Joanna Racewicz na detoxie we Włoszech. Publikuje wymowne zdjęcie
Dziennikarz to profesja, w której nieustannie trzeba trzymać rękę na pulsie. Śledzenie doniesień, monitoring konkurencji, obecność na konferencjach prasowych, analiza komunikatów, to codzienność pracowników mediów. Czasem jednak nawet oni potrzebują informacyjnego czy cyfrowego detoksu. Na taki właśnie rodzaj relaksu postawiła ostatnio Joanna Racewicz. O swoim odpoczynku opowiedziała na Instagramie.
Joanna Racewicz jest jedną z tych dziennikarek i prezenterek, które śmiało można nazwać "ikoną polskich mediów". W zawodzie pracuje od lat 90., a przez trzy dekady kariery związana była z redakcjami rozmaitych programów informacyjnych stacji Telewizji Polskiej, TVN, a w 2018 roku dołączyła do zespołu prowadzących Polsat News.
Zobacz również: Potężna afera wokół Filipa Chajzera. "Trzymam się ledwo"
Zobacz również: Katie Price z trudem się porusza. Wszystko przez rozmiar biustu
Ostre wypowiedzi Joanny Racewicz
Joanna Racewicz znana jest nie tylko ze swego profesjonalizmu i osiągnieć zawodowych, ale również z ciętego języka i zdecydowanych komentarzy. W swoich kanałach społecznościowych niejednokrotnie odnosiła się do zjawisk takich jak dyskryminacja, ocena rzeczywistości poprzez stereotypy, czy krępujące normy obyczajowe. Na swoim Instagramie pisała m.in. o "krwi na stadionach" (chodziło o kontrowersje wokół mundialu w Katarze), zwracała się do Jarosława Kaczyńskiego, w reakcji na jego słynną wypowiedź o "dawaniu w szyję", komentowała słowa papieża Franciszka o Ukrainie.
Joanna Racewicz na detoksie
Jak można się domyślić, przy tak intensywnym trybie życia i mnogości zajęć, Joanna Racewicz od czasu do czasu potrzebuje oddechu. Krajem, w którym wypoczywa szczególnie chętnie są Włochy. Na początku marca również udała się do Italii, gdzie zafundowała sobie, jak sama mówi "cyfrowy detoks".
"Ponad tydzień detoxu. Bez polskich gazet. Żadnych rodzimych portali i "sensacji". Zero czytania o tym kto kogo obraził. Maile ministra Dworczyka? Niekoniecznie. Nic o robakach od Unii, pani na Eurowizji, Godek w sprawie aborcji i CBA u ginekolożki" - napisała na Instagramie.
Swoją wypowiedź zilustrowała zdjęciami. Na dwóch ujęciach widzimy jak Joanna Racewicz, ubrana w luźny, karmelowy sweter pije kawę przy kawiarnianym stoliku w Mediolanie.
Dziennikarka zaznacza jednak, że chwilowe odcięcie się od przekazów polskich mediów to nie "tumiwisizm", nie lekceważenie tego, co dzieje się w kraju, ale wyraz troski o własne zdrowie i dobrostan.
"Nie mam wcale w nosie tego, czym żyje kraj. Nie lekceważę listy, od której cierpnie skóra. Chodzi tylko o dystans. O zdrowie. O siebie. Oddech od afer, skandali i nieudaczników. Świat naprawdę nie kończy się na nieznośnym polskim piekiełku. Dobrze to widać z dystansu. Dokładnie tak, nawet znad kawy i cannolo. Dwie dekady w newsach zrobiły swoje. Detox był potrzebny, jak tlen. Kiedyś niemożliwy... No, ale wraca codzienność. Lekcja odrobiona" - napisała.