Zakaz używania filtrów w mediach społecznościowych
Edytowanie urody w mediach społecznościowych stało się normą. Aplikacje pomagają poczuć się, być szczęśliwszym we własnej skórze. Tworzą iluzję otaczającego nas świata i produktów sprzedawanych w sieci. Regulacji przepisów w tym zakresie domagała się brytyjska modelka i wizażystka Sasha Pallari. Dzięki jej uporowi zasady dotyczące używania filtrów na Instagramie przez brytyjskich użytkowników diametralnie się zmieniły.
Prawda czy fałsz?
W mediach społecznościowych trudno to rozszyfrować. Mnogość filtrów i aplikacji służących poprawie wizerunku skutecznie zaciera rzeczywisty obraz i tworzy nowy kanon piękna. Lśniące, gęste włosy, promienna, gładka cera i śnieżnobiały uśmiech, który niejednokrotnie chce grać pierwsze skrzypce, ale nabrzmiałe i soczyste usta stanowią silną konkurencję... Przez taką barierę trudno się przebić! Zresztą i tak nic nie pokona wyrazistego spojrzenia z komputerowo doklejonymi rzęsami i wyostrzonym kontrastem pomiędzy źrenicą a tęczówką. To na baśniowym spojrzeniu w pierwszych sekundach swoją uwagę koncentruje użytkownik obserwujący profil.
Tyle o twarzy! Chwileczkę... Widzicie zmarszczki, bruzdy po trądziku, niechciane przebarwienia? W mediach społecznościowych ich nie ma. Tuning twarzy przy użyciu kilku przycisków w smartfonie kusi niemal każdego użytkownika mediów społecznościowych, przecież walka na zdobywanie serduszek trwa. Dysonans przychodzi w zaciszu łazienki, kiedy wizerunek wykreowany na Instagramie ma się nijak do tego, co widzimy w lustrze.
Kamuflaż XXI
Jedni idą w retusz, inni odważnie się mu przeciwstawiają. W tej drugiej grupie nie brakuje dziennikarek, stylistek, wizażystek i modelek. Jedną z buntowniczek na statku "media społecznościowe" jest Sasha Pallari, która z modelingiem związana jest od lat.
To ona postanowiła przerwać ten łańcuch idealnego wizerunku. Zaczęła od siebie. Swoim zdjęciom narzucała hasztag "FilterDrop", który z czasem zyskał coraz więcej zwolenników wśród influencerów. Kolejnym zwrotem akcji była zmiana podejścia do kanonu piękna przez branżę beauty.
Produkty sprzedawane w tym sektorze wielokrotnie manipulowały informacją: "Używając tego podkładu, będziesz wyglądać tak!" i w przekazie wykorzystane były materiały foto lub wideo, w których filtry na twarzach modelek grały pierwsze skrzypce. W 2020 roku akcja nabrała tempa ku uciesze pomysłodawczyni.
Best You!
Wiele osób zgłaszało się do Instagramowej aktywistki, opowiadając jej swoje historie. Niejednokrotnie użytkownicy czuli się oszukanych, widząc reklamy kosmetyków. Po ich użyciu problemy z cerą nie znikały tak jak u modelek wynajętych do kampanii. Obniżanie poczucia własnej wartości było kolejnym aspektem, któremu należało wyjść naprzeciw.
Pięknie wyglądać to opinia, czuć się pięknym to wybór.
I tak obok akcji "FilterDrop" powstała druga równoległa kapania "BestYou". Sasha Pallari jako gówna inicjatorka stworzyła hasło, które porwało tłumy "Pięknie wyglądać to opinia, czuć się pięknym to wybór".
W swoich postach Pallari promowała naturalność. Dała przykład innym, pokazywała, jaka jest różnica, kiedy pozuje do zdjęć robionych z użyciem filtra i bez niego. Tym samym zachęcała swoje grono fanów do publikowania selfie bez aplikacyjnych sztuczek. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Okazało się, że wizażystka nie tylko wpłynęła na zmianę podejścia do wyglądu, ale zaoszczędziła czas swoim fanom. Nastolatki dziękowały jej, że nie muszą wstawać dwie godziny wcześniej przed szkołą, aby zrobić sobie perfekcyjny makijaż... Takimi spostrzeżeniami Sasha Pallari niejednokrotnie dzieliła się podczas wywiadów udzielanych m.in. dla BBC News.
Sasha Pallari rewolucjonistka Instagrama
Pallari widziała, że jej działania spotkały się z akceptacją, dlatego na horyzoncie pojawił się kolejny cel.
29- latka pochodząca z Bristolu chciała zmian na poziomie prawnym. Od urzędów zajmujących się standardami reklamowymi w Wielkiej Brytanii, oczekiwała precyzyjnych przepisów, określających użycie filtrów podczas reklamowania produktów kosmetycznych w mediach społecznościowych. Wszystko, po to, aby nie wprowadzać konsumenta w błąd i kompleksy. Efekt?
Brytyjski urząd ds. standardów reklamowych zainteresował się tematem. Tym bardziej że ankieta przygotowana przez Girlguiding wskazywała, że 1/3 wśród nastolatek i kobiet nie publikuje zdjęć bez użycia filtra. Natomiast 39 proc. z 1473 respondentów w wieku 11-21 lat stwierdziło, że czuje się zdenerwowana, że nie wyglądają tak samo w realu, jak w internecie.
Dlatego brytyjscy urzędnicy zdecydowali, że marki, celebryci oraz influencerzy nie mogą wykorzystywać filtrów upiększających do celów reklamowych, ponieważ ich używanie deformuje rzeczywistość i niejednokrotnie wyolbrzymia efekty stosowania reklamowanych przez nich produktów. Zakaz dotyczy relacji i zdjęć umieszczanych na Instagramie i na ten moment obowiązuje w Wielkiej Brytanii. Co sądzicie o tym pomyśle? "Naga twarz" byłaby dla was wybawieniem czy wolicie skrywać swoje prawdziwe ja za filtrami?
Zobacz także: