"Carrie complex". Gdy miłosne dramaty jak z serialu rujnują twoje życie
Twoje rozmowy z przyjaciółkami zawsze kończą się analizą kolejnego nieudanego romansu? Jeśli twoje życie miłosne staje się głównym tematem każdej rozmowy, a ty czujesz, że bez romantycznych wzlotów i upadków nie byłoby o czym mówić, to może być znak, że przypominasz bohaterkę jednego z kultowych seriali odrobinę za bardzo...
Spis treści:
Wyjście na drinka z przyjaciółkami. Rozmowa zaczyna się od biurowych plotek, przechodzi przez zachwyty nad zdjęciami futrzaków, aż w końcu nadchodzi twoja kolej. Bierzesz głęboki wdech... i zaczynasz monolog o kolejnym nieudanym romansie. Znów został cię zghostował, znów analizujesz każde słowo ostatniej rozmowy. Znajome? Wszystko wskazuje na to, że cierpisz na "Carrie complex".
Czym właściwie jest "Carrie complex"?
Carrie Bradshaw, kultowa bohaterka serialu "Seks w Wielkim Mieście", zrewolucjonizowała świat telewizji. Była nowoczesną kobietą, która otwarcie mówiła o swoich uczuciach, miłosnych wpadkach i życiowych rozterkach. Jednocześnie była też królową dramatów i egocentryzmu. To właśnie jej neurotyczność i obsesyjne skupienie na życiu miłosnym sprawiły, że stała się fascynującą antybohaterką.
Oczywiście od czasu do czasu każda kobieta potrzebuje wyrzucić z siebie żale przy kieliszku wina. Problem zaczyna się wtedy, gdy miłosne perypetie stają się centralnym punktem twojego życia i jedynym tematem rozmów z przyjaciółkami. Tak właśnie wyglądało życie Carrie, która doskonale ilustruje, jak łatwo pozwolić, by romantyczne porażki przysłoniły wszystkie inne aspekty nie tylko serialowego, ale przede wszystkim - tego prawdziwego życia.
Carrie kontra przyjaźnie
Carrie Bradshaw nie raz pokazała, że jej chaotyczne życie uczuciowe potrafiło stanąć na drodze do pielęgnowania relacji z bliskimi. Może pamiętacie, jak porzuciła Charlotte w teatrze, bo zobaczyła swojego byłego? Albo jak wystawiła Mirandę, żeby na ostatnią chwilę zjeść kolację z Bigiem? Dla Carrie miłość zawsze była na pierwszym miejscu. Tymczasem jej przyjaciółki - choć wciąż przy niej trwały - często czuły się pomijane.
Jedna z kultowych scen serialu ukazuje ten problem w pełnej krasie. W drugim sezonie Miranda, sfrustrowana obsesją Carrie na punkcie Biga, wybucha: "Wszystko, o czym rozmawiamy, to Big, albo jaja, albo małe penisy. Jak to się stało, że cztery tak inteligentne kobiety nie mają o czym rozmawiać poza chłopakami?" Brzmi znajomo? Jeśli twoje rozmowy z przyjaciółkami zawsze kończą się na analizowaniu sytuacji miłosnych, czas się zatrzymać i zastanowić.
Dlaczego "Carrie complex" jest tak powszechny?
Nie bierzmy całej winy na siebie - kultura od najmłodszych lat wpaja nam, że miłość to najważniejsze osiągnięcie w życiu. Bajki, komedie romantyczne, a nawet rodzina wzmacniają przekonanie, że nasza wartość zależy od tego, czy ktoś nas kocha. To normalne, że pragniemy bliskości. Problem pojawia się, gdy zaczynamy traktować związek jako ostateczne potwierdzenie naszej wartości - a nasze relacje i własne cele schodzą na dalszy plan.
Jak wyjść z tego schematu?
Jeśli czytając to, masz wrażenie, że opis dotyczy ciebie, nie panikuj. Pierwszym krokiem jest zauważenie problemu. Kilka wskazówek, jak zacząć:
- Urozmaicaj rozmowy - zamiast analizować ostatnią wiadomość od byłego, opowiedz o sukcesie w pracy, ciekawym serialu albo nowym hobby.
- Przemyśl swoje priorytety - zapytaj siebie, dlaczego miłość jest dla ciebie aż tak ważna. Może za tym pragnieniem kryje się potrzeba pewności siebie, poczucia celu albo kontroli nad swoim życiem?
- Zadbaj o relacje - nie traktuj przyjaciółek jak postaci epizodycznych w swojej historii. Pokaż im, że ich życie jest dla ciebie równie ważne.
Możesz być główną bohaterką swojego życia, ale to nie oznacza, że każdy dzień musi być dramatem miłosnym rodem z serialu. Zrównoważone relacje - zarówno romantyczne, jak i przyjacielskie - są o wiele bardziej satysfakcjonujące niż nieustanna pogoń za zewnętrzną walidacją.