Kora: Wierna religii słońca
Na Cmentarzu Wojskowy na Powązkach w Warszawie rodzina i przyjaciele pożegnali Korę - Olgę Sipowicz.
Pozostawiła po sobie pustkę. Dziś podkreślał to niemal każdy. Odeszła ikona polskiej sceny muzycznej, kobieta z charyzmą, wyznawczyni religii słońca, co podkreślił w swojej wypowiedzi mąż artystki.
Moja żona do końca była wierna religii słońca, wiatru i kwiatów. Nie przyjęła ostatniego namaszczenia.
- Miesiąc temu wzięła ostatnią chemię w Szpitalu Jana Pawła 2 w Zamościu. Dziękujemy pani ordynator Teresie Sosnowskiej i wspaniałej ekipie medycznej ze szpitala. Serdecznie dziękujemy też zamojskiemu hospicjum domowemu i oddziałowi paliatywnemu w Zamościu. Dziękuję również Ani Pakule ze wsi Szewnia Dolna za pomoc - dodał Kamil Sipowicz
- Moja żona do końca była wierna religii słońca, wiatru i kwiatów. Nie przyjęła ostatniego namaszczenia - podkreślił mąż artystki.
Kora ostatni miesiąc spędziła w otoczeniu rodziny, przyjaciół, a także - jak zaznaczyli bliscy - wspaniałej opiekunki Magdy Klorek, która towarzyszyła artystce w codzienności opiekując się nią domu w ukochanym Bliżowie.
Artystka od kilku lat zmagała się z chorobą nowotworową. Odeszła w wieku 67 lat zostawiając bogaty dorobek muzyczny. Była polską wokalistką rockową i autorką tekstów piosenek, w latach 1976-2008 liderką zespołu Maanam.
Zobacz także: