Naga prawda o edukacji w Wielkiej Brytanii….
Będąc jeszcze studentką na Akademii Medycznej w Białymstoku, wiele razy słyszałam opinie o tym jak wspaniały jest system edukacji w krajach Europy zachodniej, a my Polacy to nie mamy nawet do czego się porównywać. Wykładowcy mówili o wszelkich nowych odkryciach, które zwykle wypływały z zachodnich uczelni a studenci narzekali, że oprócz przedmiotów ukierunkowanych muszą przyswajać tony wiedzy zupełnie nie związanej z ich kierunkiem studiów. Narzekali, że muszą się uczyć po nocach do kolejnych zaliczeǹ i kolokwiów, zdawać kilka egzaminów na raz. Oczywiście głęboko w to wszystko wierzyłam, marząc skrycie, że kiedyś na takiej uczelni będę mogła pracować. Mój sen się spełnił. Po latach pracy na uniwersytecie w Wielkiej Brytanii wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, skąd wynika to błędne przekonanie, że system edukacji w Anglii jest lepszy od systemu edukacji w Polsce. Przez ostatnie lata dogłębnie poznałam uczelnie w Wielkiej Brytanii i jestem w stanie obiektywnie porównać go z uczelniami wyższymi w Polsce. Jestem bardzo szczęśliwa, że przyszło mi urodzić się w naszym pięknym kraju i przejść wszystkie szczeble nauczania od postawowego po studia wyższe. Gdybym urodziła się w Anglii to nie miałabym nawet połowy tego pakietu wiedzy jaki otrzymałam dzięki edukacji w Polsce.
Edukacja w Anglii jest bardzo zawężona. Studenci uczą się w bardzo wąskich dziedzinach często nie mając fundamentalnych podstaw. Studiując chemię, mają bardzo małe pojęcie o fizyce i tylko podstawy matematyki, a przecież te dziedziny tak ściśle się łącza. W Polsce studia dzienne to kilkadziesiąt godzin wykładów i zajęć praktycznych tygodniowo. W ciągu roku student musi zaliczyć od 5 do 10 przedmiotów, które zwykle koǹczą się egzaminami. Poza tym, aby przystąpić do egzaminu należy zaliczyć szereg kolokwiów. W Anglii w ciągu całych studiów zalicza się 10- 12 modułów. Aby zaliczyć moduł często wystarczy przygotować projekt grupowy, poster lub napisać esej. Wykłady i ćwiczenia to jedynie kilkanaście godzin tygodniowo.
Dlaczego więc, uniwersytety w Anglii są w pierwszej dziesiątce najlepszych uczelni na świecie, a Uniwersytet Warszawski uzyskał dopiero 398 pozycję w rankingu? (The Times Higher Education World University Rankings 2012-2013).
Tajemnica tkwi nie w jakości nauczania, ale w ilości badaǹ naukowych i publikacji. Uniwersytet Cambridge czy Oxford przeznacza rocznie miliony funtów na rozwój badaǹ naukowych, a klasyfikacja w rankingu opiera się właśnie na ilości publikacji w najlepszych magazynach naukowych. To daje dodatkowo prestiż, a studenci z tych uczelni, nie mają żadnych trudności ze znalezieniem pracy.
Citation per faculty score czyli ilość publikacji przypadająca na wydział Uniwersytetu Warszawskiego w ostatnich 5 latach wyniosła 8.8, gdzie Uniwersytet Cambridge uzyskał 100.
Oczywiście po opublikowaniu informacji o tym jak słabo wypadają nasze uczelnie w stosunku do uczelni zachodnich rozgorzała wielka debata. Politycy dyskutowali o tym jak słaby jest poziom nauczania w Polsce nie mając pojęcia na czym opierają się statystyki i klasyfikacja w rankingu. Nie zdając sobie sprawy z tego gdzie tkwi problem, politycy zaczęli debatować o kolejnych zmianach i potencjalnych ulepszeniach. A problem tkwi, nie w jakości nauczania, tylko w braku funduszy na rozwój badaǹ naukowych. Pomimo tego, że mamy wielu wspaniałych specjalistów i ludzi nauki to niestety ci naukowcy nie mają szans na rozwój ze względu na brak zaplecza finansowego.
Powszechnie wiadomo, że dzieci polskich emigrantów trafiając do angielskich szkół często przeskakują o kilka poziomów wyżej niż ich rowieśnicy. Podobnie jest w stanach zjednoczonych. „The Times” 22 lutego 2013 opublikował statystyki mówiące, że najzdolniejsi uczniowie angielscy nie dorównują swoimi umiejętnościami z matematyki przeciętnym rowieśnikom z Japonii, Chin czy Europy wschodniej. Pomimo, że dzieci angielskie idą do szkoly w wieku 5 lat, koǹcząc szkołę podstawową mają problemy z czytaniem, pisaniem i wykonywaniem podstawowych obliczeǹ matematycznych. Nasi politycy jednak próbują za wszelką cenę zreformować system oświaty w Polsce wzorując się oczywiście głównie na systemie angielskim.
Drogi Panie Polityku, nie zawsze to co zachodnie znaczy lepsze! Aby móc coś ocenić trzeba tego doświadczyć. Wprowadzono już gimnazja z bardzo marnym skutkiem. Nasze dzieci mają zacząć edukację o rok wcześniej. Wprowadzono przyrodę zamiast biologii, chemii i fizyki. Dzieci jak w Anglii tak i w Polsce zaczynają się uczyć o wszystkim i o niczym.
Na szczeście Anglicy zdali sobie już sprawę, jak bardzo ułomny jest ich system edukacji poczynając od szkół podstawowych koǹcząc na uczelniach wyższych.
Ciekawe jak wiele jeszcze zmian potrzeba w Polsce, aby zdać sobie sprawę, że to co sami stworzyliśmy, było najlepszym dziełem i wykreowało wielu wspaniałych ludzi nauki, których zachód może nam tylko pozazdrościć.
Jak dużo czasu nam jeszcze zajmie, zanim zaczniemy być dumni ze swego, zamiast ciągle chwalić cudze i się na cudzym wzorować….