Czy tu straszy?
Z murów średniowiecznej warowni Dunajec rozciąga się wspaniała panorama na Pieniny, może dlatego tak uwielbiają ją filmowcy. Uroczy zamek kryje też tajemnice ogromnego skarbu Inków, obłożonego klątwą!
Ostatni właściciele zamku, węgierska rodzina Salamonów, mieszkała w nim do roku 1943. Po zakończeniu II wojny światowej zrujnowany i ogołocony przez Sowietów zamek przejęło Ministerstwo Kultury i Sztuki, które rozpoczęło gruntowne prace konserwatorskie.
Warownia zachowała się niemal w całości, lecz zwiedzać można tylko komnaty na zamku średnim, górnym i częściowo dolnym, gdzie znajdują się ekspozycje zawierające wyposażenie siedzib szlacheckich.
Na górnym zamku warto przyjrzeć się starym monetom, sztućcom i oryginalnym dokumentom po ostatnich właścicielach. Wabikiem dla turystów jest powozownia z bryczkami oraz sankami spacerowymi, w piwnicach zaś, gdzie kiedyś znajdowało się więzienie, umieszczono kopie średniowiecznych narzędzi tortur oraz zachowano celę, w której ponoć więziono Janosika.
Tajemnica Inków
Wrażenie robi też przestronny dziedziniec, na którym znajduje się wykuta w litej skale studnia o głębokości ponad 60 metrów! Według miejscowej legendy w zamku w XVIII w. ukrywał się przed Hiszpanami... dziedzic tronu Inków.
W lochach Niedzicy miał ukryć skarb, a na tego, kto będzie go szukał, nałożył klątwę! Mimo podjętych badań archeologicznych nie znaleziono w niej kosztowności i złota.
Filmowy raj
Zamek chętnie odwiedzali filmowcy. Nakręcono w nim "Zemstę" (1956 r.) i siedmioodcinkowy serial "Wakacje z duchami".
To w nim trójka urwisów - Pikador (Henryk Gołębiewski), Perełka (Roman Mosior) i Mandaryn (Edward Dymek) - założyła Klub Odkrywców, tropiła zamkowe duchy oraz odkryła, że ktoś w starych murach ukrył zrabowane podczas wojny dzieła sztuki.
Wkrótce do ich paczki dołączyła dziewczyna, Jolka "Dziewiątka".
- Kiedyś chłopcy wpadli na pomysł przebrania mnie w strój filmowego ducha. Podsadzili mnie pod okno na pierwszym piętrze i gdy zajrzałam do garderoby, pani Halina, która robiła kostiumy, po prostu zemdlała - śmieje się na to wspomnienie mieszkająca dziś w Australii Joanna Duchnowska (obecnie Todisco).
WBS