Margaret: Znalazłam swoje szczęście
Margaret chroni swoją prywatność, ale informacja o jej związku z muzykiem Piotrem Kozieradzkim wzbudziła ostatnio sensację. Czy Margaret jest w końcu szczęśliwa? Jakie są jej najbliższe muzyczne plany? Artystka odpowiada na te pytania w wywiadzie dla Styl.pl
Styl.pl: Jak to się stało, że pierwsi docenili cię Szwedzi i to od Szwecji zaczęła się twoja kariera?
Margaret: - Sześć lat temu poznałam szwedzkich producentów i z nimi zaczęłam robić muzykę, a potem zgłosiła się do nas szwedzka wytwórnia, która się zainteresowała singlem Thank you very much i tak zostało do dziś. Jestem im bardzo wdzięczna za tę współpracę.
Grasz w Szwecji dużo koncertów, wystąpiłaś na Melodifestivalen. Myślisz, że jesteś teraz bardziej popularna w Polsce czy w Szwecji?
- Myślę, że zawsze będę bardziej popularna w Polsce, bo jestem Polką.
W Polsce jest się trudniej przebić?
- Wszędzie jest tak samo trudno i zarazem łatwo. Trzeba dużo pracować. Umieć i lubić to, co się robi. Być oddanym swojej pasji i mieć przede wszystkim dużo szczęścia. W każdej dziedzinie, w której chce się osiągnąć sukces, jest podobnie. Nie wystarczy być świetnym. Od szczęścia też dużo zależy.
Jesteś często porównywana do Rihanny. Zależy ci na zrobieniu międzynarodowej kariery?
- W muzyce jest tak, że nie można zaplanować sobie kariery. Ja też tego nie robię. Nie mogę zmusić ludzi do tego, żeby mnie lubili i żeby lubili moje piosenki. Jedyne co mogę zrobić, to pracować, ćwiczyć, robić swoje piosenki. A co z tego wyjdzie? Nikt tego nie może przewidzieć.
Jesteś bardzo popularna. Sława ma swoje negatywne strony?
- Ma i nieraz mnie to złości, ale staram się na tym nie skupiać. Bardzo doceniam to, gdzie teraz jestem i co mam, co udało mi się osiągnąć. Myślę, że to jest ważniejsze niż złe strony, które są męczące, ale mogę na nie machnąć ręką.
Do tej pory bardzo chroniłaś swoją prywatność, ale w ostatnich dniach media obiegła informacja o twoim związku. Znalazłaś swoje szczęście?
- Tak. Jestem szczęśliwa, jest super. Myślę, że to miła informacja, ale szczegóły chcę zostawić dla siebie.
Będziecie teraz publikować więcej wspólnych zdjęć na Instagramie?
- Nie. Będę publikować zdjęcia z pracy nad płytą. Myślę, że mój chłopak nie chciał być chłopakiem Margaret, tylko mieć swoje imię i nazwisko. Jesteśmy razem, ale nie będziemy o tym opowiadać.
To on zamieścił wasze wspólne zdjęcie na Instagramie. Byłaś na niego zła?
- Nie.
Ty jesteś bardzo aktywna w mediach społecznościowych, czy to ci pomaga w karierze?
- Tak. Jest to jakiś sposób komunikacji z fanami. Możliwość pokazywania swojej muzyki i twórczości. To medium, które rośnie w siłę z roku na rok. Moja grupa docelowa, osoby które słuchają mojej muzyki, to są ludzie, którzy żyją w Internecie, dlatego to dla mnie doskonała droga, aby do nich dotrzeć.
Jakie są twoje najbliższe muzyczne plany?
- Właśnie przygotowuję się do występu na gali French Touch, którą widzowie TVN będą mogli zobaczyć w niedzielę 7 października o godz. 16.00. Dla mnie to duże wyzwanie, bo będę śpiewała piosenkę po francusku, a jest to dla mnie język tak obcy, jak to tylko możliwe. Było to dla mnie bardzo trudne, żeby dobrze brzmieć po francusku. Ale cieszę się, będzie na pewno bardzo zabawnie, wystąpię też wśród świetnych artystów.
W najbliższym czasie w ogóle będę grała dużo koncertów. Pracuję też nad nowa płytą.
A jaka będzie ta nowa płyta?
- Będzie dużo treści. Większość piosenek będzie w języku polskim. To będzie bardzo mięsisty materiał - tak chyba mogę go najlepiej określić. To będzie materiał, w którym mówię słowa mocno i pewnie. Złoszczę się i tupię nogą. Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć, co słychać w moim życiu prywatnym, to powinien posłuchać tej płyty.
Przed tobą pracowity czas. W jaki sposób odpoczywasz?
- Suszę się suszarką. To mnie relaksuje. Dźwięki, które dzieci słyszą w brzuchu matki, są bardzo podobne do dźwięku suszarki. Tak przynajmniej mówią naukowcy. Może dlatego ma to na mnie tak kojący wpływ.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***