Reklama

Kaliningrad znika z polskich map. Co stało się z Królewskim Miastem?

Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej zaleciła zaprzestanie używania w języku polskim nazwy Kaliningrad i zastąpienie jej Królewcem. Niegdyś stolica Księstwa Pruskiego i Prus Wschodnich i bogaty ośrodek kultury, dziś punkt centralny enigmatycznego obwodu, już nie kaliningradzkiego a królewieckiego. Co stało się z tym miejscem i jak wygląda życie w nim dzisiaj, ponad rok po agresji Rosji na Ukrainę?

9 maja Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej działająca przy Głównym Geodecie Kraju wydała komunikat, zgodnie z którym zalecono stosowanie polskiej nazwy Królewiec w odniesieniu do miasta Königsberg, przemianowanego przez władze komunistyczne w 1946 na Kaliningrad.

Zdaniem przedstawicieli komisji to przemianowanie było w istocie “sztucznym chrztem niezwiązanym ani z miastem, ani regionem". Trudno się nie zgodzić, albowiem określenie Kaliningrad zostało ukute dopiero po II wojnie światowej i wiąże się nie z historią tego miejsca, a nazwiskiem Michaiła Kalinina, bolszewickiego zbrodniarza, którego podpis widniał na decyzji o zamordowaniu polskich oficerów w Katyniu w 1940 roku.

Reklama

Decyzja ta na nowo wzbudziła dyskusję na temat tego, czym jest, a czym nie jest nadbałtycka jednostka administracyjna, wciśnięta pomiędzy Polskę a Litwę. Przypomniała także o sytuacji mieszkańców obwodu, odciętych od świata po napaści Rosji na Ukrainę, niekoniecznie pogodzonych z politycznymi decyzjami Moskwy.

750 lat miasta królewskiego

Królewiec został założony w 1255 roku przez zakon krzyżacki jako warowny ośrodek administracyjny i handlowy na wschodnich terenach Prus. Miasto było ważnym członkiem pruskiego Związku Hanzeatyckiego, który umożliwiał rozwój handlu i wpływów ekonomicznych.

W 1525 roku, po reformacji, Prusy Książęce przeszły pod kontrolę książąt Hohenzollernów, którzy przekształcili je w lenno Polski. Königsberg stał się stolicą i głównym ośrodkiem administracyjnym Prus Książęcych, zwanych potocznie Księstwem Pruskim. Miasto rozwijało się pod panowaniem Hohenzollernów i stało się centrum kulturalnym i naukowym regionu. 

W XVIII wieku Królewiec odegrał ważną rolę w rozwoju filozofii i kultury oświecenia. Miasto było znanym ośrodkiem muzycznym, miało własną operę i konserwatorium. W tym okresie żył tam także i pracował Immanuel Kant, słynny niemiecki filozof. Kant urodził się w Królewcu w 1724 roku i spędził większość swojego życia w tym mieście. Jego prace miały ogromny wpływ na filozofię i nauki humanistyczne. 

Czytaj więcej: Napięta sytuacja w Kaliningradzie. Mieszkańcy są wściekli

Miasto wysp i mostów

Centralną osią Königsberg była od samego początku jego istnienia rzeka Pregoła. Miasto posiada unikalną topografię związaną z ukształtowaniem terenu i istnieniem rzecznych wysp. Najważniejsza z nich to Knipawa (niem. Kneiphof). To na niej znajduje się najważniejszy zabytek miasta, Katedra św. Wojciecha (Katedra Królewiecka). Druga to Lomse, większa, przeznaczona dla terenów parkowych, ogrodów i miejsc rekreacji. Zniszczona podczas II wojny światowej, nigdy nie została odbudowana.

Wyspy były połączone ze sobą i z lądem za pomocą siedmiu mostów, co nadawało miastu swoisty charakter. Najbardziej znanym mostem był Most Królewski (Königsbrücke), który łączył Kneiphof z lądem. On również uległ zniszczeniu w czasie wojny i nie został odbudowany.

Królewieckie mosty stały się podstawą do słynnego problemu matematycznego, znanego jako "zagadnienie mostów królewieckich". Mieszkańcy miasta często zastanawiali się nad tym czy można przejść kolejno przez wszystkie mosty tak, aby każdy z nich przekroczyć tylko raz. Problem ten został rozwiązany przez Leonharda Eulera w 1736 roku, który udowodnił, iż nie jest to możliwe, dając jednocześnie początek dziedzinie matematyki znanej jako teoria grafów. 

Iskierka nadziei dla perły Bałtyku

Przed wojną Królewiec był nie tylko potężnym ośrodkiem przemysłowym i kulturowym, ale także popularnym kierunkiem wakacyjnym. Na terenie dzisiejszego obwodu znajduje się bowiem mnóstwo plaż oraz przepiękna Mierzeja Kurońska. Rejon ten należał wciąż do Niemiec, a konkretnie do Prus Wschodnich, bo nie miał lądowego połączenia z granicą Rzeszy.

W czasie II wojny światowej, jak i po jej zakończeniu większość historycznych budynków Królewca, takich jak słynna Brama Brandenburska, zabudowa Lomse czy wspomniany Most Królewski, została zniszczona lub usunięta, a miasto przeszło reorganizację pod rządami radzieckimi. Obecnie nie zachowało się zbyt wiele zabytków architektonicznych z czasów Königsbergu. Wśród nich wymienia się oczywiście Katedrę św. Wojciecha, ale także ruiny zamku krzyżackiego (choć sam zamek został zburzony podczas wojny, jego ruiny stały się popularnym miejscem dla turystów). Odwiedzający chętnie zaglądali także do Muzeum Bursztynu.

Choć Winston Churchill proponował, aby tereny te oddać w ręce Polaków, Józef Stalin przeforsował propozycję, wedle której obwód królewiecki stał się częścią ZSRR. W 1946 Königsberg stał się Kaliningradem, a tereny dookoła miasta nazwano obwodem kaliningradzkim. Miejsce to było i nadal jest niezwykle cenne dla Rosji z punktu widzenia geopolitycznego. Ze względu na swoje położenie nad Morzem Bałtyckim, ma duże znaczenie strategiczne. Stanowi on ważny punkt obronny i bazę wojskową dla Rosji. Kontrola nad tym obszarem dawała Moskwie dostęp do Bałtyku, jak i umożliwiała monitorowanie i kontrolowanie działań na tym obszarze.

Jednak jakiś czas temu ogromna, pilnie strzeżona baza wojskowa, jaką de facto stała się rosyjska eksklawa, zaczęła otwierać się na ruch turystyczny. Polacy mogli wjeżdżać na teren obwodu na podstawie umowy o Małym Ruchu Granicznym. Zapewniała ona możliwość pobytu na terenie eksklawy przez klika dni. Wielu Polaków z przygranicznych miejscowości korzystało z tej opcji, jeżdżąc do Królewca i w okolice na zakupy. Samo miasto powoli przyciągało coraz więcej turystów, ciekawych historii tej części Europy - Polaków, Niemców czy Litwinów. 

Umowa o MRG została jednak zawieszona w 2016 roku. Oficjalnym powodem był szczyt NATO w Warszawie oraz Światowe Dni Młodzieży, odbywające się wtedy pod Krakowem. Ruchu nie wznowiono aż do dzisiaj. O ile do 24 lutego 2022 można było rozważać jego przywrócenie, o tyle po napaści Rosji na Ukrainę nie ma o tym mowy. Pogorszeniu uległa także sytuacja mieszkańców samej eksklawy.

Czytaj więcej: W Kaliningradzie bieda i złość. Mają dość wojny Putina

Puste półki, łapanki i przydział ziemniaków

Tuż po inwazji Rosji 24 lutego 2022 na kraj ten nałożono wiele sankcji. Zablokowanie płatności i ograniczenie usług bankowych spowodowały ogromne problemy z zakupem półproduktów potrzebnych w zakładach, także tych z branży spożywczej. Dodatkowo nie można było fizycznie pojechać po nie za granicę, gdyż kraje sąsiadujące z obwodem królewieckim - Polska i Litwa - zamknęły przejścia dla obywateli Rosyjskich mieszkających w eksklawie.  

Rozpoczął się kryzys, trwający do dzisiaj. Choć tak naprawdę nie wiemy, co dokładnie dzieje z mieszkańcami obwodu królewieckiego, już od kwietnia ubiegłego roku w sieci lądują opowieści, relacje, zdjęcia i nagrania dokumentujące ich dramatyczną sytuację. 

Drastyczny wzrost cen spowodował falę kradzieży. Ze sklepów ludzie wynoszą słodycze, mięso, alkohol czy nabiał. Ze względu na zapaść ekonomiczną dochodzi do masowych zwolnień, a ten, kto ma jeszcze pracę, przeważnie zarabia niewiele. Aby zaradzić jakoś tej sytuacji, władze części miasteczek i gmin zaczęły wydzielać ludziom ziemię pod uprawę warzyw, głównie ziemniaków.

Do tego doszły tak zwane polowania na rezerwistów. Z Królewca co jakiś czas dochodzą sygnały o tym, że po ulicach miast krążą autobusy szkolne z funkcjonariuszami milicji zbierające mężczyzn w wieku poborowym, którzy mieliby uchylać się od wojska. Doszło nawet do protestów w udziałem królewieckich rezerwistów. Nie były to zresztą jedyne rozruchy, gdyż kilka manifestacji zorganizowali sami cywile. Nie odniosły one jednak większego skutku, poza tym, że aresztowano kilkadziesiąt osób. 

Kaliningrad znika z polskich map

"Wydarzenia związane z rosyjskim napadem na Ukrainę, narzucanie tzw. ruskiego miru i prowadzenie przez Rosję wojny informacyjnej każą inaczej spojrzeć na kwestię nazw narzuconych, budzących duże kontrowersje, nie spotykających się w Polsce z akceptacją" - czytamy w oświadczeniu Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych. Nie ulega zatem wątpliwości, iż decyzja o zaleceniu używania określenia "Królewiec" ma bezpośredni związek z rosyjską agresją i działaniami wojennymi Kremla.

Tymczasem na granicy z obwodem już od 2 listopada powstaje wywołująca spore kontrowersje zapora. Jak powiedziała w rozmowie z PAP rzecznika Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej Mirosława Aleksandrowicz, konstrukcja ma składać się z trzech rzędów drutu ostrzowego, jej wysokość wynosić będzie dwa i pół metra, a szerokość trzy.

Wywołana przez Rosję wojna, a następnie pełnoskalowa napaść zbrojna pogrzebała zatem jakiekolwiek nadzieje na ponowne otwarcie się Królewca na przybyszy z zewnątrz i powrót choć w niewielkim stopniu tego, czym było miasto przed II wojną światową. Jedyne, z czego pozostaje się póki co cieszyć, to to, że wreszcie oficjalnie zostało zakomunikowane, iż nie powinniśmy stosować nazwy sztucznie stworzonej przez komunistów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy