Agnieszka Krukówna wraca do gry
Nazywano ją cudownym dzieckiem, nadzieją kina i urodzoną artystką. Ale krucha i wrażliwa dziewczyna nie udźwignęła ciężaru sławy. Wtedy pojawiły się używki, depresja. Jak dziś wygląda jej życie?
6 września w Teatrze Polonia odbyła się premiera spektaklu "Mój pierwszy raz" z jej udziałem. I znów nazwisko Agnieszki Krukówny (47) znalazło się na ustach wszystkich. Bo po raz kolejny okazało się, że gdyby nie problemy osobiste, ta wybitna aktorka byłaby dziś na szczycie.
Wielkie wejście
"Uwielbiam ją. Nikt z nas nie zna kresu jej możliwości", mówił o niej Marek Kondrat. Wtórowała mu Krystyna Janda, powtarzając, że dawno nie spotkała takiego talentu. Przygodę z aktorstwem Agnieszka rozpoczęła w wieku 11 lat. To wtedy, za namową mamy, wzięła udział w castingu do roli Iwonki w obrazie "Panny". A filmowy świat oniemiał porażony talentem dziewczynki. Kolejne propozycje sypały się jak z rękawa: "Urwisy z doliny Młynów", "Janka", "Korczak", "Boża podszewka" - w każdej z tych ról Agnieszka prezentowała swój talent i z każdą rolą odsłaniała więcej aktorskiego kunsztu.
Jeszcze w trakcie studiów zagrała w "Liście Schindlera" Stevena Spielberga i "Pestce" Jandy. A po studiach dostała etat w Teatrze Powszechnym. Kilka lat później miała już na koncie dwa Orły i dwie Złote Kaczki za najlepsze główne role kobiece. Uwielbiana i rozchwytywana Krukówna była wtedy królową życia. Brylowała na czerwonym dywanie i uroczystych galach.
Depresja, narkotyki, samotność
To, czego nie widzieli ani jej znajomi, ani zachwyceni nią widzowie, to jej problemy emocjonalne. Agnieszka była nadwrażliwa. Grając trudne, skomplikowane role, stapiała się ze swoimi postaciami. Dopiero po latach okazało się, że młoda aktorka każdą rolę okupywała ogromnym stresem, który w końcu przypłaciła załamaniem nerwowym.
Przykład? Przygotowując się do roli w "Bożej podszewce" Agnieszka spotykała się z pacjentami szpitali psychiatrycznych. Gdy zdjęcia zakończono, była, jak mówi, wrakiem człowieka. "Czułam się zupełnie wyczerpana. Nie potrafiłam cieszyć się tym, że jestem młodą kobietą, niezależną finansowo. Życie straciło dla mnie urok. Znalazłam się w pustce, którą zapragnęłam wypełnić czymkolwiek. I wtedy otarłam się o narkotyki", wyznała po latach.
W miłości też jej się nie układało. Na chwilę przed ślubem rozpadł się jej czteroletni związek z operatorem Marianem Prokopem. Aktorka bardzo to przeżyła. Wkrótce środowisko z przerażeniem zaczęło się przyglądać jej powolnemu upadkowi. Powrót do formy zajął jej kilka dobrych lat. W 2003 roku poznała optyka Radosława Fleischera. Wyszła za niego w sylwestrową noc, zapowiadając, że tym razem będzie szczęśliwa. Nie była. Bo wkrótce mąż zostawił ją bez słowa, a ona znów rzuciła się w otchłań rozpaczy. "Nie dał mi szansy, żebym zrealizowała swoją wizję małżeństwa, rodziny", mówiła wtedy.
Wróciła depresja, tłumiona tym razem alkoholem. Gwiazda odcięła się od znajomych. Wychudła, zaczęła zawalać pracę. Znów zdarzyło jej się nie przyjść na spektakl albo rzucić rolę tuż przed rozpoczęciem zdjęć, przez co przylgnęła do niej łatka trudnej we współpracy.
Ja wam jeszcze pokażę!
"Wracała" już kilka razy. Pięć lat temu zagrała w filmie "Psubrat" (otrzymała za niego nagrodę Polskiego Kina Niezależnego), później stworzyła świetną kreację w "Letnim przesileniu". Wróciło zainteresowanie mediów. Teraz zachwyca w spektaklu "Mój pierwszy raz". I podkreśla, że czas wewnętrznego rozedrgania ma za sobą. "Uspokoiłam się i uodporniłam. Wiem, że są wzloty i upadki, i że na tym polega ten puls kariery", wyznała. Kto wie, może więc niebawem świat filmu da Agnieszce jeszcze jedną szansę?
Justyna Kasprzak