Reklama

Dubaj. Miasto, w którym wszystko jest "naj"

Tutaj wszystko jest "naj" - największe, najwyższe, najdroższe. Luksus czuć już na lotnisku, gdzie godzinę wskazują zegary sygnowane logiem ROLEX. Wysokościowce pną się ku niebu, niepodzielnie panując nad miejską tkanką, a każdy kolejny musi być wyższy niż poprzedni, błyszczeć w niemiłosiernie palącym słońcu za dnia i świecić miliardami skrzących się światełek w nocy, tworząc razem z podobnymi sobie niepowtarzalną panoramę emirackiej metropolii.

Siódme najczęściej odwiedzane miasto na Ziemi, nad którym dumnie góruje najwyższy budynek świata - Burdż Chalifa. Miasto, w którym brak chodników, bo właściwie niemal wszyscy poruszają się samochodami. Jeśli jednak musisz poczekać na autobus, zrobisz to na klimatyzowanym przystanku z dostępem do wifi, a z metra do galerii handlowej dojdziesz klimatyzowanym chodnikiem. Miejsce, w którym nie płaci się podatków, z bankomatów zamiast gotówki można sobie "wypłacić" złoto, w którym tańczenie czy całowanie się na ulicy uważane jest za gorszące, a policjanci jeżdżą Ferrari i Lamborghini musi być trochę bajkowe, a trochę osobliwe. Co ma do zaoferowania największe miasto Zjednoczonych Emiratów Arabskich?

Reklama

Futurystyczne muzea - przyszłość jest teraz

Zapomnijcie o przykurzonych eksponatach i błąkających się z mętnym spojrzeniem kustoszach napominających, by nie dotykać dzieł. W Dubaju przeszłości prawie nie ma, tu wszystko skierowane jest w przyszłość, także muzea. Sławne dubajskie Muzeum Przyszłości (MOTF) zamknięte jest w budynku o oryginalnej bryle asymetrycznego torusa pokrytego stalą i szkłem. National Geographic ogłosił je jednym z 14 najpiękniejszych muzeów na świecie. Budynek ma symbolizować przyszłość Dubaju, a jego okna wpisują się w kształt arabskiej kaligrafii, będącej zapisem wersów poezji Jego Wysokości Szejka Mohammeda bin Rashid Al Maktoum. Interaktywne wystawy prezentują wizję przyszłości i rozwoju społeczeństwa w ciągu najbliższych 50 lat.

Alternatywą dla MOTF i równocześnie ciekawym doświadczeniem sensorycznym może być AYA. Położona na niemal 4 tysiącach metrów kwadratowych wystawa ma umożliwić zanurzenie się w świat bogatych wrażeń z pogranicza jawy i snu. Połączenie technologii i sztuki daje piorunujący (dosłownie) efekt. W świecie, w którym offline i brak ekranów ogłasza się nowym luksusem wejście do sal, w których gra dźwięków, świateł, faktur i struktur dosłownie przyprawia o zawrót głowy, zakrawa o szaleństwo.

A jednak z ciekawością poddaję się temu doświadczeniu. W kolejnych 12 salach, przez które wiedzie mnie przewodniczka odziana w powłóczystą szatę. Dostaję też paszport, w którym mogę umieszczać naklejki, zaliczając kolejne etapy podróży. Podczas naszej wycieczki czeka mnie generatywna grafika, wybuchowy pokaz świateł, kopuła reagująca na dotyk, rozgwieżdżone niebo, podążające za ruchem awatary, surrealistyczny pokaz połyskujących księżyców, biegnący wbrew logice i prawom fizyki składający się z milionów kropelek wody wodospad, tajemnicze ogrody, przypominający świat podwodnych raf koralowych i komnatę ze słupami niekończącego się światła. Fakt jest tego dużo, jest oszałamiająco, jest to obliczone na efekt. I rzeczywiście osobom lubiącym nadmiar to immersyjne doświadczenie z pewnością się spodoba.

Wysoko i jeszcze wyżej. Tam, gdzie niebo nie jest granicą

Dubaj jest jednym z pięciu miast na świecie z największą liczbą drapaczy chmur (budynków powyżej 150 metrów). Co prawda ma ich o połowę mniej niż pierwszy na liście Hong Kong, jednak to właśnie tutaj znajduje się najwyższy budynek świata, liczący bagatela 828 metrów. Ponad 30 budynków liczy więcej niż 300 metrów, a większość z nich podsiada na najwyższych piętrach tarasy widokowe lub restauracje, z których można podziwiać imponującą panoramę miasta. Dla tych, którzy nie mają lęku wysokości i wjazd na wysokość kilkuset metrów nie stanowi problemu Dubaj wydaje się miejscem idealnym. 

Trzeba jednak liczyć się z tym, że nie jest to tania atrakcja. O ile w hotelach wystarczy często złożyć nawet niewielkie zamówienie w barze (średni koszt rzędu kilkudziesięciu złotych), o tyle wjazd na 148 piętro (wysokość 555 metrów) najwyższego budynku świata kosztuje w godzinach szczytu 553 AED (~ 660 zł), a poza nimi 399 AED (~480 zł) od osoby. Warto mieć na uwadze, że gęstość zabudowy w Dubaju jest nieco inna niż w metropoliach typu Nowy York, więc widok na miasto także jest nieco mniej spektakularny. Wrażenie bez dwóch zdań może robić wysokość i sama podróż windą pokonującą 10 metrów na sekundę.  

Burdż Chalifa stanowi integralną i najbardziej charakterystyczną część panoramy Dubaju, będąc równocześnie punktem orientacyjnym nie tylko dla turystów. Tym, którzy chcieliby podziwiać ten imponujący budynek z innej, niż naziemna perspektywy spodoba się Sky Views. To atrakcja położona na wysokości 219 metrów z widokiem na dzielnicę Downtown Dubai. Wjeżdżając windą na 53 piętro budynku można przespacerować się po szklanym moście, zjechać szklaną zjeżdżalnią pomiędzy piętrami i przejść po krawędzi tarasu - platforma biegnąca dookoła najwyższej części wieżowca to wyzwanie, na które decydują się tu nieliczni, choć bezpieczeństwo zapewniają fachowe uprzęże i przeszkoleni instruktorzy. Bilety wstępu pozwalające podziwiać panoramę miasta i zjechać na ślizgawce to koszt 85 AED (~100 zł), spacer na krawędzi 504 AED (~ 600 zł), wyrzuty adrenaliny gratis. 

Spacerując po szklanym chodniku na wysokości ponad 200 metrów, patrzę w dół na wyglądające niczym mrówki sunące ulicami samochody, idę szybko i pewnie bez chwili zawahania mijając powoli i ostrożnie stąpających ludzi, tylko maluchy biegają po tej szklanej tafli bez skrępowania. 

Gdy publikuję filmik z mojego spaceru na Instagramie, znajomi natychmiast zasypują mnie wiadomościami, sugerując szaleństwo, wszystkie są w podobnym tonie "nikt by mnie na to nie namówił, nawet jakby mi dobrze zapłacił". Tymczasem sądząc po liczbie chętnych, nikogo tu nie trzeba zbyt długo namawiać, choć bywa, że pokonanie lęku przed przepaścią znajdującą się pod szklaną podłogą zajmuje dłuższą chwilę. Sama zjeżdżalnia natomiast robi wrażenie swoim umiejscowieniem, znajduje się bowiem w tunelu tuż przy bocznej ścianie budynku. Dla osób z lękiem przestrzeni i wysokości może to być wyzwanie, trwający kilka sekund zjazd wygląda imponująco, zwłaszcza, że szklane powierzchnie dają iluzoryczne wrażenie otwartej przestrzeni na tej ogromnej wysokości.

Orientalna mieszanka złota, przypraw i tkanin

Jeśli poczujemy przesyt wysokościowcami, luksusem, pędzącymi po autostradach samochodami i zapragniemy odrobiny orientu znanego z innych państw Bliskiego Wschodu, możemy śmiało skierować swe kroki w stronę Starego Dubaju i tradycyjnego bazaru zwanego tutaj soukiem. Charakterystyczna, niska zabudowa, wąskie uliczki i mnogość towarów oraz zapraszający do swoich stoisk sprzedawcy stanowią odmianę po sterylnych pomieszczeniach luksusowych butików i centrów handlowych rozsianych gęsto po większości dubajskich dzielnic.

Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że jest to kolejny zwykły bazar. Już na wejściu bowiem tłumek zgromadzony przed jedną z witryn jasno wskazuje, że znajdziemy tu unikalne atrakcje. I rzeczywiście na wystawie błyszczy największy pierścień świata. Waży niemal 64 kg, z czego 59 kg stanowi szczere złoto, reszta to kamienie szlachetne, jego wartość szacuje się na trzy miliony dolarów. 

Złoty suk to miejsce, w którym liczba sklepów z tym szlachetnym kruszcem dosłownie oślepia blaskiem. Salony jubilerskie specjalizują się tutaj w konkretnych stylach. Można tu nabyć absolutnie wszystko wykonane ze złota w dowolnym odcieniu, nie brakuje także srebra i platyny. Każda miłośniczka i miłośnik świecidełek znajdzie tu coś dla siebie. Swoje stoiska mają zarówno sieciówki, jak i niezależni artyści i mistrzowie jubilerstwa.

Nieopodal trafimy na targ przypraw - aromaty szafranu, róży, kurkumy i innych przypraw usypanych w dekoracyjne kopczyki mieszają się z zapachem kadzidła, dźwiękami dzwoneczków i nawoływaniem sprzedawców, chcących prezentować swoje towary. Zmysły szaleją.

Nieco spokojniej prezentuje się targ tekstylny, choć i tutaj orientalne fasony, wzory i kolory przyprawiają o oczopląs. Zwoje jedwabiu, batystu, bawełny i satyny tworzą wysokie konstrukcje, pomiędzy którymi sprawnie poruszają się sprzedawcy. A wszystko to z gracją i bez zbędnego pośpiechu, zawsze z uśmiechem i uprzejmością. 

A gdy zgłodniejmy to idealne miejsce, aby zjeść lody z mleka wielbłąda, posilić się kebabem, falludą oraz innymi lokalnymi przysmakami. Ceny oscylują w okolicy kilku, kilkunastu złotych i są przyjemną odmianą od tych restauracyjnych, które potrafią przyprawić o zawrót głowy.

Będąc w okolicy Deiry warto też popłynąć tradycyjną drewnianą łodzią abra. Samo słowo "abra" oznacza "przepłynąć", a łódź pełni funkcję tramwaju wodnego. Cena to 1 AED (~1,2 zł), łódź zwykle zabiera 20 osób, jeśli chcemy mieć ją na wyłączność, możemy dobić targu i skorzystać z abry płacąc 20 AED (~ 24 zł) za kurs.

A jeśli nie miasto, to co?

A jeśli zmęczy nas wielkomiejski szum i miejska przestrzeń, możemy też wybrać się w góry. Podróż do oddalonej o 130 km i położonej tuż przy granicy z Omanem Hatty, zajmuje niespełna 1,5 godziny. Z centrum Dubaju można tu także dojechać autobusem. Wzniesienia wyglądają jak scenografia post apokaliptycznego filmu, ich ciemnoszary kolor i ostre masywy nie koją co prawda oczu jak Tatry, które tak upodobali sobie ostatnio turyści z tych stron świata, a jednak mają w sobie pewien magnetyzm. 

Przyjeżdżających, niczym na sławnym hollywoodzkim wzgórzu wita ogromny napis. Nie może być inaczej, nie ma na świecie wyższych liter, niż te, wpisane do Księgi Rekordów Guinessa, niemal 20-metrowe białe znaki, które dumnie zdobiąc zbocze jednej z gór pasma Al-Hadżar układają się w napis Hatta na wysokości 450 metrów.

Położona wśród surowych i niedostępnych wzniesień dubajska eksklawa to mekka wszystkich miłośników aktywności na świeżym powietrzu. Park wodny, ścianki wspinaczkowe, centrum rodzinnej rozrywki, terenowe safari, jazda konna a do tego baza noclegowa Wadi Hub oparta o glampingowe koncepty ekskluzywnych namiotów, przyczep rodem z amerykańskich bezdroży czy domków ustawionych na stromych zboczach to dopiero początek atrakcji. Można tu także zwiedzić skansen, sprawdzić jak powstaje miód i spróbować autentycznej bliskowschodniej kuchni.

Jedną z największych atrakcji tego miejsca jest turkusowe jezioro Hatta Dam. Otoczone górskimi szczytami, odbija promienie słońca, tworząc idealne miejsce dla wypoczynku dla wszystkich szukających bliskości natury. Można tu wypożyczyć kajaki, łódki czy rowery wodne. Spacer po tamie daje możliwość obserwowania całego spektrum kolorów tego unikalnego miejsca, a punkt widokowy zlokalizowany na jednym ze wzniesień zapewnia doskonałe kadry, zwłaszcza tuż przed zachodem słońca. Turyści preferujący biwaki mogą rozbić swoje obozowisko, korzystając z dostępnej infrastruktury. Istnieje także możliwość wypożyczenia rowerów lub trekkingu po trasach o różnym stopniu trudności.   

"Bez pustyni Dubaj nie ma sensu"

40 lat temu w miejscu tej imponującej metropolii nie było nic oprócz pustyni. Niewielka rybacka osada w przeciągu niespełna pół wieku stała się symbolem luksusu, bogactwa i przepychu. Największe centrum handlowe, największa sztuczna wyspa, najbardziej luksusowe hotele, największy park rozrywki, najwyższy budynek świata - można tak wymieniać bez końca, jednak gdy siadam na ciepłym piasku i patrzę na bezkres otaczającej mnie przestrzeni, w pełni dociera do mnie sens słów, które usłyszałam w drodze do tego miejsca: 

Dopiero tutaj widać jak na dłoni co wydarzyło się przez te kilka dekad. Zachodzące słońce, ciepłe powietrze, które delikatnie muska skórę i dobiegającej z oddali przytłumione dźwięki tradycyjnych beduińskich melodii tworzą niepowtarzalny klimat, dając to wyjątkowe poczucie bycia cząstką wszechświata. Człowiek może ujarzmić naturę, może budować coraz wyższe budynki, kupować więcej i więcej, ale właśnie tutaj przesypując między palcami drobny piasek i patrząc na stąpające dostojnie oryksy, może zaznać choćby przez chwilę spokoju i docenić to, co daje, a często i zabiera żywioł.

Choć i ta pustynia, z której wyrosła światowa metropolia także została już, na szczęście w niewielkim stopniu, skomercjalizowana.  W samym sercu rezerwatu Dubai Desert Conservation Reserve turyści znajdą morze atrakcji - przejażdżki na wielbłądach, ekstremalna jazda po wydmach samochodami terenowymi, sesje zdjęciowe w spektakularnie powiewających sukniach, noclegi w specjalnie przygotowanych namiotach i campach, kolacje z pokazami ogniomistrzów, iluzjonistów, tańcami brzucha. Na szczęście są także miejsca, w których można spokojnie zatopić się w ciszy i po prostu być. A potem wrócić do rzeczywistości i z balkonu hotelowego pokoju na wysokości niemal 300 metrów patrzeć na miasto, które wyrosło na piachu, a teraz skrzy się miliardami światełek. Miasto, w którym wszystko musi być "naj".           

Zobacz także:

Wszystkie twarze Dubaju. Co zobaczyć, zwiedzić i jak uciec od stereotypu?

Tysiące rezydencji na pustyni. Przedmieścia Dubaju rosną w oczach

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: Dubaj | wakacje | luksusowe hotele
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama