Meghan Markle robi to na pokaz? Pojawiła się kolejny raz
Oprac.: Karolina Iwaniuk
Meghan Markle, odkąd pożary strawiły sporą część Los Angeles, nie wahała się ani chwili i stała się wolontariuszką, by pomóc tym, którzy ucierpieli. Można było usłyszeć głosy krytyki, że jest to postawa "na pokaz", ale nic bardziej mylnego. Żona księcia Harry'ego, wciąż działa charytatywnie i robi to w dyskretny, prywatny sposób.
Meghan Markle nie zamierza przestawać. To teraz jest dla niej najważniejsze
Po wybuchu pożarów, Meghan Markle wraz z księciem Harry'm dyskretnie pracowała jako wolontariuszka w Pasadena Convention Center na rzecz World Central Kitchen.
Meghan została zauważona, gdy po raz kolejny zaoferowała swoją pomoc Altadena Girls, organizacji charytatywnej dostarczającej ubrania, kosmetyki i inne niezbędne artykuły młodym dziewczętom i nastolatkom dotkniętym pożarem Eaton w Los Angeles.
Zobacz również:
- Grażyna Torbicka znów inspiruje. Oto jej sposób na idealną zimową stylizację
- Król Karol III odwiedzi Polskę. W planie ma także spotkanie z Andrzejem Dudą
- Księżna Kate odwiedziła chorujących. Przy okazji powiedziała o własnej chorobie
- Małgorzata Rozenek-Majdan nie do poznania? Gwiazda pokazała nagranie
Przy okazji pojawienia się Meghan na miejscu wydarzeń, można było usłyszeć głosy krytyki, że robi to ona na pokaz, by ocieplić swój wizerunek i zapewne na jednorazowej obecności się skończy.
Meghan Markle jednak udowodniła, że nie jest to prawdą. W nowym nagraniu udostępnionym na koncie organizacji na Instagramie, widać Meghan rozmawiającą z wolontariuszem. Ubrana w zwykły czarny T-shirt, czarne spodnie i czapkę baseballową z napisem "LA", księżna Sussex niesie duże torby na zakupy.
"Dziękujemy wszystkim, którzy pojawili się w poniedziałek, który był tak wyjątkowym dniem! Kochamy was!" - napisali pracownicy organizacji w podpisie nagrania.
Meghan i Harry prawdopodobnie pomagają Altadena Girls w ich działaniach w związku z pożarami lasów w Los Angeles. W niedawnym poście na Instagramie promującym zbiórkę fundacji, Altadena Girls specjalnie podziękowały Archewell Foundation, charytatywnej organizacji non-profit Sussexów.
Szczere chęci i dobre serce, czy medialny wizerunek?
Od 7 stycznia w wyniku licznych pożarów w rejonie Los Angeles spłonęło ponad 30 000 akrów, zniszczeniu uległy całe dzielnice, a śmierć poniosły co najmniej 24 osoby.
Meghan, która pochodzi z Los Angeles, wcześniej wydała wspólne oświadczenie z Harrym na temat katastrofy. Na oświadczeniu jednak się nie skończyło, a para szybko zaczęła realnie pomagać.
Przy okazji zarzutów o to, że są to działania mające na celu poprawić wizerunek medialny Meghan Markle, głos zabrał burmistrz miasta, Victor Gordo, który wyznał w rozmowie z mediach, że Meghan i Harry byli widziani kilkukrotnie w jednym dniu i pomagali na równi z innymi wolontariuszami.
"Byli tu wcześniej dzisiaj i serwowali jedzenie, anonimowo. Nikt nie wiedział, że serwują jedzenie, bo robili to w maskach na twarzy. Nie przyjechali tu dla rozgłosu. Przyjechali tu, żeby pracować" - wyjaśnił Victor Gordo.
Teraz, gdy Meghan Markle zaangażowała się w pomoc lokalnej fundacji, także nie dba o wizerunek medialny, pojawiając się w czapce z daszkiem i w zwykłych ciuchach. Żona Harry'ego nie udziela także żadnych wywiadów i nie dzieli się komentarzami w mediach, by nie odciągać uwagi od sytuacji.
Los Angeles jest domem dla Meghan Markle i traktuje ona tę sytuację niezwykle osobiście, co widać na każdym kroku.