Reklama

432 Park Avenue: Mieszkańcy najwyższego apartamentowca świata żądają 120 mln dolarów

432 Park Avenue miał być dumą Nowego Jorku /Bloomberg / Contributor /Getty Images

​432 Park Avenue w Nowym Jorku to najwyższy apartamentowiec na świecie i budynek, który miał być dumą Wielkiego Jabłka. Jednak od kilku dobrych miesięcy jego rezydenci skarżą się na mnóstwo błędów i niedociągnięć konstrukcyjnych czy użytkowych. Skargi jednak niewiele dały, więc, jak to bywa USA, przerodziły się w pozew sądowy. Mieszkańcy żądają 120 mln dolarów odszkodowania.

Absurdy rynku mieszkaniowego, zwane czasem skrótowo patodeweloperką, to zjawisko spotykane nie tylko w Polsce i dotykające także tych z samego szczytu drabiny społecznej. Najwyższy apartamentowiec świata, zbudowany w 2015 roku nowojorski 432 Park Avenue, ma 96 pięter i 426 metrów wysokości.

Jego rezydenci to głównie celebryci, dyrektorzy ogromnych korporacji i właściciele milionowych biznesów. Wprowadzając się luksusowego budynku oczekiwali rzecz jasna mieszkań najwyższej jakości, ale wystarczyło kilka lat, żeby pozbawić ich złudzeń.

Reklama

Widok na Miasto, które nigdy nie zasypia ma swoją cenę. ci, którzy zamieszkują wyższe kondygnacje 432 Park Avenue skarżą się na to, że budynek... trzeszczy i chwieje się na wietrze. 

Jeśli wierzyć mieszkańcom na słowo, ściany i sufity luksusowych apartamentów położonych wysoko nad ziemią przy każdym każdym silniejszym podmuchu wydają ponoć przerażający chrzęst, a sama konstrukcja wyraźnie się porusza.

Do niewątpliwie niepokojącego ruchu i skrzypienia na wietrze dochodzą problemy z elektryką i instalacją wodociągową. Mieszkania w najwyższym apartamentowcu świata są regularnie zalewane. Do zgłaszanych problemów należy także zacinająca się winda, co mocno utrudnia życie w 96-piętrowym budynku.  

Jakby tego było mało, zarządca budynku regularnie podnosi opłaty. Od momentu oddania 432 Park Avenue do użytku w 2015, ubezpieczenie lokali poszło w górę trzykrotnie, a czynsz jest obecnie aż dziesięć razy wyższy, niż sześć lat temu.

Mieszkańcy od ponad pół roku oficjalnie już zaczęli skarżyć się na uchybienia i uniedogodnienia związane z codziennym życiem. Nie przyniosło to większych efektów, więc postanowili złożyć zbiorowy pozew. Żądają od dewelopera aż 120 mln dolarów.

***
Zobacz więcej:

Echoizm, czyli przeciwieństwo narcyzmu. Czym się charakteryzuje?


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nowy Jork | patodeweloperka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy