"Zgwałcili mnie jeden po drugim. Mój syn płakał w kotłowni”. Szokujące zeznania Ukrainki

„Nie wiem, jak będę z tym wszystkim żyć” – powiedziała w rozmowie z "The Times” kobieta z Ukrainy, która została bestialsko zgwałcona przez dwóch rosyjskich żołnierzy. Ukraińska prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie - pierwsze takie od początku inwazji. Politycy i działacze zaatakowanego kraju w rozmowach z mediami podkreślają jednak, że ofiar rosyjskich żołnierzy jest więcej...

Przerażona kobieta kazała 4-letniemu synowi ukryć się w kotłowni, gdy tylko usłyszała strzały na podwórku
Przerażona kobieta kazała 4-letniemu synowi ukryć się w kotłowni, gdy tylko usłyszała strzały na podwórku123RF/PICSEL

Doniesienia o gwałtach w Ukrainie są coraz częstsze

W mediach od tygodni pojawiają się doniesienia o gwałtach, których dopuszczają się żołnierze rosyjscy na kobietach z Ukrainy. Minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba już jakiś czas temu, podczas spotkania online zorganizowanego przez londyński Chatham House tłumaczył, że ataki są wyjątkowo bezwzględne.

"Kiedy bomby spadają na wasze miasta, kiedy żołnierze gwałcą kobiety w okupowanych miastach - a mamy niestety liczne przypadki, że żołnierze rosyjscy gwałcą kobiety w ukraińskich miastach - trudno oczywiście mówić o skuteczności prawa międzynarodowego - tłumaczył Dmytro Kułeba.

Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. W ostatnim czasie nie tylko Dmytro Kułeba poruszał problem rosnącej liczby informacji o gwałtach na kobietach z Ukrainy dokonywanych przez rosyjskich żołnierzy. Na początku marca posłanka Łesia Wasylenko również zabrała głos w tej sprawie.

"Mamy doniesienia o zbiorowych gwałtach na kobietach. Te kobiety są zazwyczaj tymi, które nie są w stanie się wydostać. Mówimy często o seniorach (...). Większość z tych kobiet albo została stracona po zbrodni gwałtu, albo odebrała sobie życie" - zaznaczała Wasylenko w rozmowie z "The Guardian".

Niestety, większość sprawców gwałtów pozostaje bezkarna. Przełomowa okazała się jednak historia mieszkanki ukraińskiego miasta Browary w obwodzie kijowskim. Kobieta została zgwałcona przez rosyjskich żołnierzy. Oprawcy w czasie napaści grozili, że zabiją ją na oczach 4-letniego syna. Tą sprawą - jako pierwszą od początku inwazji - zajęła się ukraińska prokuratura.

Zeznania "Natalii" przerażają. "Mój syn płakał w kotłowni"

Prowadzone przez prokuraturę generalną śledztwo dotyczące gwałtu na "Natalii" (kobieta, chcąc zachować anonimowość, posługuje się pseudonimem) przyczyniło się do nagłośnienia okrucieństw, jakich dopuszczają się rosyjscy żołnierze na ludności cywilnej. Kobieta w rozmowie z "The Times" postanowiła opowiedzieć o traumatycznym wydarzeniu.

Usłyszałam pojedynczy strzał, potem odgłos otwierania bramy, a następnie odgłos kroków w domu
mówiła 9 marca ofiara brutalnej napaści seksualnej.

Przerażona kobieta kazała 4-letniemu synowi ukryć się w kotłowni, gdy tylko usłyszała strzały na podwórku.

Ukrainka w rozmowie z mediami zaznaczyła, że rosyjscy żołnierze najpierw zabili jej psa, a później zastrzelili męża. "Ten młodszy facet przyłożył mi broń do głowy i powiedział: Zastrzeliłem twojego męża, bo jest nazistą" - zeznała "Natalia".

"Potem kazał mi zdjąć ubranie. Obaj zgwałcili mnie jeden po drugim. Nie obchodziło ich, że mój syn płakał w kotłowni" - relacjonowała w rozmowie z "The Times"  kobieta. "Kazali mi się zamknąć. Cały czas trzymali broń za moją głowę i szydzili ze mnie, mówiąc: zabijemy ją, czy darujemy jej życie?" - kontynuowała.

Syn kobiety, który w tym czasie znajdował się w kotłowni, słyszał krzyki agresorów. Dziecko płakało, a roztrzęsiona matka chciała uspokoić je na odległość. Wówczas jeden z agresorów powiedział: "Lepiej się zamknij, bo wezmę twoje dziecko i pokażę mu, jak mózg jego matki rozbryzguje się po całym domu".

Po napaści "Natalia" opuściła w popłochu dom w Browarach. Kobieta przyznała, że nie wie, czy kiedykolwiek zdoła uwolnić się od przerażających wspomnień. Zaznacza, że chciałby kiedyś  powrócić do domu, który wybudował dla rodziny jej mąż, nie wie jednak, jak poradzi sobie z taką konfrontacją. "Mój mąż zbudował dla nas ten dom. Nigdy nie byłabym w stanie go sprzedać" - przyznaje.

Zniszczone Browary po rosyjskim ostrzale
Zniszczone Browary po rosyjskim ostrzaleGENYA SAVILOVAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas