Tak Taylor Swift rozliczyła się z toksycznym związkiem. 10-minutowy utwór zabrzmi w Warszawie
Długo wyczekiwana chwila nadeszła. Taylor Swift 1,2 i 3 sierpnia wystąpi na PGE Narodowym w ramach bijącego rekordy popularności The Eras Tour. W setliście nie brakuje ważnego dla niej utworu, który trwa aż 10 minut. Piosenką rozliczyła się z toksycznej relacji ze znanym aktorem. Utwór stał się też jednym z nieformalnych hymnów fanek i fanów artystki. Przypominamy historię „All Too Well”.
Najpierw cofnijmy się do 2012 roku. Taylor Swift w październiku wydała swój czwarty album zatytułowany "Red", który odniósł ogromny sukces komercyjny. Utwory takie jak "We are never ever getting back together", "I knew you were trouble", "22" czy "Everything has changed" nagrane wspólnie z Edem Sheeranem podbijają listy przebojów na całym świecie.
Spis treści:
Na liście utworów, pod numerem piątym, Swift umieściła utwór "All Too Well", który wówczas nie został wydany jako singiel. Pomimo tego piosenka opowiadająca (jeszcze wtedy w skrócie) o toksycznej relacji, stała się jednym z ulubionych utworów fanek i fanów. O tym, że dla samej Swift to ważna piosenka, nikogo nie trzeba było przekonywać. Wystarczy obejrzeć jej emocjonalne wykonanie w trakcie 56. gali rozdania nagród Grammy w 2014 roku.
All Too Well, czyli co z tym szalikiem
"Weszliśmy do środka, powietrze było chłodne. Ale coś sprawiło, że poczułam się jak w domu. Zostawiłam mój szalik w domu twojej siostry, a ty wciąż masz go w swojej szufladzie" - tymi słowami rozpoczyna utwór Swift. I to właśnie wspomniany szalik otwiera i kończy słynny utwór.
Na przestrzeni lat spekulowano, że "All Too Well" opowiada o związku piosenkarki z aktorem Jakiem Gyllenhaalem. Gdy para była w związku, Swift miała 20, a Gyllenhaal 29 lat. W przestrzeni publicznej krążyły informacje, że gwiazdor nie traktował młodziutkiej piosenkarki zbyt dobrze. Miał traktować ją przedmiotowo, sugerować jak ma się ubierać czy dyskredytować jej muzykę. Po kilku miesiącach związku i zwodzeniu Swift co do wspólnej przyszłości, aktor podjął decyzję o rozstaniu z artystką. Ponoć twierdził, że gdyby byli w podobnym wieku, to ich relacja miałaby szansę przetrwać. Swift przelała wówczas całą swoją gorycz na teksty piosenek umieszczonych na albumie "Red". Utwór "All Too Well" był też wykonywany jako piosenka-niespodzianka podczas kolejnych tras koncertowych "1989 World Tour" i "Reputation Stadium Tour". Od czasu do czasu krążyły jednak plotki, że piosenka ma o wiele dłuższą wersję...
Zobacz również:
Taylor Swift nagrywa albumy na nowo
Po sukcesie trasy promującej "Reputation", Taylor nie spoczęła na laurach. W 2019 roku wydała album "Lover". W międzyczasie rozpętała się prawdziwa burza na linii Swift- Scooter Braun. Prawa do płyt i singli zostały sprzedane wbrew woli piosenkarki. Braun kupił za 300 mln dolarów udziały w wytwórni i stał się współwłaścicielem dotychczas wydanych albumów Swift. Piosenkarka postanowiła zmienić wytwórnię, ponieważ propozycja Big Machine Records nie była dla niej do przyjęcia. Brzmiała ona następująco: Swift otrzyma prawa do jednego albumu w zamian za każdy nowy. Po zmianie wytwórni piosenkarka podjęła decyzję o wydaniu starych albumów na nowo. Nim jednak to nastąpiło, w czasie pandemii wydała dwa albumy: "Folklore" i "Evermore".
Pierwszym krążkiem, który ujrzał światło dzienne pod szyldem "Taylor’s Version", był "Fearless" wydany w kwietniu 2021 roku. Swift nie zamierzała zwolnić tempa i przygotowywała dla fanów kolejną niespodziankę... W czerwcu ogłosiła, że jesienią ukaże się nowa wersja "Red".
Drugie życie "Red". "All Too Well" kradnie show
- Zawsze mówiłam, że świat jest innym miejscem dla osób ze złamanym sercem. Porusza się po innej osi, z inną prędkością. Czas przeskakuje przelotnie do tyłu i do przodu. Osoba ze złamanym sercem może doświadczać tysięcy mikroemocji dziennie, próbując wymyślić, jak sobie z tym poradzić bez podnoszenia telefonu i usłyszenia tego starego, znajomego głosu. W krainie złamanych serc chwile siły, niezależności i buntu w najdrobniejszych szczegółach są misternie splecione z żalem, paraliżującą wrażliwością i beznadzieją. Wyobrażanie sobie przyszłości może zawsze zaprowadzić cię w podróż do przeszłości - napisała Swift w mediach społecznościowych.
- Czasami trzeba o tym rozmawiać (w kółko), żeby to naprawdę był... koniec. Podobnie jak twój przyjaciel, który dzwoni do ciebie w środku nocy i opowiada o swojej byłej. Po prostu nie mogłam przestać pisać. Po raz pierwszy usłyszycie wszystkie 30 piosenek, które miały ukazać się na "Red". I tak, jedna z nich trwa dziesięć minut - napisała wówczas wokalistka.
W sieci zawrzało. Bo Swift w ostatnim zdaniu przyznała, że nowa, dłuższa wersja "All Too Well" potrwa dokładnie 10 minut.
Album ukazał się w listopadzie 2021 roku jako "Red (Taylor’s Version"). Album - podobnie jak jego pierwotna wersja - znów wzbudził wiele emocji i na nowo podsycił plotki o związku Swift z Gyllenhaalem. Wokalistka tym razem postanowiła oddać piosence pierwsze skrzypce. Nie dość, że opublikowała jego nową, dłuższą wersję, to jeszcze - na podstawie piosenki - postanowiła stworzyć teledysk w formie krótkiego filmu. Główne role w "All Too Well: The Short Film" zagrali Sadie Sink i Dylan O’Brien. Co ciekawe, aktorów dzieli taka sama różnica wieku, jak Swift i Gyllenhaala, gdy spotykali się w 2010 roku. Nowa wersja piosenki i fabuła klipu rozwiały wszelkie wątpliwości - piosenkarka w taki właśnie sposób postanowiła rozliczyć się z toksyczną relacją z przeszłości.
- Będę się starzeć, ale twoje kochanki pozostaną w moim wieku - śpiewa w nowej wersji utworu Swift.
Premiera filmu miała miejsce w jednym z kin w Lincoln Square w Nowym Jorku. Podczas wydarzenia Taylor Swift po raz pierwszy zaśpiewała na żywo nową wersję "All Too Well".
Utworu nie mogło zabraknąć w koncertowej setliście "The Eras Tour". Piosenka jest wykonywana zawsze na koniec ery "Red" - i to w nowej, dłuższej wersji. Taylor zaśpiewa ją również na żywo podczas trzech występów w Warszawie 1,2 i 3 sierpnia na PGE Narodowym.
***