Czego boją się dzieci przed pójściem do szkoły?

Za chwilę próg szkoły przekroczą najmłodsi – pierwszoklasiści. Czego najbardziej boją się przed wstąpieniem w szeregi uczniów? Czy ich strach jest uzasadniony?

Nie każde dziecko powie o swoich lękach
Nie każde dziecko powie o swoich lękach 123RF/PICSEL

Nieuświadomione wywoływanie lęków

Ważną rzeczą, którą powinniśmy uświadomić sobie my dorośli, jest to, że najwięcej lęków latorośle przejmują... od nas. Najczęściej straszymy dzieci nieintencjonalnie. Przykład? Wróćmy do ostatnich chwil, jakie młody człowiek spędza w przedszkolu. Refren popularnej piosenki pt. "Pożegnania starszaków" brzmi: "Bo czasy miodowe powoli kończą się i szkoła już do nas swe zaproszenie śle" - zaproszenie jawi się tu jako wilczy bilet, nie szansa na zdobycie wiedzy i nowe przyjaźnie.  

Celowe straszenie

O ile podświadome wywoływanie lęku można w jakiś sposób usprawiedliwić (nie każdy rodzic ma wiedzę z zakresu psychologii dziecka, nie każdemu chce się czytać, by rozwijać swoje rodzicielskie kompetencje), nie powinno być zgody społecznej na celowe straszenie dziecka i teksty w stylu: "Oooo, teraz jak się zacznie szkoła, to zobaczysz co będzie! Skończyły się wakacje!" albo: "W szkole to cię nauczą, będziesz chodzić jak w zegarku". Czy też: "Nauczyciel da ci popalić, zobaczysz!".

Dla dziecka wszystko będzie nowe - to także budzi lęk
Dla dziecka wszystko będzie nowe - to także budzi lęk 123RF/PICSEL

Wielka niewiadoma

"Zobaczysz, co będzie" - tak powiedzieć, to nic nie powiedzieć. Dzieci boją się niewiadomego. Nie chcą "zobaczyć, co będzie". Chcą zobaczyć, co jest. Nie po to urządza się dni otwarte w szkole, żeby z nich nie skorzystać. Mały człowiek ma prawo do tego, by znać miejsce, w którym najpewniej przyjdzie mu spędzić najbliższe osiem lat. Skoro nie zawsze ma możliwości poznania swoich rówieśników przed startem, niech chociaż oswoi się z murami. Jeśli rodzic nie zdążył pokazać mu szkoły (bo wakacje, bo praca, bo wyjazdy), niech przynajmniej pooglądają wspólnie zdjęcia znajdujące się na stronach internetowych instytucji. To oczywiście nie to samo, co spacer po budynku, ale tonący brzytwy się chwyta - lepiej dać namiastkę wiedzy o miejscu, niż nic.  

Tłumacz, tłumacz, tłumacz

Trudno jest wrócić wspomnieniami dorosłemu do pierwszego dnia w szkole. Część neurobiologów uważa, że to niemożliwe - jest się innym człowiekiem. Warto, by rodzic wyobraził sobie, że idzie do nowej pracy. Co by chciał o niej wiedzieć? Wszystko. I tak samo ma syn czy córka - idą do nowego miejsca, chcą dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Mama i tata powinni cierpliwie tłumaczyć, ale mówić prawdę. Nie obiecywać zielonych ścian w klasie, jeśli ich nie widzieli, ani tego, że pani ma jasne loki, a wychowawczynią zostanie krótkowłosa brunetka.

Koronawirus i wielki znak zapytania

Jest jeszcze jedna rzecz, która kładzie się cieniem na dobrym starcie pierwszoklasistów. To sytuacja, w której się znajdujemy, związana z pandemią koronawirusa. Rodzic może mówić o rzeczach, o których wie. Ale nie będzie w stanie wyjaśnić, co może wydarzyć się za chwilę. Jak będzie naprawdę wyglądała nauka? Czy w szkolnych murach, czy raczej przed komputerem w swoim pokoju? Trudno cały czas tłumaczyć potomkowi, że czeka się na rozwój wydarzeń. Czekanie bowiem, rodzi kolejne lęki, szczególnie u młodego człowieka.

Koleżanki i koledzy

Dawniej szkoły podlegały ścisłej rejonizacji - większym prawdopodobieństwem było, że maluchy z przedszkola trafią do tej samej podstawówki. Teraz oferta edukacyjna jest duża - można wybrać szkołę prywatną, społeczną, alternatywną - wszystko zależy od miejsca, w którym się mieszka. Duże miasto kusi większymi możliwościami. Warto sprawdzić, czy do danej placówki, nie idzie ktoś z "miodowych lat" czyli przedszkola. Dziecko pewniej będzie się czuło, jeśli kogoś zna.  

Na szczęście

Pamiętacie Sztućka? W czwartej części Toy Story pojawia się nowy bohater. To widelec, którego zrobiła Bonnie w przedszkolu i z którym nie rozstaje się na krok.

Gdy dziecko jest starsze, prawdopodobnie rodzic nie będzie chciał, żeby chodziło ze swoją zabawką do poważnej szkoły. Warto jednak pójść na pewien kompromis i wyposażyć młodego człowieka w amulet (małego słonika, breloczek do kluczy, czy małą figurkę z ukochanego filmu, bajki czy komiksu). Mała rzecz może złagodzić duże lęki. Milej jest, gdy można zerknąć na przerwie na coś, co się lubi.  

W ferworze przygotowań rodzicom często umykają rzeczy z pozoru drugorzędne. A przecież samopoczucie naszego dziecka powinno być dla nas priorytetem
W ferworze przygotowań rodzicom często umykają rzeczy z pozoru drugorzędne. A przecież samopoczucie naszego dziecka powinno być dla nas priorytetemPiotr Kamionka/ REPORTEREast News

Samotność pierwszoklasisty

Są dzieci, które w nowym środowisku czują się jak ryba w wodzie. Wiodą prym, a za sobą wiodą wpatrzonych w nich rówieśników. Więcej jest jednak takich, które niekoniecznie chcą być na pierwszym planie. Są i takie, którym z powodu swojej nieśmiałości, trudno jest znaleźć towarzystwo. Dla tych ostatnich pójście w nowe środowisko jest niezwykle trudne. Czasami konieczna jest pomoc psychologa bądź pedagoga szkolnego, by przełamać pierwsze lody.

Wygląd i gadżety

W świecie, który tak bardzo zwraca uwagę na to, co zewnętrzne trudno jest funkcjonować wielu dorosłym, a co dopiero dzieciom. Te, chcą wartościowymi rzeczami podnieść swoją samoocenę, zaimponować rówieśnikom, zdobyć ich uznanie. Moda na szkolne gadżety zmienia się z roku na rok. Jest w czym wybierać i jeśli rodzice mogą sobie na to pozwolić - niechaj wybór ten należy od młodego człowieka, oczywiście w granicach rozsądku. Nie chodzi o to, żeby potomek wykupił pół sklepu papierniczego. Ale niech zdecyduje jaki będzie nosił plecach, piórnik i przybory szkolne. Będzie mu wtedy łatwiej zacząć nowy rozdział w życiu.    

Czytaj także:

Słodko-gorzki PRL. Za czym z tamtych czasów tęsknią gwiazdy?Styl.pl
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas