Czas na rewolucję w kochaniu
Delektuje się życiem i tego samego chce teraz nauczyć Polaków. W rozmowie z SHOW radzi też, co jeść, by podnieść libido. I zdradza przepis na udany związek.
Mawia pani, że sypia po 4 godziny na dobę. Skąd w pani tyle energii?
Magda Gessler: - Po prostu kocham to, co robię. Wierzę też, że swoim działaniem mogę pomóc ludziom. A to dodaje mi sił. Nie chcę, żeby Polacy jedli byle jak, bo to szkodzi. Jedzenie naprawdę ma wielką moc i może sprawić, że będziemy szczęśliwsi.
W jednym z odcinków "Sexy kuchni" radzi pani, że jeśli chcemy mieć ogiera w łóżku trzeba "nęcić go szynką i nie przejadać".
- To podstawowa zasada! Gdy zjemy na noc ciężkiego schabowego, nasz popęd seksualny będzie niewielki. Gdy porównamy Polaków i na przykład Hiszpanów, to widać wyraźnie, że ci drudzy żyją znacznie dłużej i szczęśliwiej. A wiąże się to z tym, co oni jedzą - mnóstwo świeżych produktów i bardzo dużo ryb. Spożywają mało mięsa, za to sporo sałat. I coś jeszcze - dla nich godzina jedzenia jest święta. A diety pudełkowe, czy niewyjście do ludzi żeby popatrzeć na siebie i porozmawiać, jest świętokradztwem. Oni delektują się życiem w każdym jego aspekcie.
Planuje pani teraz rewolucję seksualną Polaków?
- Bardziej obyczajową. Poza seksporadami, chciałabym wyplenić z Polaków to poczucie posiadania, czasem przechodzące w sknerstwo. Polacy chcą za wszelką cenę mieć drogi samochód i wielkie mieszkanie, więc wchodzą w kredyty, a przez to wartość życia jest żadna, bo żyją tylko po to, żeby te kredyty spłacać. A przecież nie chodzi o to, żeby mieć, tylko o to, żeby być! Jesteśmy tak skoncentrowani na zarabianiu pieniędzy i spłacaniu kredytów, że życie nam umyka. Urlop raz do roku to jest nic! Trzeba go robić raz dziennie: wyjść na godzinę z koleżanką, zjeść z przyjacielem dobry obiad i popatrzeć sobie w oczy albo pójść na masaż. Trzeba żyć, skupiając się nie tylko na pieniądzach, ale także na sobie i przyjemnościach.
Kiedy pani znajduje czas na odpoczynek?
- I tu mnie pani ma (śmiech). Moim odpoczynkiem jest moja praca, a moim problemem jest to, że nigdy nie czuję się zmęczona. Bywa, że jestem znużona albo znudzona, ale zmęczona nigdy.
Niedawno została pani królową Instagrama.
- Nie wiedziałam o tym, ale cieszę się. Pokazuję tam siebie, swoje życie, ale przede wszystkim moje potrawy, które są małymi dziełami sztuki. Ostatnio wrzuciłam zdjęcie tarty z kaszanką i migdałami. Próbuję w tej sposób odczarować niby brzydkie produkty i pokazać je z innej, zaskakującej strony.
Zabiera też pani głos w ważnych sprawach - ostatnio wspierając związki homoseksualne.
- Uważam, że każdy człowiek niezależnie od swoich wyborów ma prawo do godnej miłości. Nie powinno być podziałów. A ci ludzie płacą wysoką cenę, żyjąc w takim społeczeństwie jak polskie, bo jesteśmy "państwem Dulskich". Nikt nie ma większego czy mniejszego prawa do szczęścia. Ono jest dla wszystkich równe. A miłość, tak ulotna i niedoceniona, powinna być najważniejszą siłą życia!
Dużo mówi się dziś o molestowaniu seksualnym. Czy i pani padła kiedyś jego ofiarą?
- Nigdy nie spotkałam się ze złym traktowaniem czy brakiem szacunku ani w Polsce, ani w Hiszpanii, gdzie mieszkałam wiele lat. Moje relacje z mężczyznami zawsze były czyste i naznaczone przyjaźnią. Wiele zawdzięczam mężczyznom. I ja też dużo im dałam. Chodzi mi o emocje, wsparcie i dobrą energię, która na każdym etapie życia jest potrzebna każdemu. Nigdy nie rywalizowałam z mężczyznami, ale też oni sprawiali, że czułam się przez nich doceniona. Zawsze byłam samodzielna, nigdy nie musiałam o nic prosić, więc te relacje, czy w biznesie, czy w przyjaźni, zawsze były bardzo czyste i szczere.
A co z wykorzystywaniem przez mężczyzn władzy?
- Nie ma zgody na działanie mężczyzn, którzy, mając pozycję i pieniądze, wykorzystują je, żeby posiadać kobietę, uzależnić ją od siebie. Uważam, że przemoc psychiczna i toksyczne związki są ogromnym problemem. Trudno sobie z nimi poradzić, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Sytuacje, w których pieniądz i chęć posiadania zabija to, o co w związku powinno chodzić, czyli czystą, prawdziwą miłość, są najokrutniejsze. Zanika instynkt etyki, dobroci, piękna, wrażliwości, nieśmiałości, nawet czasem potrzebnej naiwności... Te związki zaczynają być koszmarne. I kończą się fatalnie, bo przestaje w nich chodzić o miłość. A miłość jest czymś, co powinno istnieć poza kalkulacją. Najszczersza, najprawdziwsza. Czysta. Niezależnie od wieku czy stażu.
Co pani zdaniem tworzy i buduje związek?
- Wspólnie zainteresowania, zaufanie i wielki szacunek, pewne zrozumienie, którego nie ma w Polsce, że facet to facet, a kobieta to kobieta. Mężczyźni inaczej myślą, inaczej reagują, inaczej się zachowują. Musimy to zaakceptować i uszanować. To samo tyczy drugiej strony.
Jaką pani jest żoną?
- Najlepszą na świecie!
Najpiękniejszy prezent, jaki dała panu ukochanemu?
- Zrobiłam mu niespodziankę i przyleciałam do Toronto, kiedy się tego nie spodziewał. Najlepsze jednak było to, że spotkaliśmy się ponownie po 23 latach.
Podczas konferencji TVN z dumą opowiadała pani o synu Tadeuszu. Jaki to facet?
- No właśnie - to facet! Prawdziwy mężczyzna, który odpowiada za to, co mówi i co robi. Szanuje innych ludzi, bardzo szanuje kobiety. To wszystko się wynosi z domu. Jeśli matka szanuje syna i uczy go szacunku do samej siebie, to on będzie szanował kobiety. Uważam, że Tadeusz jest znakomitym partnerem dla swojej wybranki. Rzadko się widzi w relacji tyle wzajemnego szacunku, cierpliwości i słuchania siebie. Łączenie się ludzi na podobnym poziomie intelektualnym jest bardzo ważne. Bo takie pary nie siedzą tylko razem przed telewizorem. Między nimi jest także książka, znakomity film, dobra muzyka i wspólne pasje. Ich związek ma duszę. Mają tyle zainteresowań, że na telewizję zwyczajnie brakuje im czasu.
Lara jest do pani podobna fizycznie, a z charakteru?
- Jest twardsza. Bardziej konsekwentna, nieustępliwa, wie, czego chce, ale i jest idealistką i wierzy w cuda. Jest słodka i bardzo dobrze wychowana. Jestem nią zachwycona, podziwiam jej niezależność, życiowe wybory, odporność na mącenie jej w głowie. Ma swoje poglądy. I tańczy obłędnie! Lara jest pięknym, kolorowym ptakiem.
Podobno jest pani najcenniejszą gwiazdą TVN?
- Tak słyszę od TVN... Właśnie jadę na plan "Kuchennych rewolucji", a kilka dni temu w środku nocy skończyłam kolejny sezon "Sexy Kitchen". To trudny format, bo sama wymyślam, sama gotuję, kroję i piekę. Moja praca jest ciężka fizycznie, ale kocham ją. I jeszcze długo nie wybiorę się na emeryturę.
Czym dla pani jest luksus?
- Czasem spędzonym w najbardziej wymarzonym miejscu na świecie, z dobrą książką, ukochanymi wokół, gdzie jest cisza i spokój, gdzie nie muszę się przejmować, czy jestem, czy nie jestem umalowana. A czasem luksusem jest to, że mam swoją ekipę beauty, która robi mnie na bóstwo, a potem wychodzę na romantyczną kolację. Luksus ma wiele twarzy. Czasem to po prostu spacer z ukochanym...
O czym pani marzy?
- Żeby mieć własny hotel i restaurację nad morzem w Meksyku albo Kolumbii. Chcę być potrzebna, otoczona ciekawymi ludźmi, uczyć młodych, bo młodzi są najlepsi: pełni wiary i pasji. Ciężko mi znaleźć język z moimi rówieśnikami, bo na co dzień przebywam z ludźmi, którzy mają mniej niż 30 lat. Czuję, że jestem ich rówieśnicą. I chciałabym się tak czuć jeszcze długo.
Justyna Kasprzak
SHOW 2019/9