Reklama

Polka: generacje

Tradycyjne czy nowoczesne? Jaka mama, jaka córka? A współczesna babcia? "Twój STYL" wraz z portalem INTERIA.PL zapytał trzy pokolenia Polek o rodzinę, pieniądze, karierę, seks. O to, co dla nas ważne, jak chcemy żyć, co się zmienia, a co nie poddaje rewolucjom. Czy babcia, mama i wnuczka przy świątecznym stole będą się spierać czy zgadzać? Dostaliśmy ponad 1000 odpowiedzi. O komentarz poprosiliśmy kobiety ze "statystycznej" trzypokoleniowej rodziny. Przygotuj się na niespodzianki. I zobacz, czy taka Polka to Ty.

Krystyna ma czworo dzieci, jedenaścioro wnuków i trójkę prawnuków. Jest emerytowaną ekonomistką. Hanna, jej córka, kiedyś prowadziła z mężem rodzinną firmę, ale została nauczycielką. Paulina i Natalia to córki Hanny Pierwsza studiuje germanistykę, druga kończy liceum. Mieszkają w trzypokoleniowym domu w Brodnicy. Niedzielę zaczynają od wizyty w kościele, potem Krystyna odwiedza grób męża. Ale na obiedzie znów są razem. Przy rodzinnym stole rozmawia się szczerze i o wszystkim. O maturze młodszej wnuczki, o cenach stancji w Toruniu, gdzie studiuje starsza, która po dyplomie chce założyć najpierw firmę, a dopiero potem rodzinę. 0 koncercie Madonny - uwielbiają ją 1 dziewczyny, i mama. Nawet o seksie - podkreśla babcia. Wnuczki kupiły babci komórkę, córka otworzyła jej konto na Naszej-klasie... Kobiety typowe czy wyjątkowe? Raczej takie jak większość z nas. Dlatego to właśnie je poprosiliśmy o opinię na temat:

Reklama

Dziecko czy kariera?

Krystyna, babcia: Oczywiście dziecko. Kariera może tak wciągnąć, zawrócić w głowie, że na założenie rodziny będzie już za późno. Ja po urodzeniu pierwszego dziecka usłyszałam od męża: "Zostań w domu, wychowuj, ja zatroszczę się o wszystko". Byl technikiem budowlanym, pierwszym w Brodnicy, dobrze zarabiał, mogłam zrobić przerwę w pracy. Trwała... 13 lat, ale szczęśliwie wróciłam do zawodu. Rozumiem, że dzisiaj jest strach o to, czy po odchowaniu dziecka będzie do czego wracać. Ale uważam, że ono jest najważniejsze.

Hanna, mama: Najpierw rodzina, potem praca. Rodzina nie przeszkadza w robieniu kariery, przeciwnie, jest siłą, wspiera.

Paulina, starsza córka: Na pierwszym miejscu kariera. Chcę urodzić dziecko, gdy będę ustabilizowana finansowo. Kiedy byłam mała, rodzice prowadzili własny biznes, był początek lat 90., nie zawsze wszystko się dobrze układało. Chciałabym oszczędzić tego mojemu dziecku. Zamierzam zorganizować życie tak, by móc pracować w domu, to będzie złoty środek. Będę tłumaczem, założę firmę, w ten sposób praca nie będzie kradła zbyt dużo czasu rodzinie.

Natalia, młodsza córka: Ja mam taki plan: po maturze studia na architekturze wnętrz, dyplom, ślub w wieku 25 lat, dziecko, a równocześnie starania o dobrą pracę. Kiedy się wie, czego chce, można wszystko pogodzić.

Mąż w kuchni, żona przy laptopie to...

Krystyna: Odwrócenie porządku. Nie dlatego, że kobieta powinna być na usługach mężczyzny. Uważam, że do pewnych rzeczy większy dar ma ona, do innych on. Najlepiej, gdy podział obowiązków jest naturalny. Mój mąż nie umiał gotować, ale starał się chociaż robić dzieciom kanapki. Za to świetnie sprzątał i naprawiał auto, więc to brał na siebie. Nic na siłę.

Hanna: To chyba chwilowa zamiana ról. W moim pokoleniu to raczej kobieta zajmuje się domem, chociaż niektórzy mężczyźni lubią pokazać, że też potrafią. Mąż czasem zastępuje mnie w obowiązkach, mamy nawet swoją punktację dla jego sukcesów - kulinarnych i nie tylko. Wszystko na luzie. Ja zresztą lubię gotować i nie czuję się wykorzystywana.

Paulina: Każdy robi, co umie, na co akurat ma czas. Kobieta przy garnkach, a mąż wkręcający żarówkę to moim zdaniem stereotyp. Podział ról powinien być po prostu rozsądny.

Natalia: Uważam, że związek powinien polegać na partnerstwie, czyli dzieleniu się obowiązkami pół na pół, sprawiedliwie. Ale w wielu znajomych domach obserwuję, że to kobieta gotuje, a mężczyzna siedzi na kanapie z pilotem TV.

Singielka z wyboru czy po prostu stara panna?

Krystyna: Każda kobieta dąży do tego, by poznać mężczyznę, który będzie ją kochał. Jeśli jakaś mówi: nie chcę tego, udaje. Może tak maskuje przekonanie: nikogo już nie znajdę, nie umiem stworzyć związku.

Hanna: Wszystkie marzymy o tym silnym człowieku, na którym można się wesprzeć i z którym będziemy miały dzieci. Singielka z wyboru? Brzmi nieszczerze.

Paulina: Każda z nas szuka drugiej połówki swojego jabłka. Kobiety nie powinny być samotne. Myślę, że gdyby zapytać singielkę z wyboru, za czym tęskni, powiedziałaby, że za tym, by przytulić się do mężczyzny.

Natalia: Wątpię, czy którakolwiek kobieta z własnej woli zdecyduje się na pusty dom. Singielka z wyboru to moim zdaniem dyplomatyczne określenie starej panny, której wciąż nikt nie wybrał na żonę.

Urodziłam - kiedy wrócić do pracy?

Krystyna: Jak najpóźniej. Maluszek musi mieć mamę blisko, by w każdej chwili móc wtulić się w jej ramiona. Niania nie wystarczy, bo to jednak obca osoba.

Hanna: Kiedy urodziłam pierwszą córkę, usłyszałam: jeśli nie wrócisz zaraz po macierzyńskim, możesz nie wracać w ogóle! A ja chciałam zostać z dzieckiem. Wtedy musiałam podjąć jedną z najważniejszych decyzji w życiu. Postawiłam na dziecko. I nie żałuję. Inną pracę zawsze da się jakoś znaleźć. Straconych więzi z maluchem nie odtworzy się już nigdy Natalia: Ale praca też się liczy. Trzeba szukać kompromisu - do minimum ograniczyć niezbędny czas na pracę i dużo być z dzieckiem.

Paulina: Szybko do pracy? Nie wykluczam. Dobre rozwiązanie: zamiast niani - babcia, a potem sprawdzone przedszkole.

Najtrudniej byłoby rozstać się z...

Krystyna: Srebrnym krzyżykiem z czasów wojny, który dostałam dawno temu od mojego taty. Ile razy na niego patrzę, mam łzy w oczach. Największą wartość mają dla mnie rodzinne pamiątki.

Hanna: Po babci mam figurkę z porcelany - kolorowego pajacyka. Podobno babcia bardzo chciała, żeby dostał się po jej śmierci w moje ręce. Jestem sentymentalna.

Paulina: Nie rozstaję się z kubkiem, który dostałam w prezencie od chłopaka, ale też trudno by mi było oddać flakon ulubionych perfum - to trochę przyjemności tylko dla mnie.

Natalia: Z internetem!

Operacja plastyczna?

Krystyna: Nigdy w życiu! Chcę być taka, jaką mnie Pan Bóg stworzył!

Hanna: Stawiam na naturę. Ale drobne korekty tu i tam - kto wie?

Paulina: Gdy byłam młodsza, mówiłam: jak dorosnę, zmienię to, zrobię sobie tamto. Teraz dojrzałam i dobrze się czuję w moim ciele.

Natalia: Jeśli to może mi poprawić wygląd i samopoczucie - czemu nie?

Rozwód - porażka czy wybawienie?

Krystyna: Zawsze porażka. Uważam, że o miłość, którą się sobie przysięgało na dobre i na złe, trzeba walczyć do końca. Jestem w stanie zaakceptować rozwód tylko w jednej sytuacji: kiedy trwanie małżeństwa jest większym złem dla dzieci.

Hanna: Są okoliczności, w których rozwód wydaje się wybawieniem - alkoholizm partnera, przemoc. Ale myślę, że i w takich przypadkach trzeba najpierw spróbować wszystkich sposobów ratowania małżeństwa.

Paulina: Ślub nie daje gwarancji na szczęście. Po trzech, dziesięciu latach może się okazać, że już nie umiemy i nie chcemy ze sobą żyć. Co wtedy? Dobrze, że istnieje wyjście awaryjne.

Natalia: Lepiej się rozstać niż ze sobą męczyć. Rozwód to przegrana, zło konieczne. Ale dobrze, że jest.

Pytane o to, czy dopuszczają możliwość wyjazdu z kraju, Paulina i Natalia kręcą głowami - nie, dorosłe życie planują tutaj. Mama kibicuje im z całych sił. Jej mąż właśnie zarabia w Niemczech. Hanna marzy, by córki znalazły swoje szczęście w Polsce. Babcia modli się o udanych mężów i dzieci dla wnuczek. O dom tak ciepły, jak ten ich. Choć reprezentantki trzech pokoleń różnią się poglądami - na przykład na podział ról w związku, najlepszy moment na sukces zawodowy czy stosunek do usuwania zmarszczek, niezmiennie najważniejsza jest dla nich rodzina i prawo kobiety do decydowania o samej sobie.

Pokolenia bez konfliktu?

Żyjemy bez ślubu, nie boimy się rozmów o seksie. A mimo to najbardziej cenimy rodzinę. Wyniki wielopokoleniowego sondażu "Twojego STYLU" komentuje socjolog Anna Giza-Poleszczuk.

Twój STYL: Co Panią najbardziej zaskoczyło w odpowiedziach Polek?

Anna Giza-Poleszczuk: Niewielkie różnice między trzema pokoleniami. Większość młodych Polek, podobnie jak ich matki i babcie, woli wychować dziecko bez pomocy niani. Nadal cenią rodzinę, przyjaciół, bliskość i lojalność. To się więc nie zmienia mimo rozluźnienia obyczajowego.

To znaczy, że przedstawicielki wszystkich trzech generacji są tradycjonalistkami?

Tak, ale nieortodoksyjnymi. Internautki stworzyły obraz Polek, które nie straciły intuicji emocjonalnej i moralnej. Przecież i ja jestem osobą o wysokim statusie, a lubię zajmować się wnukami. Z potrzeby, z wyboru. Polki otaczają wielkim kultem macierzyństwo. Ale coraz bardziej cenią też własny rozwój, sukces zawodowy. Niemal połowa pytanych odpowiada: najpierw kariera. To widoczna zmiana. Kobiety z mojego pokolenia zwykle biorą na siebie całą odpowiedzialność za rodzinę. Młodsze Polki częściej angażują w ten proces swoich partnerów. Mężczyźni chodzą z nimi do szkół rodzenia, gotują, zajmują się dziećmi. W tej dziedzinie doganiamy Zachód. Dzisiaj dom to wspólnota. Czyli - jak nie sprzątamy, to nie sprzątamy, a jeśli przeszkadza nam bałagan, razem zabieramy się do porządków albo zatrudniamy pomoc. Najmłodsze Polki, 20-latki, dbają o wspólnotę innymi środkami, cieszą się życiem: inicjują wspólne lepienie bałwana albo zamawiają sushi i otwierają wino.

Różnie też wyrażamy miłość. Starsze kobiety pieką ciasto, młodsze po prostu mówią: "Kocham".

Moja mama, dziś 80-letnia, też nie mówiła "kocham cię", za to kładła mi pod poduszkę cukierki, nadal szykuje mi smakołyki. Pamiętajmy, jak różne były doświadczenia tych pokoleń. Babcie musiały się zmierzyć z powojenną rzeczywistością, by przetrwać, musiały być twarde, konsekwentne. Połowa życia matek upłynęła w gomułkowskiej szarości.

Owszem, miały marzenia, ale możliwości ograniczone. Ale 20 lat temu przyszło nowe, trzeba było się przestawić, otworzyć. I one to zrobiły.

Dzisiejsze 20-latki wychowały się już w bezpiecznym, dostatnim kraju.

Dlatego mają wyższe poczucie własnej wartości, które wynika z porządneg wykształcenia, niezłych zarobków, podróży po świecie. Kolejna różnica, oczyszczająca dla związków: dziewczyny umieją nie tylko wyrażać uczucia, ale też formułować oczekiwania wobec partnerów. Ich matki i babki nie potrafiły tego robić.

Większość badanych twierdzi, że o seksie powinno się rozmawiać.

To rzeczywiście ogromna zmiana. Jeszcze niedawno seks był tabu - nikt nie odważył się, no i także nie umiał rozmawiać "o tym" z dziećmi! Na szczęście to się zmienia. A młode Polki wiedzą, że nauka i trudne dyskusje powinny zaczynać się w domu.

Badanie pokazuje za to, że z tolerancją dla inności mamy kłopoty.

Trudny temat. Jeśli miałabym córkę, a ta zakochałaby się w obcokrajowcu, od razu zaczęłabym się martwić: czy nie wyjadą za granicę? Kiedy ją zobaczę? Lęk o bliskich nie zależy od wieku. Dawniej kwestia tolerancji była bardziej abstrakcyjna, bo niewielu było u nas egzotycznych obcokrajowców. A dopiero przebywanie z kimś takim pozwala na kształtowanie nowych postaw. Czy jesteśmy naprawdę tolerancyjne, czy tylko tak deklarujemy, okazuje się wtedy, kiedy zaczyna nas to dotyczyć osobiście, gdy za ścianą zamieszka sąsiad o innym kolorze skóry, a córka przyprowadzi kolegę ze skośnymi oczami.

Nasza najmłodsza bohaterka założyła babci konto na Naszej-klasie. Kto dziś kogo uczy i czego?

Pokolenie matek i babć przekazywało córkom wartości, doświadczenie. Dziś coraz więcej do dania innym ma młode pokolenie. Gdy w rodzinie jest zachowana więź, miłość, wszyscy mogą wzajemnie czerpać od siebie i dzielić się swoim światem.

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy