Sława Przybylska: Gdy śpiewają jej "Sto lat", prosi o dwieście
Choć skończyła 92 lata wciąż ma apetyt na więcej - koncertuje, pojawia się publicznie, trenuje i zaraża wszystkich dobrą energią. Sława Przybylska widziała wiele cierpienia i krzywd, a mimo to uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Nic dziwnego, jej życie to pochwała miłości, muzyki i ruchu.
Sława Przybylska, a właściwie Stanisława Przybylska-Krzyżanowska urodziła się 2 listopada 1932 roku w Międzyrzecu Podlaskim jako córka Józefa i Marianny Przybylskich. Miała dwójkę rodzeństwa - starszą o dwa lata siostrę i starszego o sześć lat brata.
Przed wybuchem II wojny światowej dziewczynce udało się ukończyć pierwszą klasę szkoły powszechnej w Międzyrzecu. Naukę w drugiej miała rozpocząć we wrześniu 1939 roku, jednak nie było to już możliwe. Podczas okupacji Sława wraz z siostrą ukrywała się we wsi Puchacze koło Drelowa, gdzie panował względny spokój, ale mimo to dziewczynki były świadkami okrutnych wydarzeń - widziały eksterminację Żydów, przejawy antysemityzmu, koszmar wojny. Podczas jednej z obław NKWD schwytano ich brata oraz ojca.
- "Przede wszystkim przeżyłam zagładę Żydów. Międzyrzec, z którego pochodzę, od wieków był żydowskim miasteczkiem. Żydzi stanowili 80 proc. mieszkańców. I to oni ufundowali tam ochronki dla biednych, salę koncertową czy szpital. W 1942 roku, kiedy rozpoczęto generalną likwidację getta, mama wysłała mnie do sklepu, żebym kupiła chleb. Nagle wciągnięto mnie do jakiegoś budynku i przez szybę widziałam rynek pełny klęczących Żydów. Trzymano mnie tam przez kilka godzin, nie mogłam wyjść. Na własne oczy widziałam, jak Żydów prowadzono na dworzec i wywożono do Treblinki" - wspominała wokalistka w wywiadzie dla serwisu Plejada.
- "To był wstrząsający widok! Przez jakiś czas później nie spałam, a gdy udało mi się zasnąć, to budziłam się z krzykiem w środku nocy. Co chwilę przypominało mi się, jak na moich oczach zastrzelono naszych sąsiadów. To było straszne!" - mówiła.
Dramatyczne, wojenne doświadczenia odcisnęły ogromne piętno na psychice Przybylskiej. Postanowiła upamiętnić zamordowanych najlepiej, jak tylko umiała - po latach nauczyła się języka Żydów aszkenazyjskich i stała się ambasadorką kultury żydowskiej.
Po wojnie Sława Przybylska ukończyła jedną klasę w miejscowym gimnazjum, ale po śmierci ojca i stracie brata, który został wywieziony z Polski, postanowiła opuścić Międzyrzec i kontynuowała naukę w Domu Młodzieży w Krzeszowicach. To tam zyskała pseudonim Sława, pochodzący od drugiego członu imienia, jakie nadano jej na cześć ciotki, która również była bardzo uzdolniona artystycznie.
Sława Przybylska przeprowadziła się następnie do Warszawy i ukończyła Zespół Państwowych Szkół Plastycznych. Za namową koleżanek rozpoczęła studia w Szkole Głównej Służby Zagranicznej na kierunku handel zagraniczny. Po trzech latach porzuciła jednak edukację i skupiła się na muzyce.
Zobacz również: Wanda Kwietniewska: Rockowa dama, którą napędza miłość
Sława Przybylska: Narodziny gwiazdy
Sława Przybylska udzielała się artystycznie już na studiach, ale na większej scenie zadebiutowała pod koniec lat pięćdziesiątych XX w.: w 1956 roku w Studenckim Teatrze Satyryków, a później w klubie studenckim "Stodoła". W 1957 roku wygrała konkurs dla amatorów, organizowany przez Polskie Radio i postanowiła zająć się muzyką na poważnie. Rozgłos zyskała już rok później, gdy zaproponowano jej nagranie piosenki "Pamiętasz, była jesień" do filmu Wojciecha Hasa "Pożegnania".
W 1960 roku Przybylska wystąpiła w filmach "Zezowate szczęście" z utworem "Kriegsgefangenenpost" oraz "Niewinni czarodzieje". Śpiewała w języku rosyjskim, hiszpańskim oraz jidysz - jej wykonanie piosenki "Minuty nadziei" znajduje się w zbiorach Muzeum Holokaustu w USA. Śpiewanie w tym języku było dla niej zawsze szczególnie ważne.
- "Wiedziałam, że biegu historii nie cofnę, antysemityzmu też nie wykorzenię, ale miałam w sobie głęboką potrzebę postawienia osobistego pomnika pamięci. Dlatego poszłam na kurs jidysz, nawiązałam współpracę z Teatrem Żydowskim, nagrałam pieśni żydowskie, pięciokrotnie byłam na koncertach w Izraelu, wystąpiłam na festiwalu żydowskim w Vancouver. Robiłam wszystko, co mogłam, by ludzie zwrócili uwagę na żydowską kulturę i tragiczne losy tego narodu" - mówiła w jednym z wywiadów.
Przybylska przyjaźniła się z Władysławem Szpilmanem oraz Sarą Barneą, dzięki której wyjeżdżała do Izraela i śpiewała tam w jidisz i hebrajskim. Podejmowała również starania o upamiętnienie społeczności żydowskiej w Międzyrzecu Podlaskim, które po wielu latach zakończyły się sukcesem. 27 kwietnia 2007 roku otrzymała tytuł Honorowego Obywatela tego miasta, a w 2016 roku - tytuł Honorowego Obywatela Miasta Krzeszowice. Została odznaczona przez prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2011 roku otrzymała Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Z okazji 80. urodzin i 55-lecia pracy artystycznej została wyróżniona medalem "Pro Masovia".
Sława Przybylska i Jan Krzyżanowski: Historia miłości
W 1953 roku Sława Przybylska wyszła za mąż za Jerzego Kostarczyka, którego poznała w trakcie studiów w Szkole Głównej Służby Zagranicznej. Wkrótce doczekali się córki Blanki (obecnie mieszka w Szwecji), ale małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Rozwód mocno poturbował wokalistkę i nie umiała już otworzyć się na nową relację. Odtrącała wszystkich mężczyzn, którzy zabiegali o jej względy aż do momentu, w którym poznała Andrzej Munka. Ukochany wokalistki miał wprawdzie żonę, ale ta zgodziła się na rolę "tej trzeciej".
20 września 1961 roku pod Łowiczem doszło do tragedii - Munk zginął w wypadku samochodowym, a załamana wokalistka zamknęła się w sobie i skupiła na karierze, zamykając się ponownie na nowe znajomości. Zmieniła jednak zdanie zaledwie dwa lata później, poznając Jana Krzyżanowskiego. Rok później była już jego żoną.
- "Kiedyś Jan powiedział mi, że gdy był studentem, to na sylwestrowej imprezie, na którą poszedł, puszczane były różne nagrania. Gdy usłyszał moje "Tango Notturno", zachwycił się i powiedział, że dla takiej kobiety warto poświęcić życie. Po latach się sprawdziło, ale to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. To uczucie rodziło się powoli. Poznaliśmy się na jednym z moich koncertów. Jan był wtedy dyrektorem Estrady Stołecznej i przyjeżdżał na wszystkie moje występy w okolicach Warszawy. I tak to się wszystko zaczęło" - wspominała w wywiadzie dla serwisu Plejada.
Przybylska zamieszkała z drugim mężem w Szczawnicy, później przeprowadziła się do Otwocka. Małżeństwem byli aż do jego śmierci, 22 listopada 2022 roku.
- "Jak byliśmy zdrowsi i trochę młodsi, to zawsze mieliśmy jakieś wspólne zainteresowania - Cervantes, hiszpański, portugalski. No i książki! Pamiętam, jaki kiedyś czytaliśmy wspólnie greckie mity. Jeden z nich opowiadał o Eos - różanopalcej bogini jutrzenki, która miała mnóstwo kochanków, z którymi się co chwilę rozstawała. Po jakichś dwóch tygodniach mąż zapytał mnie, jak się nazywał kochanek Eos. Odpowiedziałam mu, że ja się plotkami nie zajmuję. I od razu było weselej!" - śmiała się w jednym z wywiadów, dodając, że bardzo ceni w mężu poczucie humoru i radość istnienia.
Jan Krzyżanowski był mężem Sławy Przybylskiej przez ponad 50 lat.
Sława Przybylska: "Ćwiczenia są dla mnie radością"
Sława Przybylska ma obecnie 92 lata i choć trudno w to uwierzyć, wciąż jest aktywna zawodowo. W 2023 roku wydała album pt. "Pamiętasz była jesień" poszerzony o nowe utwory, m.in. o singiel "Tańcząca brzoza". W tym samym roku pojawiła się też na scenie Festiwalu w Opolu i otrzymała długie owacje na stojąco.
Jakiś czas temu wokalistka była gościem programu "Pytanie na śniadanie", w którym zdradziła sekret swojej niesamowitej witalności. Jak się okazuje, seniorka dba o regularny ruch i wciąż trenuje!
- "Dla mnie ćwiczenia nie są obowiązkiem, ale radością. Wstaję rano i widzę za oknem brzozy, a jak była jesień i jeszcze miały liście, to one tańczyły z wiatrem. Od brzóz uczyłam się tańca. Rozmawiam z brzozami, one mają moc, która powoduje radość. Dzisiaj śpią, bo nie mają już liści, więc nie mogłam się z nimi dogadać" - powiedziała.
Sława od dziecka zachwycała się wszystkim, co piękne. Miłość do przyrody i natury odziedziczyła po matce, która od najmłodszych lat zabierała ją na wycieczki na łono przyrody.
Artystka pamięta o codziennej gimnastyce, kocha taniec i dba o dietę. Przybylska unika alkoholu, stawia na świeże warzywa, owoce i od czasu do czasu drób. Nie je za to ciężkich mięs.
- "Człowiek jest tym, czym się żywi, i tym, o czym myśli. Jak człowiek negatywnie myśli i narzeka, to potem będzie podatny na choroby i będzie nieżyczliwy dla ludzi. A chodzi o to, żeby kochać zwierzęta i ludzi" - wyjaśniła.
Sława Przybylska ma zaledwie 150 centymetrów wzrostu i nie przekracza 46 kilogramów wagi. Gdy fani śpiewają jej na koncertach "Sto lat", śmieje się, że to za mało i prosi o dwieście. Patrząc na jej niesamowitą formę, można uwierzyć, że jest w stanie żyć wiecznie.
Zobacz również: Karin Stanek: Malowana lala z gitarą