Ewa Szykulska: Moje proste dobre życie
Uroda przemija, to naturalna kolej rzeczy. Metryka? Ewa Szykulska nic sobie nie robi z upływających lat. Tryska energią, zaraża optymizmem i umie cieszyć się drobiazgami.
Mija rok odkąd aktorka zerwała sobie w teatrze ścięgno Achillesa. Przeszła operację, ma za sobą kilka miesięcy rehabilitacji, ale dziś wreszcie znowu żyje na pełnych obrotach. Twierdzi jednak, że czas, kiedy była unieruchomiona, był cenny. "Takie zatrzymanie jest potrzebne każdemu", mówi SHOW Ewa Szykulska i dodaje: "Można sobie przemyśleć wiele spraw". Ale mimo nogi w gipsie była aktywna. Zawodowo może mniej, ale za to w domu nie dawała sobie taryfy ulgowej: "Wszystko robiłam. Trzy razy wolniej, ale robiłam", mówi. I podkreśla, że taki problem jak utykanie, to nie jest żaden problem.
Bo życie jest piękne
Dawniej cieszyło ją uznanie, przychylne recenzje. Teraz ma 67 lat i co innego jest dla niej ważne.
"W tej chwili, gdy życie już nie galopuje tylko sunie, zwracam większą uwagę na rzeczy małe. Jestem szczęśliwa już kiedy się budzę, nawet jeśli to jest bezmyślny, leniwy poranek. Filiżanka dobrej herbaty albo kawy, papieros - niestety... - i życie jest piękne".
Ewa Szykulska z drobiazgów potrafi zrobić święto, z codzienności - niecodzienność. "Tak się fajniej żyje. Wtedy czuję się dla siebie ważniejsza, potrzebniejsza. A jak mam dużo siebie dla siebie, to mogę też siebie rozdawać innym", mówi.
Pożerać cały świat
Robi to już blisko pół wieku. 20 lutego mija 45 lat od premiery filmu "Samochodzik i templariusze". "Mnie nie przerażają te lata. Ja ich po prostu nie rozumiem. Ale na szczęście - pamiętam!", żartuje gwiazda.
Właśnie skończyła warszawską PWST i to były jedne z jej pierwszych, filmowych, wakacji. "Dopiero startowałam, byłam młoda, roześmiana, szczęśliwa. Myślałam, że pożrę cały świat", wspomina artystka. "W dodatku grałam z Klossem - Staśkiem Mikulskim". Ich wspólna przygoda właściwie wciąż trwa. "Wychowaliśmy całe pokolenia. Najpierw oglądały nas dzieci, potem ich dzieci i tak dalej... Czuję się w związku z tym wiecznie młoda!", zdradza Ewa Szykulska.
Choć dodaje, że gdy miała 20, 30 lat, chciała być starsza. Dziś sytuacja jest zgoła inna: "Będąc na emeryturze, robię wszystko, żeby na niej nie być!", mówi. Jest aktywna zawodowo. Aktorstwo wciąż ją fascynuje: "Wzloty, upadki, raz mnie ktoś skopie, innym razem połechce, przytuli...", twierdzi. Jak mówi: "jest płodozmian, jest kolorowo". To właśnie dlatego chce jej się żyć.
Wciąż zakochana
Ale nie tylko praca uskrzydla aktorkę. Od 30 lat związana jest ze Zbigniewem Pernejem, swoim "Misiem", od 18 lat jest jego żoną.
Na czym polega sekret ich związku? "Jest wesoło. Nie zawsze się zgadzamy, mamy inne zainteresowania, poglądy. Rozmawiamy ze sobą równie często, jak milczymy, będąc obok siebie. A jeżeli się przy tym nie nudzimy, to jest cudnie. 30 lat? Co to jest!", mówi gwiazda.
Dodaje, że choć zna ukochanego na pamięć, to wciąż ją zaskakuje. I za to go kocha. A to, że nigdy nie pamięta o rocznicy ślubu? To bez znaczenia. Kwiaty? Dostaje je wyłącznie na imieniny, czyli w Wigilię. I tak jest dobrze. Czy tak spełniona i szczęśliwa kobieta może jeszcze o czymś marzyć, na coś czekać? "Mnie zadziwia to, co jest przede mną, po prostu. Nie cofam się".
Marta Uler
SHOW 4/2017