Zaufaj sobie
Intuicyjnie wiemy, co nam służy. Problem w tym, że w natłoku sprzecznych informacji łatwo się gubimy i... przestajemy o siebie dbać - mówi dr Alice Domar, współautorka książki "Live a Little". Jak uniknąć pułapki?
Twój STYL: Jesteśmy przeładowane obowiązkami. Nie mamy czasu na zdrowe odżywianie, ćwiczenia, sen. Co robi większość kobiet w tej sytuacji?
Dr Alice Domar: Staje na głowie, żeby jednak podążać za zasadami zdrowego stylu życia. A ponieważ nie jest w stanie im sprostać – przestaje robić cokolwiek. Ten scenariusz się sprawdza, zwłaszcza gdy chodzi o sport. Zaleca się godzinę ćwiczeń dziennie. Zatem jeśli nie mam aż tyle czasu, nie będę ćwiczyć wcale.
Co jest największą przeszkodą w konsekwentnym stosowaniu się do zasad?
- To, że co chwilę „obowiązują” inne reguły. Jeszcze kilka lat temu wmawiano nam, że należy wypijać osiem szklanek wody dziennie, żeby uniknąć odwodnienia. Potem okazało się, że był to błąd w interpretacji bardzo starych badań. Teraz mówi się, że wystarczy pić na tyle dużo różnych płynów, by nie odczuwać pragnienia. Zbyt mocno przywiązujemy się do liczb. Osiem godzin snu, godzina ćwiczeń, 5–7 porcji warzyw i owoców dziennie itd. Kobiety nagle widzą, że nie dadzą rady i poddają się. Nie ma badań, które by potwierdzały, że musisz jeść siedem porcji zieleniny. Wystarczą cztery, bo jedzący siedem nie są zdrowsi niż ci, którzy jedzą o trzy mniej.
Podobnie jest zdaje się z indeksem BMI.
- Jeśli spojrzeć na badania, okaże się, że ludzie z BMI między 25 a 29, czyli „z nadwagą”, żyją o parę lat dłużej niż osoby z wynikiem poniżej 24. A taki uważa się za prawidłowy, idealny! Nie wiemy, dlaczego tak się dzieje, ale wydaje się, że ważniejsza od BMI jest kondycja fizyczna, sposób odżywiania, radzenia sobie ze stresem.
Czy stąd wziął się pomysł na książkę?
- Byłyśmy sfrustrowane ilością mitów na temat zdrowia i zachowania formy. Starałyśmy się ustalić sensowne reguły, które są proste do zastosowania.
Zdradzi pani kilka z nich?
- Oczywiście. Dobrze, jeśli znajdziesz czas na w miarę regularny ruch. Ale jeśli go nie masz, możesz sobie odpuścić fitness aż do 50 urodzin. Wtedy ćwiczenia stają się niezbędne, bo ubywa nam mięśni i kości stają się słabsze. Nie martw się też, jeśli czasem pracujesz po nocach i wypijasz kilka kaw dziennie. Najważniejsze, żebyś stworzyła wystarczająco dobry wzorzec na całe życie. A przede wszystkim masz przestać bez przerwy kontrolować swoje zdrowie. Jak powiedział dr Nortin Hadler, lekarz z University of North Carolina, wskaźnik umieralności wynosi zawsze jeden na osobę.
Nie brzmi to jak przepis na osiągnięcie zdrowia idealnego...
- Nie, ponieważ coś takiego nie istnieje. To mit. Kobiety mają być po prostu „wystarczająco zdrowe”. Tak jest najlepiej. Czy będą to ćwiczenia, czy odżywianie, czy stres, czy też relacje z ludźmi – każde z tych zagadnień ma dwa ekstremalne punkty. Zarówno za mało, jak i za dużo znaczy niezdrowo. Ale zostaje spora przestrzeń między tymi ekstremami. Gdy uda ci się w nią wpasować, będziesz „wystarczająco zdrowa”, żeby cieszyć się życiem do późnej starości.
Sugeruje pani, że większość z nas mieści się w strefie „pomiędzy”?
- Jak najbardziej. Wystarczy nie jadać codziennie w fast foodach, starać się więcej chodzić, zamiast wszędzie dojeżdżać samochodem, nie biegać do lekarza codziennie, ale pamiętać o najważniejszych badaniach. To, że od czasu do czasu coś nam dolega, a nawet cierpimy na chroniczne schorzenia jak np. osteoporoza, też mieści się w naszym pojęciu bycia „wystarczająco zdrowym”. Trzeba uwolnić się od obsesji na punkcie doskonalenia ciała i umysłu.
W książce rozwiewają panie wiele mitów. Który był największym zaskoczeniem?
- Ten na temat ćwiczeń fizycznych. Większość ekspertów mówi raczej o umiarkowanym wysiłku kilka razy w tygodniu po około pół godziny niż o godzinie dziennie, jak zaleca amerykański Departament Zdrowia. Dlatego powtarzamy kobietom: chodź, gdy tylko jest okazja. W pracy jedna łazienka znajduje się tuż obok mojego gabinetu, a druga – na końcu budynku. Co robię? Zawsze idę do tej dalszej, mam minutę spaceru. Zostawiam samochód daleko na parkingu i maszeruję do biura trzy minuty.
Co radzi pani kobietom, które chcą o siebie dbać, ale nie wiedzą, od czego zacząć?
- Zaufać sobie. Zdać się na intuicję, bo utrzymanie dobrego zdrowia jest znacznie prostsze, niż myślimy. Zrozumieć, że zasada „wszystko albo nic” nie działa, a zbyt intensywne myślenie o zagrażających dolegliwościach może zaszkodzić, stać się samospełniającą się przepowiednią.
Ciastko czekoladowe i butelka wina to odpowiednia kolacja?
- A dlaczego nie? 80 procent naszej diety ma być dobre dla nas, pozostałe 20 nie musi. Jedno kaloryczne ciastko Ci nie zaszkodzi, ale dziesięć może. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Rozmawiała Aleksandra Postoła
Twój STYL 11/2010