Jedzmy maliny
Są sojusznikiem fantastycznej formy. Odmładzają, dbają o serce i dobry nastrój.
Wykorzystaj ich sezon, bo w zimie pozostanie nam tylko picie pachnącej herbatki. Jak wszystkie czerwone owoce, maliny zawierają antocyjany, które wzmacniają naczynia krwionośne, wspierają układ odporności, zapobiegają infekcjom.
Garść owoców pokrywa dobowe zapotrzebowanie na witaminę C. Dostarcza też sporo witamin z grupy B (zwłaszcza B1, B2, B6 i B9, czyli kwasu foliowego). Maliny mają też potas, magnez, wapń i żelazo. To dzięki nim Twoja krew będzie lepszej jakości, a serce pod ochroną.
Powodują również rozkurczanie mięśni gładkich, czyli mogą uśmierzać bóle miesiączkowe. Czerwone owoce powinny też spożywać osoby cierpiące na anemię. Maliny są niskokaloryczne. Przeciętnie 100 g ma tylko 47 kcal. Mają za to mnóstwo błonnika (6,7 g), który usprawnia trawienie.
Owoce te są niezastąpione w leczeniu przeziębień, o które w lecie bardzo łatwo. To naturalna aspiryna - zawarte w nich salicylany działają przeciwzapalnie, pomagają uporać się z bakteriami i wirusami. Działają napotnie, już po godzinie od malinowej uczty poczujesz, jak zlewasz się potem, a to akurat w chorobie jest bardzo pożądane (organizm w ten sposób obniża temperaturę).
Uwaga!
Unikaj malin, gdy cierpisz na dnę moczanową (podagrę) lub masz niewydolność nerek - owoce te mają dużo puryn.