Reklama

Leczenie onkologiczne to lekcja życia. Andrzej kontra nowotwór

Pełen życia dwudziestoczterolatek wyczynowo trenujący pływanie słyszy druzgocącą diagnozę – chłoniak limfoblastyczny z komórek T. Rozpoznanie przyjmuje z niedowierzaniem, później przychodzi czas na złość i bunt. Stojąc u progu dorosłości, Andrzej Dziedzic ma wiele planów, które na długi czas musi odłożyć, ponieważ z dnia na dzień dopada go śmiertelna choroba. Przeczytaj fragment książki "Liczy się każdy oddech".

12 stycznia 2018 roku młody chłopak z Polski dostaje najcenniejszy dar-życie, od swojego sąsiada z Niemiec. Czy można sobie wyobrazić lepsze odrodzenie człowieczeństwa po okrutnych wydarzeniach dwudziestego wieku? Czym jest przeszczep szpiku, a właściwie komórek macierzystych, które dopiero po zagnieżdżeniu się w kościach długich zaczynają tworzyć nowy układ krwiotwórczy?

To procedura medyczna na miarę naszych czasów. Zapewnia tysiącom ludzi na całym świecie wyleczenie z chorób nowotworowych, a coraz częściej również z innych schorzeń autoimmunologicznych. Jej fundamentem jest bezinteresowny dar ze strony drugiego człowieka, który dzieli się cząsteczką siebie.

Reklama

Dawca staje się anonimowym bohaterem, ratującym życie chorego. Dzięki dobrym ludziom oraz fundacjom takim jak DKMS, które potrafią to dobro przekazać potrzebującym, stale rośnie liczba potencjalnych dawców komórek macierzystych.

Pozwala to na częstsze, dokładniejsze i szybsze znalezienie bliźniaka genetycznego, co jest istotne, zwłaszcza gdy brakuje czasu i maleją szanse na przeżycie. Kiedy zaczyna się przeszczep? Czy w momencie znalezienia dawcy albo przyjęcia do szpitala? A może podczas podania kroplówki z komórkami macierzystymi?

Myślę, że są to tylko rezultaty podjętej wcześniej decyzji, której źródłem jest pierwotny instynkt przetrwania za wszelką cenę. Wewnętrzny przymus walki zagłusza lęk przed cierpieniem i możliwością śmierci.

Przyparci do muru, przestajemy analizować i tworzyć zastępcze scenariusze. Liczy się przeżycie, nic więcej. Uważam, że to właśnie jest początek przeszczepu szpiku. Moment, w którym godzisz się na skrajnie niebezpieczną procedurę, która wydawać się może zupełnie nienaturalnym i szaleńczym działaniem.

Takie zdanie usłyszałem od doktor Nałęcz. Pomyślałem wtedy: Czy naprawdę jestem w stanie posunąć się aż tak daleko, żeby ocalić swoje życie? "Pokonasz chorobę", "Wygrasz z chorobą, jesteś prawdziwym bohaterem" - rozmawiając z ludźmi, często słyszę takie stwierdzenia.

Wzbudzają we mnie wewnętrzny sprzeciw. Ja o nic nie gram i z niczym nie walczę, a bohaterem jest ten, kto poświęca siebie dla innych. Ja nic takiego nie zrobiłem. Po prostu znalazłem się w sytuacji zero-jedynkowej, która zmusiła mnie do podjęcia leczenia. Inaczej bym umarł.

Jedyne, co robię, to postępuję zgodnie z wewnętrznym głosem, mówiącym, że mam jeszcze szansę na przeżycie. Nie ma w tym nic nadludzkiego. Trwam z dnia na dzień, poddając się kolejnym procedurom medycznym z bardzo prostego powodu: nie mam innego wyjścia. 

Tak jak mówił Marek Edelman: "Ludzie chcą żyć, jeszcze pocałować kogoś, zjeść pysznie, pójść na spacer".

Wpatrzony w lustro, próbuję się uspokoić i dostrzec w swych oczach dawną iskrę, ale łzy rozmazują mi obraz. Nie rozpoznaję twarzy, którą widzę. Jest przerażająca, spuchnięta i obolała. Resztki włosów sterczących w różnych miejscach tylko podkreślają jej nienaturalny wyraz.

Co się ze mną stało? Czy kiedykolwiek uda mi się odzyskać własne oblicze?! Nie mam już siły ukrywać emocji. Jakie życzenia mam złożyć bliskim, z którymi zaraz usiądę przy wigilijnym stole? Wytarte formułki "zdrowia" i "pomyślności" wydają się zupełnie nieadekwatne. Nie tylko mnie brakuje słów.

Kiedy wstajemy, żeby przełamać się opłatkiem, na chwilę zapada cisza. W końcu mama ze łzami w oczach ściska mnie mocno. Dociera do mnie, że mogą być to nasze ostatnie wspólne święta. Jezu, błagam, niech ten wieczór nigdy się nie kończy...

10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1!!! Strzelił korek od szampana. Na zegarze wybiła północ. Witamy nowy rok! Stoimy z Asią na balkonie i podziwiamy fajerwerki. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają, chwytam ją za szyję i zaczynam całować tak mocno, jakby to miał być nasz ostatni sylwester.

Nagle uderza we mnie myśl sprzed kilku dni. Jezu, błagam, niech ten wieczór nigdy się nie kończy...

Czy wszystko spakowałem? Kilka walizek podróżnych zajmuje większość podłogi w naszej kawalerce, a jeszcze musimy kupić wodę. Szybka kalkulacja: dwie butelki dziennie razy mniej więcej pięćdziesiąt dni daje sto butelek. Matko, to będzie około siedemnastu zgrzewek!

Biorę do ręki spis rzeczy i kolejny raz wszystko sprawdzam. Piżamy są, dziesięć szczoteczek do zębów, ubrania do sterylizacji, talizmany na szczęście, komputer. Zero odwiedzin, jedynie rozmowy przez Skype’a i telefon. Czy mają tam WiF-i? Tej nocy nie zmrużę oka...

Dźwięk dzwonka do drzwi wyrywa mnie z płytkiego snu. Jest wpół do piątej. Moje ciało przeszywa dreszcz, a psychika zaczyna podważać decyzję o przeszczepie. Rodzice już tu są. Czas ruszać do Gliwic.

W samochodzie prawie nie rozmawiamy. Mama i Asia chyba śpią. Tata, wpatrzony w drogę, przycisza radio. Obserwuję migający krajobraz za oknem, przypominając sobie całe swoje życie. Stoję na boisku do piłki nożnej. Jestem bramkarzem. Mam kilka lat, więc nawet nie dosięgam do poprzeczki. Gramy z tatą w piłkę. Bardzo go kocham.

Jestem w podstawówce, marzą mi się ubrania hip-hopowe. Mama zabiera mnie na zakupy. Mogę sobie wybrać, co tylko chcę! Chodzimy z babcią Basią po Tatrach. Zdobyliśmy Giewont na jej sześćdziesiąte urodziny.

Gimnazjum, domówka u kumpla z drużyny pływackiej. Pierwszy raz próbuję alkoholu. Schodzę coraz niżej w głąb Zatoki Gdańskiej. Panuje ciemność, nagle widzę dziób wraku, to trałowiec. Jestem pięćdziesiąt metrów pod wodą. Serce szybciej mi bije i czuję przypływ adrenaliny.

2 stycznia 2018 roku rozpoczynam procedurę przeszczepienia komórek macierzystych. Siedzimy przed śluzą, która jest bramą do oddziału profesora Sebastiana Giebla, czyli Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii, znajdującej się na czwartym piętrze.

Nie da się przygotować do rozstania, które zaraz nastąpi. Staramy się uchwycić każdą chwilę. Chcę zapamiętać ich zapach i jeszcze raz przytulić. Za moment nastąpi ostatnie spojrzenie i drzwi windy się zamkną.

Jestem sam. Mój największy lęk zaczyna we mnie uderzać. Nie jest nim śmierć, ale to, że nadejdzie w szpitalu i w samotności. Niewiedza o tym, co mnie czeka, tylko potęguje strach. Wiem jedynie, że najpierw będę na oddziale ogólnym, a później zostanę przeniesiony do izolatki. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile czasu tam spędzę. Podobno pięć, sześć tygodni to średni wynik.

Powinienem dziękować Bogu, że tak szybko znalazłem idealnego dawcę. Zgodność dziesięć na dziesięć w skali HLA, płeć taka sama, wiek prawie identyczny. Grupę krwi mamy różną, ale lekarze mówią, że to drobny szczegół. "Po prawie trzech miesiącach pana grupa krwi zmieni się na grupę krwi dawcy. Do tej pory będzie nieustalona" - oznajmia pan profesor.

Kiedy procedura się rozpocznie, nie będzie można się wycofać. Pacjent bez szpiku nie przeżyje zbyt długo. W moim przypadku kondycjonowanie (czyli przygotowanie do przeszczepu) ma się składać z radioterapii całego ciała i chemioterapii w megadawkach. Nie brzmi to zachęcająco...

Zamknięcie i odseparowanie od reszty świata wywołuje u mnie stan nieustającego napięcia. Zwracam uwagę na najdrobniejsze szczegóły związane z moim ciałem i samopoczuciem. Chyba zaczynam popadać w paranoję, a jedyne, co jest pewne, to codzienne procedury.

Rytm życia szpitala został ściśle ustalony. Pobudka o szóstej. Od razu ważenie i pomiar temperatury, który wykonuje się dwa, trzy razy dziennie. Skrupulatnie zapisuję ilość przyjętych i wydalonych płynów. Każdego dnia pielęgniarka pyta mnie o wypróżnienie. Czy było? Jakie było? Czuję, że to dopiero przedsmak tego, co mnie czeka...

Fragment książki Andrzeja Dziedzica i Joanny Głuchowskiej "Liczy się każdy oddech", Wydawnictwo Literackie.

Zobacz także:

"Świecka szkoła publiczna w Polsce to fikcja". Łukasz Orbitowski opisał wywiadówkę

Bartosz Fiałek: Doceniam tych, którzy wątpią i chcą się dowiedzieć więcej


Fragment książki
Dowiedz się więcej na temat: przeszczep
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy