Reklama

Kobieta na siłowni - 7 grzechów głównych

Początek roku to czas motywacji i stawiania sobie nowych celów - może najwyższa pora spróbować swoich sił na siłowni? Tak? W takim razie przeczytaj nasz tekst i wyklucz siedem głównych błędów, jakie kobiety popełniają na siłowni.

1. "Nie pójdę tam, bo się wstydzę!"

Która z nas tego nie zna? Żeby przekonać się do wyjścia na siłownię trzeba nie lada odwagi, to fakt, ale zawsze możesz zacząć swoją przygodę w domu. Kup sobie matę i spróbuj ćwiczyć przed telewizorem, a kiedy nabierzesz większej pewności siebie wybierz się do klubu fitness lub na siłownię. Naprawdę nie ma się czego wstydzić - na siłownię chodzą ci chudsi i ci grubsi, ci bardzo wysportowani i muskularni, ale też ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę.

2. "Wszyscy się na mnie gapią!"

Reklama

To jeden z powodów dla którego kobiety tak szybko rezygnują z treningu na siłowni. Czują się obserwowane przez mężczyzn lub nawet przez inne kobiety. Pozbądź się tego myślenia - przychodzisz ćwiczyć dla siebie, poprawiać swoje zdrowie i swój wygląd - nie warto zwracać uwagi na innych. Pamiętaj także, że na wielu siłowniach znajdują się specjalnie wydzielone strefy tylko dla kobiet  - możesz trenować właśnie tam, jeśli nie czujesz się dość pewnie.

3. Cardio, cardio, cardio.

Udało ci się przyjść na siłownię, więc teraz tylko 45 minut jazdy na rowerku albo biegu na bieżni i można iść do domu? Wykluczone! Trening cardio jest świetny i doskonale wspomaga walkę ze zbędnymi kilogramami, ale nie zapominaj o treningu siłowym. Nikt nie każe ci dźwigać wielkich ciężarów, ale przysiady ze sztangą czy klasyczne brzuszki z dodatkowym obciążeniem znacznie lepiej ujędrnią twoje ciało, niż tylko monotonne bieganie.

4. "Nie potrzebuję wody na treningu!"

To powszechny błąd - nie chce mi się pić, więc nie zabieram ze sobą wody na trening. Pamiętaj, że podczas wysiłku fizycznego twój organizm się poci i traci wodę, a to właśnie w niej zachodzą reakcje niezbędne do naszego prawidłowego funkcjonowania. Pamiętaj, by wodę pić w niewielkich ilościach, a często.

5. "Nie chcę się spocić i nie chcę mieć zakwasów!"

Skądś to znamy, prawda? Niestety - dobry trening kosztuje. Ceną jest pot, który może zniszczyć nasze idealnie ułożone włosy czy zakwasy, które następnego dnia dadzą nam popalić. Tylko czy to faktycznie powód do niezadowolenia? Pot spływający z czoła to tak naprawdę łzy tłuszczu, dzięki niemu wiemy, że nasz organizm ciężko pracuje i spala kalorie. Z kolei (mylnie nazywane) zakwasy, czyli tak naprawdę mikrourazy mięśni po treningu, to znak, że konkretny mięsień został wzmocniony i podczas kolejnego treningu pozwoli ci na więcej. Tylko pamiętaj, by dać mu czas na regenerację.

6. Brak rozgrzewki...

To grzech, którego wystrzegać powinien się każdy, kto ćwiczy. Bez względu na to czy chodzicie na siłownie, gracie w koszykówkę czy jeździcie na łyżwach - rozgrzewka jest bardzo ważna. Kilkuminutowe rozgrzanie mięśni może uratować nas przed kontuzją, urazem oraz zminimalizować zakwasy przy większym wysiłku. Podczas rozgrzewki pamiętajcie, że mięśnie mają być rozgrzane, a nie zmęczone!

7. ... i brak rozciągania

Ostatni z grzechów jest równie popularny co jego poprzednik. Udało ci się zrobić fantastyczny trening? Nie zapomnij się rozciągnąć! To upragniony odpoczynek dla mięśni, które dzięki stretchingowi "wrócą" na swoje miejsce po intensywnych ćwiczeniach, rozluźnią się i znacznie łatwiej i szybciej będą się regenerować. Ty z kolei dzięki rozciąganiu poprawisz swoją elastyczność, a po kilku miesiącach systematycznych ćwiczeń może nawet zrobisz w przyszłości szpagat?

Ewelina Willmann

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy