Baranów Sandomierski. Na Małym Wawelu
Baranowski zamek, przez historyków sztuki nazywany „Małym Wawelem”, to prawdziwa perła renesansu. Wojewoda brzeski Andrzej Leszczyński zatrudnił najlepszego działającego za jego życia w Polsce włoskiego architekta – Santi Guicciego. Stworzył on dzieło, które jest jednym z najbardziej zachwycających zamków z tego okresu w Europie.
O tej niezwykłej rezydencji krąży wiele legend. Jedna z nich pochodzi z czasów potopu szwedzkiego. Była Wigilia Bożego Narodzenia 1657 roku, po Polsce wciąż jeszcze grasowali Szwedzi.
Pan na zamku – Rafał Leszczyński – pojechał ze świątecznymi darami i jedzeniem nad San do partyzantów bohaterskiego Stefana Czarnieckiego.
W zamku pozostała tylko jego córka i garstka służby przygotowująca wieczerzę. Wtem zaatakowały zabłąkane oddziały Szwedów. Mieszkańcy osady w popłochu schronili się w zamku, a dziedziczka nie tracąc zimnej krwi rozkazała zaryglować bramę. A sama zamknęła się w kaplicy, żarliwie modląc się do Matki Boskiej. Wówczas na niebie pojawiła się czarna chmura, z której posypał się kamienny grad siejąc popłoch wśród napastników.
Ostatnim właścicielem zamku z rodu Leszczyńskich był Rafał X, którego syn, Stanisław, został królem Polski. W bliskim sąsiedztwie miłośnicy pałacowych rezydencji powinni odwiedzić Zamek Dzikowski – odrestaurowaną barokową rezydencję Tarnowskich.
Po drodze można zrelaksować się nad Jeziorem Tarnobrzeskim urządzonym kilka lat temu na miejscu wielkiego wyrobiska po kopalni siarki w Machowie. Z kolei wielbiciele sakralnej architektury drewnianej powinni wybrać się do Gawłuszowic, na południe od Baranowa. Wnętrza tutejszego kościoła parafialnego pw. św. Wojciecha Biskupa i Męczennika kryją wspaniałe barokowe ołtarze i polichromie.
Magda i Mirek Osip-Pokrywka