Podróże na własną rękę: Mieszkałam pół roku w Brazylii. Te cztery rzeczy najbardziej mnie zaskoczyły

W 2021 roku poleciałam do Brazylii, gdzie następnie utknęłam na niemal sześć miesięcy. Plany powrotu do domu pokrzyżowała mi druga fala pandemii, podczas której wszystkie loty do Europy zostały odwołane. W ten sposób utknęłam w jednym z najpiękniejszych i jednocześnie najbardziej niepokojących miejsc, w jakich byłam. Przez te kilka miesięcy zanurzyłam się w codziennym życiu mieszkańców Brazylii, korzystając z niebywałych uroków tego miejsca, jednak zrozumiałam, że nigdy nie mogłabym na stałe zamieszkać w tym kraju.

Spędziłam pół roku w Brazylii, oto co najbardziej mnie zaskoczyło
Spędziłam pół roku w Brazylii, oto co najbardziej mnie zaskoczyło Agata Zarembaarchiwum prywatne

Czujesz, że czas ruszać w drogę? Na swojej liście marzeń masz zachód słońca w Kenii, karaoke w Tokio, salsę na Kubie, spacer z alpakami w Peru i plażowanie na Malediwach? Chcesz przekonać się, czy Taj Mahal, Machu Picchu, Chiński Mur, Statua Wolności i Petra, na żywo wyglądają tak samo spektakularnie jak na pocztówkach? Masz piękne plany, ale... nie wiesz, jak zabrać się za ich realizację? Spokojnie, w "Podróżach na własną rękę" autorka - Agata Zaremba i zaproszeni przez nią eksperci podpowiadają, jak samodzielnie, bezpiecznie i niskobudżetowo zorganizować wycieczkę do najbardziej odległych zakątków świata (oraz do tych całkiem bliskich, bo przecież w Europie też jest tyle do odkrycia). Doradzają jak kupić tanie bilety, zarezerwować bezpieczny nocleg, korzystać z komunikacji publicznej i odczytać kulturowe kody. Tobie pozostaje tylko... cieszyć się podróżą.

Poleciałam na miesiąc, zostałam na pół roku. Zrozumiałam, że nie mogłabym zamieszkać tam na stałe

Moja podróż do Brazylii miała w założeniu trwać miesiąc. Miała ona charakter prywatny, niezupełnie turystyczny, bo jak wszyscy wiemy, podróżowanie w 2021 roku do najprostszych nie należało. Liczyłam się z komplikacjami, które mnie nie ominęły - mój lot powrotny został odwołany, a ja utknęłam tam na kolejnych pięć miesięcy.

Czekając na wznowienie lotów do Europy, miałam dach nad głową, a także laptopa, z którego codziennie o 3 nad ranem łączyłam się na zajęcia uniwersyteckie. Wówczas niczego więcej nie potrzebowałam.

Przez sześć miesięcy mieszkałam z rodziną brazylijską w miasteczku Camaragibe, tuż obok Recife, stolicy stanu Pernambuco, który położony jest w północno-wschodniej części kraju. Brazylia, jako państwo federacyjne, podzielona jest na 26 stanów, a każdy z nich ma swojego gubernatora. Stan Pernambuco zajmuje powierzchnię niemal 98 tys. km kwadratowych, które zamieszkuje około 9,5 mln osób, z czego większość z nich żyje w większych miastach tuż przy wybrzeżu.

W czasie tych kilku miesięcy poznałam to miejsce, na tyle dobrze, by zrozumieć, że mimo iż Brazylia to piękny kraj, to bardzo trudno byłoby mi zamieszkać w nim na stałe i dostosować się do panujących tam realiów.

Podkreślam też, że wszystkie moje spostrzeżenia dotyczą życia w mieście Recife i jego okolicach. Z uwagi na pandemię, po kraju podróżowałam wyłącznie samochodem, a biorąc pod uwagę ogromny dystans między miastami, nigdy nie miałam okazji odwiedzić Rio de Janeiro, czy też São Paulo, które najczęściej wybierają turyści. Nie wiem zatem, jakie realia panują w tych miejscach, i jak bardzo życie tam różni się od tego, którego ja doświadczyłam.

Według statystyk każdy Brazylijczyk przynajmniej raz w życiu zostanie napadnięty z bronią

O tym, że w Brazylii jest niebezpiecznie, mówi się w kontekście tego kraju, tak często, jak o karnawale. Wprawdzie pod tym względem, na tle innych państw Ameryki Południowej Brazylia nie wypada najgorzej, ale dobrze też nie jest. Według danych InSight Crime Brazylia zajmuje piąte miejsce w Ameryce Południowej pod względem liczby zabójstw, tuż za Ekwadorem, Wenezuelą, Kolumbią i Gujaną.

Na wysoki stopień przestępczości w kraju wpływa wiele czynników, m.in. fakt, że w Brazylii odnotowuje się jedne z najwyższych nierówności dochodowych w Ameryce Łacińskiej. Skrajnie biedni ludzie mieszkają tam tuż obok tych bogatych, którzy mimo prób odgradzania się od reszty społeczeństwa murami, wciąż wspólnie muszą funkcjonować w przestrzeni społecznej. Do tego dochodzą inne problemy, takie jak zorganizowana przestępczość, która w połączeniu ze szlakami przemytu narkotyków z sąsiednich krajów, oraz walkami gangów sprawia, że ulice brazylijskich miast nie należą do najbezpieczniejszych.

Problemem, który odczuwają lokalni mieszkańcy, są przede wszystkim napady rabunkowe z bronią. W rozmowie z sąsiadem usłyszałam, że statystycznie każdy Brazylijczyk zostanie w swoim życiu przynajmniej raz napadnięty w ten sposób. Parę dni później poznałam historię kobiety, która w drodze do pracy, stojąc w korku, została obrabowana we własnym samochodzie.

Podbieganie do pojazdów z bronią jest na tyle popularnym sposobem napaści, że po wejściu do samochodu i zapięciu pasów kolejną rzeczą, jaką się robi, jest zamknięcie drzwi, zablokowanie ich, tak aby nikt nie mógł ich otworzyć. Kiedyś zapytałam - co to da, jeśli ktoś zajdzie nam drogę z bronią w ręce i będzie chciał nas okraść? W odpowiedzi na moje pytanie usłyszałam, że w takiej sytuacji faktycznie nic. Ważniejszy wtedy jest pas bezpieczeństwa i odruch schylenia głowy, bo wówczas jedną z opcji, o ile nie stoimy w korku, jest po prostu dodanie gazu.

Lokalni mieszkańcy doskonale wiedzą, których części miasta lepiej unikać
Lokalni mieszkańcy doskonale wiedzą, których części miasta lepiej unikać Agata Zarembaarchiwum prywatne

Mimo tych wszystkich historii przez pół roku nie spotkała mnie żadna niebezpieczna sytuacja, jednak było to zasługą uważności. Mieszkańcy Brazylii po prostu muszą uważać. Jak dbają o bezpieczeństwo? Po pierwsze wszędzie poruszają się samochodem i w niektórych miejscach w miastach nie wychodzą pieszo na spacery. Doskonale wiedzą, których dzielnic muszą unikać. Po drugie żyją za wysokimi murami i nie jest to żadna przenośnia - osiedla, a nawet bloki mieszkalne w centrum Recife otoczone są wysokimi murami, a przed budynkami stacjonują strażnicy.

Na osiedlu, na którym mieszkałam, panował taki system, że do głównej bramy wjazdowej, która przypominała te z filmu Jurassic Park, żaden mieszkaniec nie miał pilota ani klucza. Do środka mogą nas wpuścić jedynie strażnicy, którzy najpierw muszą sprawdzić rejestrację pojazdu oraz zobaczyć, kto siedzi w samochodzie. Jeśli chcemy mieć gości, musimy ich najpierw zapowiedzieć, podać ich numer rejestracji, a także nazwisko - dopiero wtedy mogą oni wjechać na osiedle. Podobnie jest w blokach mieszkalnych.

Za te wszystkie aspekty, które mają dbać o nasze bezpieczeństwo, po części płaci się wolnością i poczuciem swobody. Z kolei codzienny widok strażników, czy policjantów uzbrojonych w karabiny tylko napawał mnie dodatkowym niepokojem.

Oczywiście muszę podkreślić ważną rzecz - jeśli podróżujemy w miejsca turystyczne, korzystamy z usług lokalnych przewodników i nie chodzimy sami, zwłaszcza nocą w miejsca, których nie znamy, nie musimy się szczególnie obawiać. Pamiętajmy jednak, że mimo iż Brazylia jest turystycznym krajem, otwartym na przyjezdnych, Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca zachowanie ostrożności podczas podróży na terenie całego kraju.

Recife - miasto kontrastów. Przepaść między biednymi a bogatymi

Tym, co fascynuje podróżników, wybierających się do państw takich jak Brazylia są kontrasty. To właśnie one sprawiają, że miejsca, które odwiedzamy, są tak unikalne. To one pokazują ich złożoność i co najważniejsze - dają nam do myślenia. Powiedzieć, że Recife to miasto kontrastowe, to jakby nie powiedzieć nic.

W Rio de Janeiro fawele, czyli biedne dzielnice, w których ubodzy Brazylijczycy mieszkają w domach zbudowanych z najtańszych materiałów, wybudowane są na zboczach gór otaczających miasto. W Recife jest podobnie, jednak oprócz tego całą masę takich osiedli, zbudowanych z materiałów z odzysku, znajdziemy również w centrum miasta. To uderzający widok, gdy tuż obok wieżowców z apartamentami wartymi miliony widzimy budki z blachy i nagich cegieł, które są dla kogoś domem.

Nieplanowana urbanizacja i brak odpowiedniej infrastruktury doprowadziły do sytuacji, w której wiele osób po prostu żyje na ulicy lub w złych warunkach mieszkaniowych. Mimo że na pierwszy rzut oka Recife może wydawać się miastem bogatym i "rozwiniętym", to w rzeczywistości dość spora grupa mieszkańców wciąż żyje w fawelach (chociaż te w Recife nazywane są raczej "community", czyli społecznościami), lub po prostu na ulicy.

Spacerując po Recife, często odnosiłam wrażenie, jakbym chodziła po dwóch zupełnie innych miastach
Spacerując po Recife, często odnosiłam wrażenie, jakbym chodziła po dwóch zupełnie innych miastachAgata Zarembaarchiwum prywatne

Widokiem, który zrobił na mnie największe wrażenie były obszary Palafitas, które rozciągają się wzdłuż rzek Beberibe i Capibaribe. Są to tradycyjne osiedla wznoszone na palach, nad powierzchnią wody. Budowane są zazwyczaj z blach, jednak w rzeczywistości powstają z tego, co akurat wpadnie w ręce. Niegdyś zakładane były przez rybaków, dziś częściej zamieszkuje je MTST: movimento dos trabalhadores sem teto, co w tłumaczeniu oznacza ruch bezdomnych pracowników. Powód jest prosty - chcą oni uniknąć płacenia podatków.

Bardzo uderzająca jest także skala bezdomności zwierząt. Według danych w całym kraju na ulicach żyje ponad 36 milionów psów. Co ciekawe Brazylijczycy bardzo lubią zwierzęta, jednak chętniej wybierają te rasowe. Spacerując ulicami miasta, niemal wszędzie możemy zauważyć psy wygrzebujące resztki z worków na śmieci, a kilka kroków dalej - osoby wyprowadzające na smyczy swoich rasowych pupili.

Skala bezdomności psów w Brazylii jest zatrważająca
Skala bezdomności psów w Brazylii jest zatrważająca Agata Zarembaarchiwum prywatne

Ekscytujące piękno natury, które zwala z nóg. Życie w Brazylii to niekończące się zachwyty

Rajskie plaże, bujne tropikalne lasy, oraz suche, bezkresne pustkowia porośnięte jedynie ogromnymi kaktusami - takie widoki zastaniemy w niesamowicie różnorodnym pod względem przyrodniczym stanie Pernambuco. Największym urokiem tego miejsca jest jego dzikość, której doświadczymy, wyjeżdżając zaledwie kilka kilometrów poza miasta. Dzikość, której nie skalała jeszcze masowa turystyka. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że do wszechobecnych pustek, które napotkałam, przyczyniła się pandemia, jednak stan Pernambuco nigdy nie był aż tak popularny wśród zagranicznych turystów.

Wracając jednak do zapierającej dech w piersiach natury - będąc w Brazylii, pływałam w zatoce, podziwiając skaczące na falach delfiny. Wychodząc z psem na spacer, mijałam leniwca, który zamieszkiwał lasy wokół naszego osiedla. Zwiedzając muzeum w centrum miasta, obserwowałam kapibarę, która przyszła wykąpać się w stawie parku. To po części ta wszechobecna, egzotyczna i dzika przyroda sprawiła, że zakochałam się w tym miejscu.

Wrażenie zrobiły na mnie również ogromne, egzotyczne owoce, które rosną tam niemal wszędzie, a dostęp do nich ma każdy. Dobre awokado to takie wielkości głowy. Z kolei dojrzałe jackfruity mogą ważyć nawet 50 kg. I jak tu się dziwić, że dla Brazylijczyków są czymś w rodzaju dumy narodowej? Lokalne owoce, a także rodzime zwierzęta np. tukany. To właśnie te motywy zobaczymy niemal wszędzie, również na odzieży, a ta w Brazylii jest bardzo kolorowa i dość przebojowa.

Pod względem przyrodniczym, Brazylia to najpiękniejszy kraj w jakim kiedykolwiek byłam
Pod względem przyrodniczym, Brazylia to najpiękniejszy kraj w jakim kiedykolwiek byłamAgata Zarembaarchiwum prywatne

Co Brazylijczycy wiedzą o Polsce? Ich wiedza ogranicza się do piłki nożnej

Pewnego dnia kupując warzywa na targu, zostałam zapytana, skąd jestem. Na odpowiedź, że z Polski usłyszałam, "O! To mówisz po francusku!". Przez następne 5 minut próbowałam wyjaśnić sprzedawcy, że w Polsce mamy swój język. Był zaskoczony.

Po wielu rozmowach odniosłam wrażenie, że Brazylijczycy za bardzo Europą się nie interesują, a kraje, które znają to Francja, Włochy, Hiszpania i Portugalia (dwa pierwsze znane przede wszystkim ze swojej kuchni, dwa ostatnie z piłki nożnej).

Znani są jednak nasi piłkarze, oczywiście Robert Lewandowski. Nietrudno się temu dziwić, w końcu piłka nożna to narodowy sport Brazylii. Przez długi czas nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak poważnie traktują ten sport, dopiero pewna rozmowa otworzyła mi oczy:

Piłka nożna to najbardziej demokratyczny sport, jaki istnieje. Jeśli nie masz piłki, możesz kopać głowę kapusty, jeśli nie masz butów, możesz grać na boso, jeśli nie masz bramki, wyznaczysz ją patykiem w piachu
wyjaśnił mi pewien Brazylijczyk.

Brazylijczycy kochają piłkę nożną, bo to sport, który nie wyklucza. To sport, w który mogą grać zarówno ci zamożni, jak i dzieci mieszkające w fawelach. To sport, który jednoczy wszystkich Brazylijczyków.

W Brazylii niełatwo też o znajomość angielskiego nawet w wśród młodych osób. Z oczywistych względów drugim językiem nauczanym w szkołach jest często hiszpański, a angielski niekiedy traktowany jest po macoszemu, dlatego podróżując do Brazylii, warto znać, chociaż podstawy portugalskiego lub hiszpańskiego - w końcu te języki są bardzo do siebie zbliżone.

***

Kolejny odcinek "Podróży na własną rękę" już za dwa tygodnie, w czwartek 6 lutego.

***

Agata Zaremba
Agata ZarembaArchiwum autora

O autorce cyklu "Podróże na własną rękę"

Agata Zaremba: Absolwentka dziennikarstwa i medioznawstwa o specjalności fotografia prasowa, reklamowa i wydawnicza. W Interii najczęściej zajmuje się tematyką podróżniczą i społeczną. Miłośniczka Włoch i Japonii, amatorka tanich podróży. Odwiedziła ponad 25 krajów w tym Brazylię, Tajlandię, Japonię i Stany Zjednoczone, organizując wszystkie podróże na własną rękę. I to wszystko z małym plecakiem podręcznym!

Podróże na własną rękę: Największa pułapka tanich lotówKarolina Burda, Karolina BurdaINTERIA.PL