La Ciotat: Jak Greta Garbo
Gdyby miasta porównać do gwiazd filmowych, La Ciotat byłoby Gretą Garbo. Jest piękne, uwodzicielskie i tajemnicze.
To właśnie tam bracia Lumiere, twórcy pierwszych filmów kina niemego, nakręcili swój najsłynniejszy obraz - dzieło pod tytułem "Wjazd pociągu na stację w La Ciotat". Ich zaledwie minutowy film pokazujący przyjazd parowozu i kilku wagonów wywoływał niesłychane reakcje. Widzowie zrywali się z miejsc i biegli, obawiając się, że lokomotywa z ekranu może ich rozjechać!
Dzisiejsze La Ciotat czci swoich wielkich filmowców i na historycznej stacyjce urządziło im maleńkie muzeum. Takie Lazurowe Wybrzeże ma wiele zalet i nie ma tu snobizmu. Jak przystało na miasto Lazurowego Wybrzeża, plaża i port są w centrum. Ale to nie Cannes, gdzie hotele zastawiają każdy wolny kawałek piasku swoimi parasolami i leżakami. W La Ciotat jest dyskretnie i kameralnie. Miejscowi przychodzą na plażę z piknikowymi koszykami i podjadają francuskie sery z bagietką, popijając schłodzonym różowym winem.
A potem długo spacerują wzdłuż zakrzywionej jak francuski rogalik plaży. Część wybrzeża jest skalista. Ta frajdę przynosi najmłodszym. Dzieci i młodzież skaczą ze skał wprost do krystalicznie czystej wody. Nurkują, szukając muszli i pływają na materacach i dmuchanych zabawkach. W wodzie mijają się z kajakarzami, którzy penetrują skaliste zatoczki. Bawimy się w wodzie z dziećmi. Opalamy się i pływamy przez cały dzień. Zmęczeni opuszczamy plażę dopiero późnym popołudniem. Idziemy przez elegancki deptak wysadzany palmami, wzdłuż którego rozlokowały się kawiarnie i restauracje. Na placyku starsi panowie grają w boulle. Rzucanie kulami musi być ekscytujące, bo robią to godzinami. Obserwujemy grę, zajadając drobne przekąski. Potem wracamy na kemping.
Dzisiejsze kempingi nie mają nic wspólnego z tymi zapamiętanymi z lat PRL! Dzisiaj są to eleganckie bungalowy z tarasami. Mają baseny i stoją w lesie piniowym, który daje nie tylko cień, ale i atrakcje dźwiękowe! Na gałęziach tych ciepłolubnych sosen mieszkają cykady. Uskrzydlone owady co wieczór wygrywają koncert na unikalną melodię przypominającą cykanie zegara i szum morza. Wspomnienie kolacji przy ich akompaniamencie zostanie z nami na długie zimowe miesiące.
Zobacz także: