Reklama

„Inna” depresja kobieca

Zdarza się, że bywa źle rozpoznawana i przez to niewłaściwie leczona.

Aż 90 proc. pań zaczyna narzekać około 50. roku życia na zaburzenia nastroju. Zwykle są to kłopoty małego kalibru, które nieznacznie uprzykrzają życie: drażliwość, labilność emocjonalna, trudności w skupieniu uwagi. Jako że spowodowane są one niedoborem lub brakiem żeńskich hormonów płciowych estrogenów, łagodzi je hormonalna terapia zastępcza.

Jednak jedna trzecia kobiet tak silnie odczuwa w tym okresie zmiany samopoczucia, że określa się je mianem depresji menopauzalnej. Wymaga już ona dodatkowo terapii antydepresyjnej.

Nietypowe objawy

Główne symptomy "wielkiej" depresji to: bezsenność (rzadziej nadmierna senność), bardzo obniżony nastrój, zniechęcenie, apatia, ucieczka w samotność i utrata zainteresowań.

Reklama

Natomiast najbardziej odczuwalnymi dolegliwościami przy depresji menopauzalnej jest wysoki poziom lęku i wynikające z napięcia i niepokoju pobudzenie psychoruchowe. Przejawia się ono w zachowaniach takich jak załamywanie rąk, chodzenie po pokoju tam i z powrotem, wykonywanie niepotrzebnych czynności, np. ciągłe dotykanie przedmiotów itd.

U niektórych pacjentek zgłaszane przez nie objawy menopauzalnych zaburzeń nastroju tak dalece różnią się od "wielkiej" depresji, że mówi się o depresji maskowanej. Kobiety skupiaj się wtedy na fizycznych dolegliwościach, np. bólach stawów i kości, kłopotach trawiennych, i tłumaczą zły nastrój trudnościami "obiektywnymi" - wiekiem, stresem, fizycznym przemęczeniem pracą, obowiązkami domowymi.

Do tego mogą dołączyć różne niedomagania związane z brakiem hormonów. Charakterystyczne dla wieku przejściowego uderzenia gorąca, napady potów i czerwienienie twarzy znacznie ograniczają kontakty towarzyskie kobiet, a czasem nawet rezygnują one z robienia kariery zawodowej.

Wiek około pięćdziesiątki to także czas ważnych zmian rodzinnych. Dorosłe dzieci odchodzą z domu i wiele osamotnionych matek cierpi na syndrom "pustego gniazda". Wszystkie te czynniki sprzyjają depresji.

Tymczasem zamiast niej lekarze często rozpoznają nerwicę. W efekcie kobiety zamiast tabletek antydepresyjnych niepotrzebnie zażywają benzodwuazepinowe leki uspokajające lub nasenne. I terapia nie daje spodziewanych efektów.

Leczenie nastroju po 50.

Większość kobiet z depresją menopauzalną może być leczona ambulatoryjnie i normalnie funkcjonować zawodowo i towarzysko. Pomagają te same preparaty, które przynoszą ulgę w "wielkiej" depresji. Lekarz, który zleca terapię, powinien wziąć jednak pod uwagę odmienne objawy emocjonalne oraz ewentualne choroby przewlekłe i stale zażywane na nie leki.

Dlatego najlepsze są te środki przeciwdepresyjne, które mają równocześnie działanie przeciwlękowe, np. mianseryna (Norserin, Mianserin, Miansec, Miansemerck) czy tianeptyna (Coaxil). Są to preparaty nowszych generacji, z małą ilością działań niepożądanych i interakcji z innymi lekami.

Kobieta, która decyduje się na taka terapię, musi zdobyć się na cierpliwość. Większość antydepresantów zaczyna bowiem działać dopiero po dwóch, czasem po sześciu tygodniach codziennego zażywania tabletek. Leki trzeba stosować minimum przez pół roku od chwili uzyskania lepszego samopoczucia, a w przypadku częstych nawrotów 2 lata i dłużej. Bardzo pomocna jest też psychoterapia i regularne spotkania w grupach wsparcia kobiet.

Życie na gorąco 20/2012

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: menopauza | depresja | hormonalna terapia zastępcza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy