Wielkanoc malowana
Malowanie to w moim życiu ważna sprawa. Maluję, kiedy jestem bardzo szczęśliwa, maluję, kiedy... mniej.
I maluję od święta. A właściwie na święta. Co? Jajka i mazurki. Te ostatnie nie farbą, a kajmakiem, czekoladą, migdałami, orzechami, skórką pomarańczową, kolorowym lukrem. To bardzo smaczne malowanie. Takie mazurki z wzorami mojej produkcji zawsze dostają ode mnie przyjaciele. Niektórzy je jedzą, inni... wieszają na ścianie jak obrazy. A że Nie byłabym sobą, gdybym nie przygotowała tych malowanych pyszności.
Nie ma dwóch takich samych, co roku też mam inne pomysły, wprowadzam nowe... farby. .Na przykład kandyzowane fiołki, które cudownie zdobią mój mazurek kajmakowy. Ta mazurkowa twórczość to dla mnie cudowne preludium do Wielkanocy.
Ale mazurek ma być nie tylko piękny, musi być też pyszny, rozpływać się w ustach! Czyli: cudownie kruche ciasto plus delikatna masa. Moja mama zawsze robiła ciasto, którego podstawą były ugotowane na twardo żółtka. Czyli: cztery żółtka przetarte przez sito (pokrojone w paseczki białko możemy dodać do sałaty), 300 g mąki, 200 g masła i 100 g cukru. Łyżka gęstej kwaśnej śmietany, łyżka źródlanej wody i trochę soku z cytryny. Wszystko zimne, z lodówki. Zagniatamy - i tu jest cała tajemnica. Trzeba to zrobić błyskawicznie (masło wcześniej ścieramy na tarce). A najlepiej nie dłonią, tylko widelcem. Teraz odkładamy do lodówki na całą noc.
Rano w Wielką Sobotę piekę mazurkowe spody i robię masy. Czekoladowe, kajmakowe, orzechowe - te muszą być zawsze. Pytanie tylko, jaką by tu nutkę w nie jeszcze wpuścić. Może słodycz kajmaku złamać gorzką czekoladą? A do masy czekoladowej dodać pomarańczę? Rozpuszczę w kąpieli wodnej dwie tabliczki najlepszej gorzkiej czekolady, dodam pół kostki masła, 250 g cukru pudru. Kiedy masa będzie już gładka, dorzucę sporą garść usmażonej w domu skórki pomarańczowej, pół szklanki wyciśniętego soku z pomarańczy, dwie łyżki spirytusu. Wyleję na upieczony mazurkowy spód i zabieram się do ozdabiania, dobierania lukrów, wypisywania życzeń...
Kiedyś poczułam, że malowanie to za mało i zabrałam się za świąteczne rzeźbienie. Stworzyłam wielkie, dwumetrowe postacie mężczyzny i kobiety z... sękacza. Doczekały się nawet własnej sesji fotograficznej.
Magda Gessler