Natalia Lesz o traumie z dzieciństwa

Natalia Lesz opowiada o traumatycznych doświadczeniach z szkoły baletowej. Kobieta spotkała się z przemocą słowną i psychiczną. W rozmowie z Moniką Sławecką, autorką książki "Balet, który niszczy" zdradza kulisy swojej edukacji.

"W szkole panowała atmosfera strachu, bezustannego porównywania, niewłaściwych słów i zachowań w stosunku do uczennic"
"W szkole panowała atmosfera strachu, bezustannego porównywania, niewłaściwych słów i zachowań w stosunku do uczennic"East News

Poniżej prezentujemy fragmenty tej książki. 

Decydując się na naukę baletu jesteśmy świadomi poświęceń jakich wymaga ta dziedzina. Słusznie kojarzona jest z długim, wieloletnim procesem okupionym potem, intensywnymi treningami, restrykcyjną dietą i wieloma wyrzeczeniami. Jednak przemoc, wyzwiska i nadużycia seksualne wykraczają poza jakiekolwiek granice i zdają się kłócić z ideą baletu.

"Każdy z nas dusił w sobie niezgodę na złe traktowanie i rażący, wulgarny ton, jakim były nam przekazywane uwagi. Byliśmy traktowani jak dorośli, tylko bez własnych praw" - tak o swoich doświadczeniach ze szkoły baletowej opowiada Natalia Lesz w rozmowie z Moniką Sławecką w książce "Balet, który niszczy".

"Zawsze byłam tytanem pracy. Nie czułam zmęczenia, żyłam szkołą, a gdy wracałam do domu, dalej ćwiczyłam. Nie interesowały mnie zabawy na trzepaku ani granie w gumę, co było w tamtych czasach niezwykle popularne. Spełniałam się, mając poczucie, że mój wysiłek przynosi konkretne efekty, gdy stawiałam sobie nowe cele i coraz wyżej podnosiłam poprzeczkę. Najlepiej funkcjonowałam, będąc aktywna, gdy czułam ból mięśni, pot na plecach - wtedy byłam najszczęśliwsza" - wyznaje Natalia "To, na co nie byłam przygotowana, to atmosfera, w której przyszło mi pracować i się uczyć."

>>> Gwiazda o najtrudniejszym momencie w szkole baletowej. Sprawdź na następnej stronie <<<

"To, na co nie byłam przygotowana, to atmosfera, w której przyszło mi pracować i się uczyć”
"To, na co nie byłam przygotowana, to atmosfera, w której przyszło mi pracować i się uczyć”East News

Natalia opowiada, ze dzięki temu co przeżyła w szkole baletowej docenia wagę słów. "Ton i sposób, w jaki przekazywano nam uwagi... Dziś z perspektywy czasu wiem, że takie praktyki nigdy nie powinny się zdarzyć."

Po przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych Natalia uczyła się w jednej z najlepszych szkół aktorskich na świecie. "Mając styczność z tamtejszym gronem pedagogicznym, w końcu mogłam obcować z ludźmi, którzy stają się twoimi mentorami, rozwijają twoją pasję, pomagają w pokonywaniu trudności, lęków, stresu czy braku wiary we własne możliwości." - wspomina i dodaje, że "szkoła baletowa była przeciwieństwem tego typu nauczania."

Jednym z najtrudniejszych momentów w szkole baletowej jest okres dojrzewania. Uczennice trudne chwile często przeżywały w samotności bez wsparcia ze strony psychologa. "W szkole dostawało się lepsze oceny ze względu na szczupłość. Dziewczynki, które były inaczej zbudowane - miały grubsze kości, bardziej zarysowany biust czy krąglejsze biodra - były oceniane gorzej." - opowiada Natalia. "Po wielu latach nauki zrozumiałam, że największą wartością w szkołach artystycznych powinna być empatia ze strony nauczycieli i ich wiedza o emocjach, które przekuwamy w sztukę. W miejscu, gdzie od dziecka pracuje się z taką intensywnością, to powinno być oczywiste." - podsumowuje.

Okładka książki Moniki Sławeckiej "Balet, który niszczy"
Okładka książki Moniki Sławeckiej "Balet, który niszczy"materiały prasowe

Zobacz także:

Styl.pl/materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas