Rytwiany
Na terenie wiekowego klasztoru kamedułów każdy może poszukać wyciszenia, może przemyśleć swoje życie lub po prostu odpocząć
Tuż po święcie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, niemal dokładnie 400 lat temu, w rytwiańskim lesie spotkali się mnisi kameduli z krakowskiej Srebrnej Góry i właściciele tutejszych dóbr: Jan Magnus i Gabriel Tęczyński.
Wybrali polankę na wzgórzu, oddaloną od osad ludzkich na miejsce lokalizacji Pustelni Złotego Lasu. W następnych kilkunastu latach zakonnicy wznieśli piękny murowany kościół i zespół klasztorny z celami mieszkalnymi.
Dziś Pustelnia Złotego Lasu to ostoja ciszy i spokoju. Wyremontowane obiekty zostały otwarte dla szukających wyciszenia i refleksji nad życiem i przemijaniem w myśl pozdrowienia "memento mori".
Piękny klasztor kamedułów z historią wielkiej miłości w tle
Zespół pokamedulski dzieli od miasteczka Rytwiany wąska droga przez las. Jakieś trzy kilometry. Gdy miniemy trzy masywne bramy symbolizujące reguły wtajemniczenia zakonu Kamedułów: "Milczenie, Modlitwa, Samotność", ukaże nam się biała bryła świątyni klasztornej. Jej wnętrze zadziwia bogatą sztukaterią. Szczególnie okazale prezentuje się kaplica grobowa Opalińskich. Poczesne miejsce zajmuje w niej epitafijny pomnik z czarnego marmuru. Jego górną część zdobi portret sarmaty w zbroi i czerwonym płaszczu.
Kim jest ten zawadiacki mężczyzna? Stanisław Łukasz Opaliński, jeden z dobrodziejów rytwiańskiego klasztoru, zmarł w 1704 r. Został pochowany pod progiem świątyni. Był uczestnikiem wyprawy wiedeńskiej. Zapamiętano go jednak głównie jako bohatera mezaliansu. Wielka miłość płonęła niecałe pięć lat. Ukochana przedwcześnie zmarła. Zrozpaczony mąż kazał zdjąć pośmiertną maskę z jej twarzy. Wizerunek kobiety można dziś obejrzeć w szafie zakrystii. Podobno kobieta jest również uwieczniona w marmurowym posągu jednej z płaczek na pomniku epitafijnym ufundowanym przez siostrzenicę Opalińskiego, Elżbietę Sieniawską.
M&M OSIP-POKRYWKA