Reklama

Żebracy w królewskiej sypialni, czyli tajemnica zamurowanych pokoi na Wawelu

Zamek Królewski na Wawelu jest bez wątpienia najbardziej znanym polskim zabytkiem — zdawać by się mogło, że wiemy o nim już wszystko. Jednak historyczna budowla nie przestaje zaskakiwać i wciąż ma w zanadrzu wiele niespodzianek.

Niedawno pierwsi turyści mogli podziwiać odrestaurowane podziemia wschodniego skrzydła zamku. Tymczasem pierwsze piętro przeciwległej części zamku mieści nie mniejszą atrakcję — pokoje z zamurowanymi oknami. Dlaczego zaglądanie do nich było zakazane?

Ukryte sypialnie dam dworu

Każda władczyni czasów renesansu musiała posiadać swój fraucymer, czyli grupę dam, które towarzyszyły królowej. Tym słowem określano również pokoje zamieszkiwane przez damy dworu. Swój fraucymer miała również królowa Bona, która pokoje dla dwórek nakazała umieścić na pierwszym piętrze zachodniego skrzydła Wawelu. Sama królewska małżonka Zygmunta Starego zajęła apartamenty na najwyższym, drugim piętrze budynku.

Reklama

Okna komnat fraucymeru skierowane były na zachód, w stronę małego, ukrytego dziedzińca położonego między pałacem a katedrą. Otwory okienne, które w średniowieczu znajdowały się od strony loggii i głównego dziedzińca, zostały zamurowane. W ten sposób żaden męski przedstawiciel królewskiego dworu nie mógł zajrzeć do środka... przynajmniej teoretycznie.

W komnatach na stałe rezydowało kilkanaście młodych dam z arystokratycznych rodzin, których rolą było zapewnienie towarzystwa królowej, umilanie jej czasu, a także nauka manier dworskich. Do swojej dyspozycji miały przestronną jadalnię, sypialnię i izbę dzienną, gdzie mogły spędzać wolne chwile i przyjmować gości. W obrębie apartamentów o powierzchni około 260 metrów kwadratowych znajdowała się również toaleta. Historycy sądzą, że wawelski fraucymer zamieszkiwało około jedenastu panien jednocześnie — nie można więc mówić o wysokim standardzie warunków mieszkaniowych, całość musiała bardziej przypominać żeński akademik niż królewski dwór. 

"Łóżko zaścielone wysoko spiętrzonymi piernatami i poduchami było wciśnięte w mroczny kąt, za to w wykuszu, za łóżkiem nakrytym kolorowym kilimkiem, urządzono coś w rodzaju pracowni. Stał tam między dwoma oknami drewniany stojak z naciągniętym na ramę, pokrytym farbami płótnem, a obok małe krosienka" — tak wygląd pomieszczeń zajmowanych przez panny dworskie wyobraża sobie autorka "Dwórek królowej Bony", Kalina Jerzykowska.

Jak to jednak w życiu bywa, zamurowane okna nie były przeszkodą w nawiązywaniu damsko-męskich znajomości. Sam Zygmunt August, następca tronu, już w wieku 17 lat romansował z jedna z dam dworu, piękną Włoszką Dianą di Cordone, którą kronikarze obwiniają o zakażenie Zygmunta Augusta syfilisem.

Tętniący życiem za czasów Bony i Zygmunta Starego Zamek Królewski na Wawelu, w kolejnych epokach zaczął podupadać. A kiedy w 1596 roku Zygmunt III Waza przeniósł swój dwór do nowej stolicy, Warszawy, Wawel na zawsze już utracił swój splendor i znaczenie, jednak dawne pokoje fraucymeru miały jeszcze odegrać ciekawą rolę w historii Polski pod zaborami — znów powróciły tu damy, nie dworu co prawda, ale za to cały oddział dam.   

Przeczytaj też: Kraina Śpiącego Wulkanu - nowa atrakcja Małopolski. Przyciągnie turystów nie tylko zimą

Żebracy w królewskiej sypialni

W XIX wieku pokoje położone na zachodniej stronie dziedzińca arkadowego, przekształcono w siedzibę Towarzystwa Dobroczynności. Z czasem do zamku zaczęto przeprowadzać osoby z różnych grup społecznych potrzebujące wsparcia, w tym niepełnosprawnych, osoby starsze bez opieki rodzinnej, wdowy bez środków do życia oraz ludzi bezdomnych z różnych instytucji opiekuńczych w mieście. 

Ubodzy zajęli pomieszczenia nad bramą, w których niegdyś mieszkały damy z fraucymeru. Urządzono tu między innymi salę do nauki i sypialnie dla dzieci znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. Troska o podopiecznych zakładu należała do Oddziału Dam Towarzystwa Dobroczynności, organizacji założonej przez bogatsze warstwy polskiej społeczności pod zaborami. Damy miały opiekować się szkołą, sprawdzać porządek w salach i czuwać nad wychowaniem dziewcząt.

Przeczytaj też: Podczas remontu starego domu znaleźli tajemniczą walizkę. "Nie będę kłamać, boję się"

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy