Zbyt chuda, żeby przeżyć
Anoreksja - choroba, na którą cierpią miliony ludzi. Isabelle Caro była jedną z nich. Walczyła z chorobą na oczach całego świata. Niestety, właśnie przegrała…
Tragiczna śmierć 28-letniej Isabelle Caro wstrząsnęła światem i wywołała kolejną dyskusję na temat anoreksji. Modelka i aktorka cierpiała na nią od 13. roku życia. Nigdy nie zrobiła kariery w swoim zawodzie, ale wsławiła się walką o uświadomienie ludziom, przede wszystkim młodym dziewczynom, czym jest choroba, która ją zabiła.
We wrześniu 2007 roku Isabelle wzięła udział w kontrowersyjnej reklamie firmy odzieżowej No-l-ita według pomysłu Oliviera Toscaniego, znanego m.in. z dyskusyjnych reklam Benettona. Billboardy z ważącą niespełna 30 kg Isabelle pojawiły się w Mediolanie w dniu rozpoczęcia wrześniowego tygodnia mody. Jej przerażająca sylwetka miała uświadamiać ludziom, że piękne, długonogie i nieludzko szczupłe modelki biorące udział w pokazach mody to często dziewczyny cierpiące na zaburzenia łaknienia. Kampania odbiła się szerokim echem w mediach i środowisku osób związanych z modą.
"Zbyt długo cierpiałam w ukryciu. Choć wiem, że moje ciało jest ohydne, zdecydowałam się je pokazać, bo moje cierpienie ma sens o tyle, o ile może komuś pomóc go uniknąć. Chcę ostrzec młode dziewczyny przed marzeniem o nadmiernej szczupłości. Chcę, żeby widziały, czym to może się skończyć”, tłumaczyła wtedy Caro.
Włoska minister zdrowia poparła kampanię, jednak zajmująca się leczeniem zaburzeń odżywiania Fabiola De Clercq stwierdziła, że reklama może być szkodliwa dla cierpiących na anoreksję. „Billboardy mogą nasilać rywalizację o ekstremalną szczupłość między innymi chorymi. Paradoksalnie to może być wzór do naśladowania”, wyjaśniała. W końcu włoska rada ds. reklamy zakazała publikacji zdjęć anorektyczki.
Ale Isabelle udało się częściowo osiągnąć swój cel. Cały świat mówił o anoreksji, a projektanci mody (m.in. Marc Jacobs i Jean Paul Gaultier) stopniowo zaczęli zatrudniać modelki w rozmiarze 36 i 38.
Rok wcześniej światem wstrząsnęła informacja o śmierci Brazylijki Any Caroliny Reston. Dziewczyna miała 21 lat i była u szczytu kariery. Podobno to właśnie jej śmierć dała Caro odwagę do rozpoczęcia walki z kultem chudości, panującym w dzisiejszym świecie. Po tym, jak billboardy z jej wizerunkiem zniknęły z włoskich ulic, modelka zaczęła udzielać wywiadów. M.in. o tym, dlaczego zaczęła chorować.
„Moje kłopoty zaczęły się w wieku 13 lat. Miałam trudne dzieciństwo”, mówiła Caro w wywiadzie udzielonym telewizji CBS. Isabelle twierdzi, że jej matka była w depresji, a ojciec wyprowadził się z domu. Była jedynaczką, oczkiem w głowie cierpiącej mamy. „Spędziłam dzieciństwo w izolacji. Mama uczyła mnie w domu, nie pozwalała mi na spotkania z rówieśnikami. Mówiła, że szkoła deprawuje dzieci, a ludzie są źli”, opowiadała Caro. Ale najbardziej przerażające było to, że matka nie pozwalała córce ani przytyć, ani... rosnąć. Chciała, żeby na zawsze została małym dzieckiem.
Spędziłam dzieciństwo w izolacji. Mama uczyła mnie w domu, nie pozwalała mi na spotkania z rówieśnikami. Mówiła, że szkoła deprawuje dzieci, a ludzie są źli.
„Codziennie mierzyła mnie centymetrem. Jeżeli przytyłam lub odrobinę urosłam, wpadała w rozpacz. Nie pozwalała mi wychodzić na dwór, bo słyszała, że dzieci rosną od świeżego powietrza”, wspominała modelka. Sama nie miała możliwości skonfrontowania oczekiwań matki ze światem z tej prostej przyczyny, że nie miała z nim kontaktu.
Gdy w szkole średniej znalazła się w grupie rówieśników, poczuła się niepewnie. „Nie miałam pojęcia, kim jestem ani czego pragnę. Wiedziałam tylko, że jestem wyjątkowo szczupła i kocham pozować do zdjęć, grać różne role. Wtedy wpadłam na pomysł, by zostać modelką”, mówiła Caro.
