Bez różnicy płci

28 listopada nie jest świętem – tego dnia nie ma czerwonej cyfry w kalendarzu, nie ma oficjalnych przemówień, nie ma wolnego od pracy. 28 listopada nie jest świętem, choć mógłby nim być. To przecież właśnie wtedy, w 1918 roku, Polki uzyskały czynne i bierne prawo wyborcze.

Kobiety starania o prawa wyborcze łączyły z walką o odzyskanie niepodległości
Kobiety starania o prawa wyborcze łączyły z walką o odzyskanie niepodległościPodwójnie wolnemateriały prasowe

Legenda  - czy może raczej historyczna anegdota  - głosi, że Polki w zimny, listopadowy wieczór udały się do willi marszałka Piłsudskiego. Tam, stukając parasolkami w okna, miały nakłaniać go do podpisania dekretu o ordynacji wyborczej, w której znalazłoby się sformułowanie "bez różnicy płci". Sformułowanie lakoniczne, ale wywołujące rewolucyjną zmianę: od tej chwili decydowanie o losach kraju przestało być przywilejem mężczyzn.

Dynamit w gorsecie

Prawda była nieco inna  - prawdopodobnie aktywistki po prostu spotkały się z Piłsudskim, odbywając z nim merytoryczną rozmowę (nie pierwszą zresztą). Nie znaczy to jednak, że była mniej barwna. Dość przyjrzeć się sylwetkom polskich sufrażystek. Były wśród nich m.in.: Maria Dulębianka - próbująca kandydować do Sejmu Krajowego już w 1908 roku, Kazimiera Bujwidowa - zasypująca profesorów UJ listami, w których apelowała o przyjęcie kobiet na uczelnię, Paulina Kuczalska - Reinschmit - założycielka pionierskiego polskiego pisma poświęconego prawom kobiet, czy Maria Turzyma, która jako jedna z pierwszych zwracała uwagę na zjawisko przemocy ekonomicznej.

Wiele z nich (jak na przykład Aleksandra Piłsudska) miało za sobą również konspiracyjną przeszłość. Kobiety w walkę o odzyskanie niepodległości angażowały się na rozmaite sposoby: od dystrybucji ulotek, przez edukację, przemyt broni (niezwykle pomysłowy - liczne są historie o nabojach przewożonych w pantalonach i gorsetach), po czynny udział w walce zbrojnej.

Pocztówka Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich
Pocztówka Związku Równouprawnienia Kobiet PolskichPodwójnie wolnemateriały prasowe

Mimo społecznej i militarnej aktywności kobiet, ich starania o pełnię praw mogły - tak jak w przypadku obywatelek wielu innych krajów - trwać jeszcze długie lata. Impulsem, przyspieszającym cały proces, stała się I wojna światowa.

"Wojna okazała się czasem olbrzymiej rewolucji obyczajowej. Mężczyźni zostają zmobilizowani do armii. Ich 3-4 letnia nieobecność w domu sprawia, że kobiety emancypują się, ponieważ niejako z przymusu przejmują dotychczasowe role mężczyzn. Włościanki zajmują się prowadzeniem gospodarstw rolnych, kobiety w miastach idą do pracy w fabrykach, urzędach. Kobiety zaczynają wykonywać prace i pełnić funkcje dotąd zarezerwowane dla mężczyzn.  Dokonuje się rodzaj mentalnej rewolucji" - tłumaczyła w rozmowie z Interią historyczka, dr hab Dobrochna Kałwa.

Sejmowa elita

Nic więc dziwnego, że gdy Polska odzyskała niepodległość, kobiety chciały mieść udział w tworzeniu odrodzonej państwowości. Po podpisaniu przez Piłsudskiego dekretu ruszyły nie tylko do urn, ale również po miejsca na listach wyborczych. W efekcie, w skład sejmu pierwszej kadencji weszły: Jadwiga Dziubińska, Irena Kosmowska, Gabriela Balicka, Zofia Sokolnicka, Maria Moczydłowska, Franciszka Wilczkowiakowa, Zofia Moraczewska i Anna Piasecka. Posłanki (sto lat temu feminatyw ten nie budził kontrowersji) reprezentowały wszystkie najważniejsze nurty polityczne, od socjalizmu, poprzez ruch ludowy, centrum - po ruch narodowy.

Starania polskich aktywistek korespondowały z działaniami międzynarodowego ruchu sufrażystek
Starania polskich aktywistek korespondowały z działaniami międzynarodowego ruchu sufrażystekEast News

Zapomniane bohaterki

Historia walki Polek o prawa wyborcze przez długie lata pozostawała zapomniana. Interesowała wyłącznie historyków i pasjonatów, nie przedostając się do powszechnej świadomości. Zmianę przyniósł dopiero rok 2018, w którym obchodzono setną rocznicę podpisania przez Piłsudskiego dekretu o ordynacji wyborczej. Wtedy to o historii polskich sufrażystek szeroko dyskutowano w mediach, ukazywały się książki i komiksy,  organizowano debaty i wystawy. Powstał nawet film - "Siłaczki" w reżyserii Marty Dzido, gdzie w role dawnych działaczek, wcieliły się współczesne aktywistki.

Mimo, że od okrągłej rocznicy minęły już dwa lata, losy sufrażystek wciąż inspirują twórców. Niedawno ukończono prace nad animacją "Podwójnie wolne", zrealizowaną przez Instytut Pileckiego wraz z artystami z firmy Zespół Wespół. W produkcji wykorzystano m.in. fotografie, pocztówki i inne materiały archiwalne, które zostały pokolorowane i zaanimowane. Film swoją premierę będzie miał 28 listopada, o godz. 19 na Facebooku i You Tubie Instytutu Pileckiego.

Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas