Odwiedziliśmy największe saunarium w Polsce. Dzień pełen relaksu
Materiał promocyjny
Wiosna w tym roku wzięła nas z zaskoczenia i przyszła wyjątkowo wcześnie. Nagłe zmiany temperatur i ciśnienia nie wpływają jednak najlepiej na samopoczucie. Nie bez trudu wyczekałam do weekendu i postanowiłam ufundować sobie dzień pełen relaksu. W sobotni poranek wstałam wcześniej niż zwykle i wyruszyłam w podróż do Wrocławia
Saunarium jest częścią wrocławskiego AquaParku - w skład całego kompleksu wchodzi naprawdę wiele atrakcji, w tym oczywiście zjeżdżalnie, basen z falami czy leniwa rzeka. Tamtej soboty miałam jednak ochotę na totalne odprężenie i regenerację organizmu, dlatego zdecydowałam się spędzić ten dzień wyłącznie w saunarium, choć najbardziej opłaca się wybrać bilety łączone, które pozwalają korzystać zarówno ze strefy basenów, jak i strefy saun (a także z siłowni i zajęć fitness).
Mogłoby się wydawać, że w saunie nie da się wytrzymać całego dnia, ale we Wrocławiu można się przekonać, że to możliwe. Do dyspozycji mamy tu nie tylko różnego rodzaju sany wewnątrz budynku, ale też ogród zimowy i wioskę saunową na świeżym powietrzu, gdzie oprócz wielu domków z kolejnymi saunami, znajdziemy też podgrzewany basen, ogromną strefę wypoczynku z leżakami, a nawet sauna bar, który od samego rana cieszył się zainteresowaniem.
Zacznijmy od środka
Postanowiłam najpierw skorzystać z pomieszczeń w części wewnętrznej. Co ważne, w większości saun obowiązuje tzw. beztekstylność. Oznacza to, że do środka wchodzimy nago. Może się to wydawać pewną barierą, jednak nagość jest w tym miejscu tak naturalną sprawą, że panująca atmosfera jest zupełnie swobodna. Nikt się sobie nie przygląda, nie można też robić zdjęć czy korzystać z telefonu. Z powodu nagości z saunarium mogą korzystać jedynie osoby pełnoletnie. W budynku znajduje się też osobna część dla kobiet, do której panowie nie mają wstępu, a panie mogą korzystać z saun wyłącznie w kobiecym gronie.
Podobno przed saunowaniem dobrze jest chwilę odpocząć, więc swoją wizytę zaczynam od pysznej kawy w bufecie. Widziałam akurat, jak przygotowywane są smakowicie wyglądające śniadania, jednak ja swoje już tego dnia zjadłam. Zresztą na jedzenie jeszcze przyjdzie czas. Nie zaleca się korzystania z saun tuż po obfitym posiłku, ani też na czczo.
Relaks pod gwiazdami
Biorę prysznic i na rozgrzewkę udaję się do biosauny, w której panuje temperatura około 55˚C oraz podwyższona wilgotność. Przeczytałam, że działa relaksująco i odprężająco - brzmi jak coś dla mnie. Na suficie migają świecące punkciki, które przypominają rozgwieżdżone niebo. Przyglądam się im przez kilka minut i idę dalej. Pod kolejną rozgwieżdżoną kopułą widzę bulgocące jacuzzi, z którego postanawiam skorzystać. Marokańskie portale i mozaikowe kafelki dodają orientalnego klimatu.
Tuż obok znajdują się kolejne rodzaje saun. Najpierw trafiam do takiej, która podpisana jest jako infrared. Jak dowiaduję się później od Oskara, jednego z saunamistrzów, jest ona szczególnie lubiana przez seniorów. Nie jest w niej zbyt gorąco, a dzięki technologii polegającej na emisji promieniowania podczerwonego wnikającego głęboko w głąb tkanek (na około 3.5cm), można szybko odczuć poprawę krążenia. Na dodatek w saunie infrared znajdziemy specjalne promienniki zainstalowane w siedziskach, które pomagają napromieniować obszar pleców, barków i szyi, przynosząc ulgę m.in. przy zwyrodnieniach stawów czy dyskopatii.
Oskar opowiedział mi też, że jednym ze stałych klientów, który przychodzi do saunarium niemal codziennie od początku jego istnienia, jest ponad 90-letni pan w świetnej formie. Chwilę później zobaczyłam go na własne oczy. Wchodził właśnie do sauny infrared. Trzeba przyznać, że saunowanie naprawdę mu służy!
Dalej trafiam na saunę parową. Jest w niej bardzo wilgotno i rzeczywiście, zgodnie z nazwą, jest dużo pary, jednak temperatura wynosi "jedynie" ok. 40-45 ˚C. Podobno czas spędzony w takiej saunie poprawia wydolność sercową, usuwa toksyny, wspomaga odchudzanie i poprawia kondycję skóry. Mam nadzieję!
Atrium pełne wrażeń
Poruszając się po części wewnętrznej trudno nie zwrócić uwagi na atrium, pośrodku którego znajdują się tzw. prysznice wrażeń. Za pomocą efektów wodnych, muzyki, oświetlenia oraz zapachów możemy przenieść się w strugi tropikalnego deszczu lub środek syberyjskiej burzy. Warto pomiędzy wizytami w kolejnych saunach zatrzymać się tutaj na chwilę i na własnej skórze sprawdzić dostępne pod prysznicami wrażenia. Tuż obok możemy też poczuć się jak w Grecji i nad Morzem Martwym jednocześnie. Wprost z atrium wchodzi się bowiem do basenu, który otacza mozaika układająca się w greckie wzory i kolumny. Natomiast woda w tym basenie ma skład chemiczny, który odwzorowuje wodę z najbardziej słonego morza na świecie, a przy okazji jest przyjemnie ciepła - ma ok. 33 stopnie.
Gdy już się rozgrzejemy, warto zajrzeć do strefy schładzania. Prawidłowe saunowanie wiąże się bowiem również z ochładzaniem ciała. Wspomaga to detoksykację organizmu oraz działa kojąco na skórę. Podczas schładzania obniża się częstotliwość skurczów serca, a cały organizm staje się mocno natleniony. Naprzemienne obcowanie z wysoką i niską temperaturą jest też dobrą metodą na naturalne wspieranie odporności.
Goście wolą, kiedy skrzypi
Nim wyjdę na zewnątrz, zaglądam jeszcze do dwóch pomieszczeń. Pierwszym jest łaźnia kamienna Kivi ("kivi" to zresztą po fińsku "kamień"). I zgodnie z nazwą, zamiast drewnianych siedzisk znajdziemy tu kamienne ławy. Nie sposób też nie zwrócić uwagi na metalowe wiadro, które co jakiś czas porusza się i polewa rozgrzane kamienie wodą. Według słów Oskara, ten mechanizm nie był wymieniany od czasu otwarcia obiektu w 2008 roku. Czasem trzeba go tylko naoliwić, za czym nie przepadają stali bywalcy kamiennej łaźni. Twierdzą oni, że delikatne skrzypienie dodaje klimatu relaksowaniu się w tym miejscu. A jest ono odpowiednie zwłaszcza dla osób, które nie przepadają za wysoką temperaturą i wilgotnością, a chcą się rozluźnić czy udrożnić drogi oddechowe.
Z ciekawością wchodzę też do pobliskiej sauny Suolla, w której uwagę przykuwa przede wszystkim solna ściana. Okazuje się, że ma ona bardzo pozytywny wpływ na organizm. Wykorzystuje się tu roztwór solankowy pełny m.in. jodu czy bromu. Można więc wziąć tu głęboki oddech i poczuć się jak w nadmorskim kurorcie. To pomieszczenie zaleca się początkującym saunowiczom, nie jest tu zbyt gorąco (max. 65 stopni) ani zbyt wilgotno. To podobno optymalne warunki do poprawy samopoczucia przy wielu schorzeniach, od depresji po zapalenie zatok.
Przejście do wioski
Słońce świeci coraz mocniej, czas więc sprawdzić, co dzieje się na świeżym powietrzu. Jedno z wyjść prowadzi wprost do zewnętrznego, podgrzewanego basenu. Wchodzę więc do wody i podczas relaksu na leżance z hydromasażem rozglądam się po saunowym ogrodzie, pełnym zieleni i miejsc do odpoczynku. Zarówno tuż obok, jak i odrobinę dalej, na niewielkim wzgórzu, wyrastają drewniane domki, w których kryją się nie tylko sauny, ale też m.in. grota śnieżna czy pokój do relaksu, w którym można posłuchać dźwięków tybetańskich mis i gongów. Między chatkami stoi solankowa tężnia, przy której warto wziąć kilka głębokich oddechów. Zaglądam do pobliskiego sauna baru, zamawiam chłodny napój i postanawiam położyć się na jednym z wielu leżaków i złapać trochę słonecznych promieni. Mimo, że kompleks znajduje się właściwie w centrum miasta, a zza ogrodzenia wyzierają mieszkalne bloki, jest cicho, spokojnie, można wsłuchać się śpiew ptaków. Po chwili zauważam, że do jednej z zewnętrznych saun, ustawia się powoli kolejka. Zgaduję, że są to chętni do wzięcia udziału w ceremonii.
Mistrzowie aromatów
Choć już wcześniej słyszałam, że kultura saunowania obejmuje też specjalne ceremonie w wykonaniu saunamistrzów, nigdy nie miałam okazji wziąć w takiej udziału. Zastanawiałam się wręcz, o co w tym chodzi, i co właściwie może dać takie machanie ręcznikiem. Ustawiłam się więc w kolejce (ceremonie są mieszane przez cały dzień - dostępne są opcje płatne oraz bezpłatne), każda z sauna ma ograniczoną pojemność, działa więc zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Udało mi się, po chwili oczekiwania zajęłam miejsce w fińskiej saunie Kelo, w której klimatu dodaje rustykalny wystrój. Z głośnika zaczęła sączyć się relaksująca muzyka, a saunamistrzyni zabrała się do pracy. Krople olejków eterycznych wylądowały na lodowych kulach, które następnie włożono pomiędzy rozgrzane kamienie. Gdy tylko ręcznik zawirował po raz pierwszy, natychmiast zrozumiałam sens odprawiania takich ceremonii. Gorące, pachnące powietrze uderzyło w twarz z wyjątkową intensywnością. Zamknęłam oczy i chłonęłam unoszące się aromaty. Załapałam się na ceremonię pobudzającą, w której dominowały zapachy cytrusowe, jednak można też trafić na uspokajającą lawendę, słodką czekoladę dodającą endorfin czy leśne i ziołowe zapachy, które doskonale oczyszczają drogi oddechowe.
Warto zachować kulturę
Po zakończonym seansie udało mi się jeszcze chwilę porozmawiać z mistrzami ceremonii. Zapytałam, jak Polacy podchodzą do saunowania i czy zauważalny jest wzrost popularności tego sposobu spędzania wolnego czasu. W przeciwieństwie do Finlandii, gdzie sauna jest często miejscem codziennych spotkań i ożywionych dyskusji, w Polsce kultura saunowania jest (przynajmniej w tym momencie) bardziej nastawiona na relaks. Wszyscy starają się zachować ciszę i nie rozpraszać innych głośnymi rozmowami.
Powoli zbieram się już do wyjścia, bo końcówkę tego relaksującego dnia zamierzam spędzić w domowym zaciszu, jednak po drodze wstępuję jeszcze do strefy relaksu i ogrodu zimowego. Można się tu położyć na podgrzewanej leżance i w otoczeniu zielonych roślin obserwować zmieniające się pory roku w ogrodzie zewnętrznym (i chętnych ustawiających się w kolejce na kolejną ceremonię).
Materiał promocyjny