Australijski klan Irwinów: Są jak tata

article cover

Australijski klan Irwinów: Są jak tata

– Pod naszą opieką znalazło się dotychczas ponad 90 tysięcy zwierząt. Pracujemy 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, aby zapewnić każdemu ocalałemu z pożogi pacjentowi szansę na drugie życie – napisała przed kilkoma dniami na facebookowym profilu zoo Bindi, 21-letnia córka „łowcy krokodyli”. – Mam nadzieję, że tata jest z nas dumny. Każdego dnia staramy się, by tak było i podążamy jego śladem – dodała.
– Pod naszą opieką znalazło się dotychczas ponad 90 tysięcy zwierząt. Pracujemy 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, aby zapewnić każdemu ocalałemu z pożogi pacjentowi szansę na drugie życie – napisała przed kilkoma dniami na facebookowym profilu zoo Bindi, 21-letnia córka „łowcy krokodyli”. – Mam nadzieję, że tata jest z nas dumny. Każdego dnia staramy się, by tak było i podążamy jego śladem – dodała.
Irwinowie nie pozostali obojętni wobec tragedii, która ostatnio wstrząsnęła australijską przyrodą. Szacuje się, że w gigantycznych pożarach ucierpiało dotąd około pół miliarda dzikich zwierząt, a niektórym gatunkom grozi całkowite wyginięcie! Działający przy ich ogrodzie zoologicznym weterynaryjny szpital w ostatnich miesiącach przeżywa prawdziwe oblężenie.
Irwinowie nie pozostali obojętni wobec tragedii, która ostatnio wstrząsnęła australijską przyrodą. Szacuje się, że w gigantycznych pożarach ucierpiało dotąd około pół miliarda dzikich zwierząt, a niektórym gatunkom grozi całkowite wyginięcie! Działający przy ich ogrodzie zoologicznym weterynaryjny szpital w ostatnich miesiącach przeżywa prawdziwe oblężenie.
Swoje prace wystawia na aukcjach, z których dochód przeznacza na działalność i rozwój fundacji. Zebrał już kilkadziesiąt tysięcy dolarów. – Chcę inspirować młodych ludzi do doceniania naturalnego świata – mówi Irwin junior, który spotkał się nawet z księciem Karolem, by wspólnie omówić problemy ochrony środowiska.
Swoje prace wystawia na aukcjach, z których dochód przeznacza na działalność i rozwój fundacji. Zebrał już kilkadziesiąt tysięcy dolarów. – Chcę inspirować młodych ludzi do doceniania naturalnego świata – mówi Irwin junior, który spotkał się nawet z księciem Karolem, by wspólnie omówić problemy ochrony środowiska.
Wiedzę o zwierzętach zamieszkujących kontynent propagują też przez programy telewizyjne, m.in. dedykowany zmarłemu cykl „Steve Irwin’s Wildlife Warriors” oraz reality show „Crikey it’s the Irwins”, które w ubiegłym roku emitował kanał Animal Planet. 16-letni dziś Robert jest fotografem przyrody. Jego zdjęcia były wielokrotnie doceniane w prestiżowych konkursach.
Wiedzę o zwierzętach zamieszkujących kontynent propagują też przez programy telewizyjne, m.in. dedykowany zmarłemu cykl „Steve Irwin’s Wildlife Warriors” oraz reality show „Crikey it’s the Irwins”, które w ubiegłym roku emitował kanał Animal Planet. 16-letni dziś Robert jest fotografem przyrody. Jego zdjęcia były wielokrotnie doceniane w prestiżowych konkursach.
Steve Irwin zmarł tragicznie w 2006 roku, podczas pracy na planie kolejnego programu „Świat według Bindi”. Płaszczka ugodziła go kolcem jadowym prosto w serce. Jego misję od lat kontynuują żona Terri i dzieci – córka Bindi oraz syn Robert. Rozwijają zoo i jeżdżą po świecie jako członkowie-założyciele organizacji „Wildlife Warriors Irwins”, której celem jest ochrona australijskiej przyrody.
Steve Irwin zmarł tragicznie w 2006 roku, podczas pracy na planie kolejnego programu „Świat według Bindi”. Płaszczka ugodziła go kolcem jadowym prosto w serce. Jego misję od lat kontynuują żona Terri i dzieci – córka Bindi oraz syn Robert. Rozwijają zoo i jeżdżą po świecie jako członkowie-założyciele organizacji „Wildlife Warriors Irwins”, której celem jest ochrona australijskiej przyrody.
Słynął z niekonwencjonalnego podejścia do zwierząt, które prezentował m.in. w przyrodniczym serialu dokumentalnym „Łowca krokodyli”. Tak też nazywano dyrektora Australia Zoo. Serialowa produkcja Animal Planet cieszyła się powodzeniem na całym świecie i przyniosła Irwinowi duże pieniądze. Ten zagorzały miłośnik i obrońca przyrody większość fortuny przeznaczył na zakup ziemi w Australii, USA, na Fidżi i Vanuatu, gdzie tworzył chronione azyle dla miejscowej fauny i flory. Rozbudowywał też swoje największe dzieło – rodzinny ogród zoologiczny w Beerwah.
Słynął z niekonwencjonalnego podejścia do zwierząt, które prezentował m.in. w przyrodniczym serialu dokumentalnym „Łowca krokodyli”. Tak też nazywano dyrektora Australia Zoo. Serialowa produkcja Animal Planet cieszyła się powodzeniem na całym świecie i przyniosła Irwinowi duże pieniądze. Ten zagorzały miłośnik i obrońca przyrody większość fortuny przeznaczył na zakup ziemi w Australii, USA, na Fidżi i Vanuatu, gdzie tworzył chronione azyle dla miejscowej fauny i flory. Rozbudowywał też swoje największe dzieło – rodzinny ogród zoologiczny w Beerwah.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?