Okazało się, że kariera w trudnym świecie mody stała się dla niej gwoździem do trumny. „Pewien projektant powiedział mi, że muszę schudnąć 10 kilogramów, jeżeli chcę coś osiągnąć w tej branży”, wspominała Isabelle. To samo słyszała w agencjach modelek. Caro była już wtedy bardzo chuda. Przy wzroście 165 cm ważyła zaledwie 47 kg. Ale tak bardzo zależało jej na tym, aby odnieść sukces, że postanowiła zrezygnować z jedzenia. „Jadłam dwa kawałeczki czekolady i pięć płatków śniadaniowych dziennie”, mówiła w wywiadzie dla CBS. Zszokowanej dziennikarce tłumaczyła, że tyle wystarczało jej, żeby przetrwać dzień. Wkrótce ważyła 38 kg. „Nikt nie zwracał uwagi, że jestem za chuda”, wyjaśniała.
Z mamą nie miała kontaktu. Isabelle mieszkała już wtedy w Paryżu, z dala od rodzinnej Marsylii. W wieku 20 lat po raz pierwszy trafiła do szpitala. Ale wtedy jeszcze nie rozumiała, że musi się leczyć, by żyć. Nie zrobiła wielkiej kariery jako modelka. Była zbyt chuda, żeby skutecznie sprzedawać produkty, za niska, by chodzić po wybiegu i zbyt mało pewna siebie, by dobrze wychodzić na zdjęciach. W 2006 roku zemdlała i wpadła w śpiączkę. Ważyła 25 kg. Trafiła na oddział intensywnej terapii, a lekarze nie dawali jej szans na wybudzenie. A jednak się udało.
Poszła na terapię, a rok później wzięła udział w kampanii Oliviera Toscaniego, by przestrzec inne kobiety. Wykazała się niespotykaną odwagą. Choć opinie o jej działaniach były podzielone, wiele anorektyczek i bulimiczek, które pokonały chorobę, dziękowało Caro na forach internetowych. W marcu 2010 roku udzieliła wywiadu amerykańskiej piosenkarce Jessice Simpson. Była w dobrej formie, uśmiechała się. „Apeluję do dziewczyn: nie głódźcie się”, mówiła.
Zaczęła też spełniać swoje marzenia o karierze aktorki. Zagrała w filmie u samego Luca Bessona. W listopadzie minionego roku pojechała pracować do Tokio. Gdy wróciła do Paryża, źle się poczuła. Trafiła do szpitala, z którego już nie wyszła. Zmarła 17 listopada, ale informację tę długo trzymano w sekrecie. Dopiero pod koniec grudnia o tragicznym końcu Isabelle poinformowała media Daniele Dubreuil-Prevot, jej nauczycielka aktorstwa i jedna z najbliższych przyjaciółek.
Ostatnio do zaburzeń odżywiania przyznają się również młode aktorki. Kanon piękna, jaki narzuca Hollywood, jest dla wielu z nich wyniszczający.
Nie jest tajemnicą, że na anoreksję i inne zaburzenia odżywiania cierpi coraz więcej kobiet. Około 7 milionów kobiet (mężczyzn milion) zmaga się z tymi chorobami. Cierpią na nie również gwiazdy.
Jako jedna z pierwszych o swojej walce z anoreksją i bulimią opowiedziała Jane Fonda. „Przez 25 lat za każdym razem, gdy brałam do ust choćby najmniejszy kęs jedzenia, odczuwałam wszechogarniający lęk. Mogę powiedzieć: 'Nazywam się Jane Fonda i przez 25 lat zmagałam się z anoreksją i bulimią' ”, wyznała aktorka.
Ostatnio do zaburzeń odżywiania przyznają się również młode aktorki. Kanon piękna, jaki narzuca Hollywood, jest dla wielu z nich wyniszczający. Ambitne i zdolne chcą za wszelką cenę wyglądać jak najlepiej, a odchudzając się, łatwo przekroczyć granicę zdrowego rozsądku. Na szczęście dziś dostęp do profesjonalnej pomocy jest coraz większy. Większa jest również świadomość społeczna.
Coraz rzadsze są stwierdzenia, że anoreksja to choroba osób słabych czy fanaberia nastolatek. Isabelle Caro pokazała, jak trudne jest życie z anoreksją. Miała misję. Marzyła o tym, żeby w pełni wyzdrowieć i przekazać nadzieję innym cierpiącym. Ale najbardziej pragnęła zostać mamą. „Wierzę, że mi się to uda”, mówiła pół roku temu…
Joanna Łazarz
SHOW 2/2011