Meghan Markle robi to na pokaz? Pojawiła się kolejny raz
Meghan Markle, odkąd pożary strawiły sporą część Los Angeles, nie wahała się ani chwili i stała się wolontariuszką, by pomóc tym, którzy ucierpieli. Można było usłyszeć głosy krytyki, że jest to postawa "na pokaz", ale nic bardziej mylnego. Żona księcia Harry'ego, wciąż działa charytatywnie i robi to w dyskretny, prywatny sposób.

Meghan Markle nie zamierza przestawać. To teraz jest dla niej najważniejsze
Po wybuchu pożarów, Meghan Markle wraz z księciem Harry'm dyskretnie pracowała jako wolontariuszka w Pasadena Convention Center na rzecz World Central Kitchen.
Meghan została zauważona, gdy po raz kolejny zaoferowała swoją pomoc Altadena Girls, organizacji charytatywnej dostarczającej ubrania, kosmetyki i inne niezbędne artykuły młodym dziewczętom i nastolatkom dotkniętym pożarem Eaton w Los Angeles.
Zobacz również:
- Marta Nawrocka weszła i się zaczęło. Uwaga była skupiona na niej nie bez powodu
- Kylie Jenner przyłapana w przyciasnej, lateksowej mini
- Przemek Sieradzki, najmłodszy polski szef kuchni z gwiazdką Michelin: To jest moja droga, nie każdy musi iść taką ścieżką
- Manipulacje i nagabywanie. Ciemna strona "kursów uwodzenia" ujawniona przez twórcę internetowego
Przy okazji pojawienia się Meghan na miejscu wydarzeń, można było usłyszeć głosy krytyki, że robi to ona na pokaz, by ocieplić swój wizerunek i zapewne na jednorazowej obecności się skończy.
Meghan Markle jednak udowodniła, że nie jest to prawdą. W nowym nagraniu udostępnionym na koncie organizacji na Instagramie, widać Meghan rozmawiającą z wolontariuszem. Ubrana w zwykły czarny T-shirt, czarne spodnie i czapkę baseballową z napisem "LA", księżna Sussex niesie duże torby na zakupy.
"Dziękujemy wszystkim, którzy pojawili się w poniedziałek, który był tak wyjątkowym dniem! Kochamy was!" - napisali pracownicy organizacji w podpisie nagrania.
Meghan i Harry prawdopodobnie pomagają Altadena Girls w ich działaniach w związku z pożarami lasów w Los Angeles. W niedawnym poście na Instagramie promującym zbiórkę fundacji, Altadena Girls specjalnie podziękowały Archewell Foundation, charytatywnej organizacji non-profit Sussexów.
Szczere chęci i dobre serce, czy medialny wizerunek?

Od 7 stycznia w wyniku licznych pożarów w rejonie Los Angeles spłonęło ponad 30 000 akrów, zniszczeniu uległy całe dzielnice, a śmierć poniosły co najmniej 24 osoby.
Meghan, która pochodzi z Los Angeles, wcześniej wydała wspólne oświadczenie z Harrym na temat katastrofy. Na oświadczeniu jednak się nie skończyło, a para szybko zaczęła realnie pomagać.
Przy okazji zarzutów o to, że są to działania mające na celu poprawić wizerunek medialny Meghan Markle, głos zabrał burmistrz miasta, Victor Gordo, który wyznał w rozmowie z mediach, że Meghan i Harry byli widziani kilkukrotnie w jednym dniu i pomagali na równi z innymi wolontariuszami.
"Byli tu wcześniej dzisiaj i serwowali jedzenie, anonimowo. Nikt nie wiedział, że serwują jedzenie, bo robili to w maskach na twarzy. Nie przyjechali tu dla rozgłosu. Przyjechali tu, żeby pracować" - wyjaśnił Victor Gordo.
Teraz, gdy Meghan Markle zaangażowała się w pomoc lokalnej fundacji, także nie dba o wizerunek medialny, pojawiając się w czapce z daszkiem i w zwykłych ciuchach. Żona Harry'ego nie udziela także żadnych wywiadów i nie dzieli się komentarzami w mediach, by nie odciągać uwagi od sytuacji.
Los Angeles jest domem dla Meghan Markle i traktuje ona tę sytuację niezwykle osobiście, co widać na każdym kroku.