Szparagowy elementarz
Większość Polaków nie przepada za szparagami. Ciekawe dlaczego?
Może nie wiemy jakie szparagi kupować? Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że bardzo często wcale nie kupujemy świeżych szparagów a warzywa dwu-, trzydniowe, które właściwie już nie nadają się do spożycia w podstawowej formie.
Pierwszą rzeczą, na jaką musimy zwracać uwagę przy zakupie są końcówki. Muszą być świeże i jędrne. Jeżeli na pierwszy rzut oka bardziej przypominają lekko zeschniętą skórkę pieczarki, to lepiej je zostawić w spokoju.
Druga sprawa to główki szparagów - powinny być jasne i delikatne. To atrybut najwyższej klasy. Jeśli są fioletowe, to znaczy, że przed zbiorem przywitały się ze słońcem, co z kolei w krajach "szparagowych" gwarantuje cenę przynajmniej o połowę niższą, bo fioletowa główka niechybnie skazi smak szlachetnego szparaga pospolitą goryczką.
Oczywiście w Polsce często sprzedaje się szparagi przegapione, wcale niewiele tańsze od tych najlepszych, zabieramy je domu, gotujemy, próbujemy i... krzywimy się z niesmakiem.
Ja akurat przepadam za lekko gorzkimi szparagami, bo uwielbiam włoską manierę w kuchni ale nikt nie powinien być na nią skazany. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Niemiec, w których panuje właśnie nieprawdopodobne szapragowe szaleństwo, w Polsce umiemy gotować szparagi lepiej i smaczniej.
Niemieckie szparagi gotowane są dziwacznie, bez cukru i niemal bez soli. Może dlatego goszczący u mnie niedawno znajomi z Niemiec oszaleli z rozkoszy po spróbowaniu podanych przeze mnie naszych, polskich białych szparagów.