Reklama

Przyjaciel nie mówi prawdy?

Nowe technologie nie wystarczą, aby przyjaźń miała solidne fundamenty. Ale wzbogacą ją i zacieśnią.

Badacze z brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Nauk wykazali, że dzieci osobników, które zawierały przyjaźnie, były zdrowsze i żyły dłużej niż pozostające na uboczu. Mowa o... pawianach. Ale ta zasada dotyczy też chyba ludzi. Skąd taka siła przyjaźni?

Prof. Rafał Ohme: - Prawdziwy przyjaciel, który wie o wszystkich istotnych wydarzeniach w naszym życiu, może się przydać bardziej niż świetny terapeuta czy ksiądz. Przecież ani na terapię, ani do spowiedzi nie chodzimy codziennie. A wystarczy uświadomić sobie, jak intensywnie wymieniamy informacje z przyjaciółmi, zwłaszcza za pomocą nowych technologii, jak Facebook, oraz oldskulowych już SMS-ów. Dzięki temu możemy opowiedzieć nawet o najzwyklejszych wydarzeniach.

Reklama

Nie zawsze tak było. Czy wpływało to na siłę przyjaźni?

- Zapraszam czytelniczki w podróż jakieś 200 lat wstecz. Wyobraźmy sobie pisarkę, może Jane Austen, która tworzy kolejną powieść. Nagle widzi przez okno pochylonego nad krzewami muskularnego ogrodnika. "Nie wiedziałam, że pracuje u mnie taki przystojny ogrodnik! I jak wspaniale zajmuje się roślinami", myśli nasza bohaterka i chce się podzielić tą obserwacją z mieszkającą w innym hrabstwie przyjaciółką. Pospiesznie skreśla kilka zdań i prosi lokaja o wysłanie listu. W te pędy! Ponieważ jesteśmy w cywilizowanej Anglii, list dociera do celu już po trzech dniach.

- Przyjaciółka natychmiast odpowiada: "Ty zawsze miałaś szczęście do mężczyzn, nawet do ogrodnika". Jane otrzymuje wiadomość po kolejnych trzech dniach. Naszym prapraprababkom wymiana informacji zajmowała sześć dni, a naszym córkom zajmuje... sześć sekund. Co więcej, obecnie możemy wysłać np. filmik nagrany telefonem. Spójrzmy, jak gigantyczną więź informacyjną da się zbudować z przyjaciółmi! Nawet takie błahe wiadomości jak ta o ogrodniku są cegiełkami, które tworzą solidny mur relacji i przyjaźni.

Trzy lata temu mówiliśmy, że wirtualna przyjaźń nie może być prawdziwa...

- To już trzy lata? Tak, powiedziałem, że przyjaciel to ten, kogo mogę dotknąć. Powinniśmy używać pięciu zmysłów, aby relacja była pełna. Same elektroniczne wiadomości nie wystarczą, by przyjaźń miała solidne fundamenty. Ale można mieć i jedno, i drugie. Jeśli bowiem spotykam się regularnie z przyjaciółmi w weekendy, to wtedy codzienna wymiana informacji za pomocą nośników technologicznych idealnie tę relację wzbogaca. A zatem im więcej wysyłamy komunikatów do przyjaciół, tym bardziej oni są kompetentni, by nam pomagać!

Czy nie sprowadzamy w ten sposób przyjaźni do usług terapeutycznych?

- Oczywiście, że tak. Tyle że jest to uczciwe, bo działa w obie strony! Kiedy komuś doradzam, też mam z tego korzyść: cieszę się, że jestem potrzebny. I vice versa.

Jak wynika z badań TNS OBOP, Polacy przyjaźnią się zwykle z osobami tej samej płci. A zapytani o trzech najlepszych przyjaciół, w 58 proc. wskazują tylko kobiety.

- Wy czerpiecie satysfakcję z samego faktu rozmowy, nas bardziej interesuje konkret, np. wspólne uczestnictwo w jakimś wydarzeniu. Chociażby w meczu piłkarskim, kiedy rozmowa ogranicza się do losowego korzystania z 10 słów, z czego 8 jest niecenzuralnych (śmiech). Kobiety w tym samym czasie mogą usiąść przy stole z kubkiem herbaty i będą snuły niezwykłe opowieści. Waszą przewagą jest ogromna wyobraźnia, a my musimy najpierw czegoś dotknąć, aby to docenić.

Dla mężczyzn większe znaczenie ma liczba kumpli, a dla kobiet - jakość takich relacji. Dlaczego?

- Kobiety szukają w przyjaźni emocjonalnego wsparcia, a mężczyźni - pomocowego.

Czym jest wsparcie emocjonalne?

- Wysłuchaniem opowieści, szukaniem dobrych stron w trudnej sytuacji. A jeśli kobietom nie uda się jej rozwiązać, to mogą wspólnie popłakać. U mężczyzn liczy się konkret: od kumpla nie oczekuję psychologicznych dywagacji, tylko informacji, np. gdzie znajdę dobrego blacharza, który zajmie się maską mojego rozwalonego auta.

Tym bardziej trudno zgodzić się ze starożytnym filozofem Cyceronem: "Wrogowie często mówią prawdę, a przyjaciele nigdy". Ja od przyjaciela chcę usłyszeć nawet gorzką prawdę.

- Kiedy podwinie się nam noga, przyjaciel będzie dokonywał tzw. atrybucji zewnętrznej, czyli poszuka przyczyny niepowodzenia w otoczeniu, okolicznościach. Nie w nas. Ale gdy dobry przyjaciel zobaczy, że gramy nie fair, powinien jednak powiedzieć: "Hej, czas przejrzeć na oczy! Wiesz, że zawsze jestem za tobą, ale w tym wypadku nie masz racji". A my powinniśmy go za to wyściskać ze słowami: "Co ja bez ciebie bym zrobił(a)?!".

Na koniec odnieśmy się do słów Napoleona Bonapartego, który powtarzał, że człowiek nie ma przyjaciół. Przyjaciół ma tylko powodzenie.

- To, co mówił Napoleon, jest szczerą prawdą, ale dotyczy tylko znajomych, kumpli. Ponieważ prawdziwy przyjaciel będzie z tobą na dobre i na złe. Proponuję minitest: jak sprawdzić, dla kogo jestem prawdziwym przyjacielem? Zastanówcie się, jak reagujecie na sukcesy i powodzenie bliskich osób. Czy podświadomie odczuwacie zazdrość, zawiść, złość, jeśli im się wiedzie lepiej? Sami szybko przekonacie się, że spośród kilkunastu przyjaciół macie tak naprawdę jednego, dwóch. To i tak świetny wynik.

----------

Rafał Ohme - profesor nadzwyczajny SWPS w Warszawie oraz Uniwersytetu Renmin w Pekinie. Laureat stypendium Fulbrighta. Jest ekspertem w dziedzinie emocji i podświadomości. Z jego odkryć korzystają firmy badawcze m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, Chinach i Japonii. Na studia w Stanach zarobił, grając na gitarze w barach Chicago.

Magdalena Kuszewska

PANI 3/2015

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Dowiedz się więcej na temat: przyjaźń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy