Powrót do przyszłości
Choć Budapeszt wszystkim kojarzy się z łaźniami, można po nim przejść suchą stopą. Przy okazji warto zobaczyć, co dzieje się w dawnych fabrykach, lochach i opuszczonych kamienicach. Bo o przeszłości Węgrzy myślą nowocześnie.
Czas na bąbelki
O tokaju słyszał każdy, ale nie każdy wie o budapeszteńskim "szampanie", bardzo przyzwoitym winie musującym Törley. Wszystko dzięki przedsiębiorczości Józsefa Törleya, który w II połowie XIX wieku odkrył, że gleba na wzgórzach Budafoku ma te same (o ile nie lepsze) właściwości co wapienna gleba Szampanii, gwarantująca wysoką jakość musującego trunku. Przeniósł doświadczenia zdobyte w okolicach Reims na ojczysty - dosłownie - grunt, dając początek wielkiemu winiarskiemu koncernowi. W dzielnicy Nagytétény mieści się Muzeum Törleya, a w nim eksponaty dokumentujące 120-letnią historię madziarskiego szampana. Wizyta w piwnicach (po wcześniejszej telefonicznej rezerwacji) obejmuje też degustację rozmaitych gatunków tego wina.
Szczęki na żywo
Nic tak nie orzeźwia, jak nagły przeskok ze świątyni konsumpcji do tropikalnego raju. Oceanarium Tropicarium to część dużego kompleksu handlowego w południowej części Budy, pierwsze i największe tego typu miejsce w naszej części Europy. Strachliwi, acz spragnieni mocnych wrażeń mogą wybrać się tam na spacer szklanym tunelem obok przepływających orek i rekinów. Dla tych, którzy wolą bardziej namacalny kontakt z fauną - otwarty basen z płaszczkami. Chętni mogą włożyć ręce do wody i pogłaskać wypływające od czasu do czasu na powierzchnię drętwy, ogończe, raje, manty czy orlenie.
Lenin w plenerze
Co zrobili Węgrzy z pomnikami z czasów komunistycznej dyktatury? Wywieźli je na zieloną trawkę. I to dosłownie - na przedmieściach stolicy powstało muzeum socrealistycznej rzeźby na wolnym powietrzu. Szoborpark, zwany także Memento Park, leży przy głównej wylotówce na Balaton, co z pewnością uchroni go od zapomnienia. Spiżowy krąg dyktatorów, zasłużonych towarzyszy oraz żołnierzy Armii Czerwonej w ekspresyjnych pozach uchwycony o zachodzie słońca może być ciekawszą widokówką z Budapesztu niż eksploatowany na potęgę budynek parlamentu.
Za miastem
Szentendre - miasteczko przycupnięte w malowniczym zakolu Dunaju - można porównać do naszego Kazimierza nad Wisłą. Wąskie uliczki, nieregularne placyki, różnokolorowe kamienice budują małomiasteczkowy artystyczny klimat. Latem całe życie toczy się w
kawiarnianych ogródkach, chociaż warto się nieco ukulturalnić i poznać lokalne atrakcje, jak choćby Muzeum Marcepanu czy największy na Węgrzech skansen z 270 budowlami. Inny świat zaledwie 22 kilometry od Budapesztu. Godzinka autobusem.
Duch włada
Rzadka to okazja wprost z ulicy w centrum miasta zejść do jaskini. Labirynt wydrążony przez wodę spływającą ze Wzgórza Zamkowego liczy ponad 10 km i w dawnych wiekach służył jako lochy, schron, a nawet szpital polowy. Dla publiczności udostępniono odcinek 1200 metrów. Każdego dnia o 18 w Budavári Labirintus gasną światła i podziemne korytarze zwiedza się tylko w blasku lampy naftowej. A duch więzionego tam w XVI wieku Włada Palownika, czyli hrabiego Draculi, nie daje o sobie zapomnieć... Szczęśliwie można też zamówić coś bardziej hedonistycznego - oprowadzanie połączone z degustacją najlepszych węgierskich win.
Co po przemyśle?
Słynne zakłady metalurgiczne Ganza przekształcono na początku nowego tysiąclecia w imponujące centrum kultury i rozrywki Millenáris Park. Dawne hale fabryczne odbijające się malowniczo w rozległych stawach służą jako miejsca wystaw, sale koncertowe, kinowe i teatralne. W knajpie można wypić drinka na autentycznym siedzeniu ze starego tramwaju. Pełno tu atrakcji dla dzieci: nowoczesny plac zabaw, Pałac Cudów - multimedialne centrum nauki, czy koncerty czekoladowe, czyli imprezy z muzyką poważną na wesoło.
Superzakupy
Nie ma w Budapeszcie lepszego miejsca, by nabyć sznur suszonej papryki, miejscowe sery, doskonałą słoninę na ostro czy sławetne salami. Ale hala targowa Vásárcsarnok poza bogactwem towarów spożywczych i souvenirów to także obiekt o znakomitej architekturze. Wzrusza myśl, że tak u schyłku XIX wieku wyglądały centra handlowe.
Puls miasta
Być w Budapeszcie i nie odwiedzić jednego z "ruin bars" to dziś większy grzech, niż opuścić to miasto bez skosztowania zupy gulaszowej. W ciągu dziesięciu lat w zrujnowanych domach dawnej dzielnicy żydowskiej powstało kilkanaście knajp, które zyskały status kultowych. Dobra muzyka, na ścianach sztuka zaprzyjaźnionych artystów, meble z pchlego targu tworzą urokliwy, dekadencki klimat. Trzeba wiedzieć, jak tam dotrzeć. Z zewnątrz puby wyglądają jak zwykłe, pozbawione szyldów domy mieszkalne. Ale sceneria zmienia się gwałtownie, gdy tylko wkroczymy na dziedziniec.
Prametro
Czym najlepiej poruszać się po stolicy Węgier? Odpowiedź jest jedna - metrem. Druga (po Londynie) najstarsza na świecie sieć kolejki podziemnej dziś obejmuje trzy linie i łączy oba brzegi Dunaju. Wypada uświadomić sobie, że Węgrzy inaugurowali swoją pierwszą linię... 99 lat przed nami. To nie jest błąd w druku, niestety.
Dzieła rąk
Jeden z najlepiej widocznych z lotu ptaka obiektów Budapesztu to pokryty zielonozłotą dachówką secesyjny budynek Muzeum Sztuki Stosowanej. Dekoracyjny tak bardzo, jak i jego zawartość - ogromne zbiory mebli, ceramiki, szkła, tkanin i innych obiektów rzemiosła artystycznego. Warto tam zajrzeć nawet dla samej klatki schodowej - śnieżnobiałej, koronkowej architektonicznej roboty.
Beata Majchrowska
Twój STYL 06/2013