Meghan Markle: Nie jestem winna rozpadowi relacji z ojcem

Meghan Markle twierdzi, że absolutnie nie jest winna rozpadowi swojej relacji z ojcem, Thomasem Markle. Była księżna obwinia o to tabloidy.

Thomas Markle ze swoją córką Meghan
Thomas Markle ze swoją córką MeghanIMP FeaturesEast News

O nowych faktach w tej sprawie przeczytać można w sensacyjnych dokumentach sądowych, które Markle przedłożyła sądowi.

Księżna Sussex pozwała Associated Newspapers, wydawcę The Mail On Sunday i MailOnline, za pięć artykułów - dwa w Mail On Sunday i trzy w MailOnline - które zostały opublikowane w lutym 2019 r., a także za reprodukcję fragmentu odręcznego listu wysłanego do Thomasa Markle w sierpniu 2018 r. W nowych dokumentach sądowych Meghan powiedziała, że ona i pan Markle "mieli bardzo bliskie relacje ojciec-córka przez całe życie i pozostawali blisko, jednak tylko do czasu, gdy trzy lata temu jej ojciec nie padł ofiarą natrętnych brytyjskich tabloidów".

Była aktorka zaprzecza również twierdzeniom, że nie zapewniła wsparcia finansowego ojcu.

W dokumentach sądowych prawnicy Meghan twierdzą takze, że "nigdy nie zaprzeczano, że ojciec powódki wspierał ją przez całe jej dzieciństwo i jako młodą dorosłą osobę". Wręcz przeciwnie, informują, że była gwiazda "Suits zaczęła przekazywać swojemu ojcu dobrowolne datki, ale dopiero, gdy zaczęła zarabiać".

W dokumentach można przeczytać, że Meghan zapewniała "znaczne wsparcie finansowe swojemu ojcu od stycznia 2014 r.", aż do momentu zerwania kontaktów w maju 2018 r.

Kasiąże Harry i Meghan Markle
Kasiąże Harry i Meghan MarkleSplashNews.comSplashnews/Eastnews

Czego jeszcze można dowiedzieć się z dokumentów?

Otóż tego, że żona księcia Harry'ego dowiedziała się, iż jej przyjaciele rozmawiali anonimowo z amerykańskim mediami, z których jeden ujawnił szczegóły listu Meghan do jej ojca. Publikacja artykułu miała miejsce lutym 2019 roku. W dokumentach można przeczytać także, że była księżna odkryła, że jedna z jej bliskich przyjaciółek rozmawiała z "People" podczas jej ekstrawaganckiego baby shower w Nowym Jorku.

Dokumenty przekazane do Sądu Najwyższego stwierdzają: "Oskarżycielka zdała sobie sprawę, że jej przyjaciele - A, B i C - udzielili anonimowych wywiadów magazynowi People, gdy dowiedzieli się, że artykuł z listem został opublikowany. "Jej przekonanie, że byli w to zaangażowani przyjaciele zostało potwierdzone podczas rozmów telefonicznych za pośrednictwem FaceTime w dniu publikacji owego artykułu i w dniu następnym.

"Oskarżycielka dowiedziała się, że przyjaciel D był jednym z anonimowych źródeł artykułu w magazynie People w dniu 19 lutego 2019 r. lub w okolicach tego okresu, gdyż spotkali się wtedy osobiście. Z kolei "później dowiedziała się także o zaangażowaniu przyjaciela E kilka dni po uroczystości, którą zorganizowała z okazji zbliżających się narodzin jej syna.

"Ta dyskusja odbyła się również osobiście. "Wszystkie te rozmowy miały miejsce po publikacji". Artykuły były odpowiedzią na prośby Associated Newspapers o dalsze informacje.

Prawnicy działający dla Associated Newspapers argumentowali, że jej pięciu przyjaciół przekazało list do domeny publicznej, kiedy po raz pierwszy wspomniano o nim w wywiadzie dla magazynu.

Nalegają także, aby pan Markle ujawnił list w celu skorygowania "fałszywych" wrażeń, jakie przyjaciele Meghan ponoć wywarli na temat jego działań podczas wywiadu.

38-latka domaga się odszkodowania od Associated Newspapers za rzekome niewłaściwe wykorzystanie informacji prywatnych, naruszenie praw autorskich i naruszenie ustawy o ochronie danych. Cała kwota odszkodowania zostanie przekazana organizacji charytatywnej zajmującej się zwalczaniem stalkingu.

Associated Newspapers całkowicie zaprzecza zarzutom, w szczególności twierdzeniu, że list został w jakikolwiek sposób zredagowany, że zmienione zostało jego znaczenie, i twierdzi, że będzie ostro kwestionować całą tę sprawę, bronić swojej racji.

Tłum. MT na podst. Daily Express

Zobacz również:

Nawet królowa Elżbieta I nie mogła uciec z tej twierdzyInteria.tv
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas