Reklama

Saska Kępa: Kurort w centrum miasta

Brakuje ci wakacji i wspomnień z niewielkich, uroczych kurortów, a codziennie opuszczasz Mordor późnym popołudniem? A może ciągle wpadasz do Warszawy na kilka godzin, zaliczasz spotkania służbowe i lecisz na pociąg, nie mając szans poznać uroków tego miasta? Wygospodaruj chwilę i pojedź na Saską Kępę. Zakochasz się w tym miejscu!

Trochę jak w Paryżu, trochę jak w Amsterdamie, a może jak w Szczawnicy - tak można się poczuć przechadzając się wśród pięknych willi i niewielkich bloków Saskiej Kępy. To ulubione miejsce artystów, ale też ludzi stroniących od zgiełku miasta. Jest swoistego rodzaju tyglem kulturowym, dzięki działającym tu ambasadom wielu, nawet egzotycznych, krajów. Nadal nie mogę się nadziwić, że tak piękna i spokojna enklawa oparła się przez lata zapędom deweloperów i ludzi odpowiedzialnych za rozbudowę sieci dróg szybkiego ruchu. Na szczęście!

Główną arterią Saskiej Kępy jest ciąg ulic: Wersalska - Paryska - Francuska. Kolejnymi punktami charakterystycznymi dla tego osobliwego osiedla leżącego na Pradze-Południe są Rondo Waszyngtona, brzeg Wisły, tereny Stadionu Narodowego i Park Skaryszewski. Od którego z nich nie zaczniesz, zawsze po drodze znajdziesz ciekawe miejsce, w którym warto się zatrzymać choć na chwilę.

Reklama

Wspomnij Agnieszkę Osiecką

"To był maj, pachniała Saska Kępa" - przyznaj, że słowa tego przeboju Maryli Rodowicz od razu przychodzą ci do głowy, kiedy myślisz o tej części Warszawy. Ich autorką jest Agnieszka Osiecka, artystka najbardziej kojarzona z tym miejscem. Na rogu ulic Francuskiej i Obrońców znajdziesz jej pomnik. Siedzi skromnie przy stoliku kawiarni Rue de Paris, gdzie codziennie dostaje świeże kwiaty od wiernych fanów. Dom, w którym mieszkała całe życie, znajduje się na ul. Dąbrowieckiej. Jest na nim tablica z tym słynnym cytatem z "Małgośki".

Zrób sobie portret

Przy ul. Francuskiej działają zakłady rzemieślników, których profesje wygasają, a tak ich będzie szkoda... Tutaj pracują zegarmistrzowie, szewcy i fotografowie. Do odwiedzenia tych ostatnich namawiam najbardziej. Bo lepiej mieć jeden profesjonalny portret, niż setki średnio udanych selfie. Przy ul. Zwycięzców 25 swój zakład od 40 lat prowadzi Celina Osiecka (zupełnie z Agnieszką niespokrewniona), kolejny to Foto-Express przy Francuskiej 32. O ile pani Celina wymienia zdjęcia w swojej witrynie regularnie, o tyle w Foto-Expressie możecie zobaczyć portrety wielu sław, m.in. Maćka Maleńczuka, Katarzyny Figury, Stanisława Soyki i Agnieszki Osieckiej oczywiście.

Zobacz drewniany dom

Na Saskiej Kępie zachował się jeden, ostatni już, drewniany dom, pochodzący jeszcze z XIX wieku. To dom Przybytkowskich położony przy ul. Walecznych 37. Niestety traci wiele uroku przez anteny satelitarne oraz reklamy firmy zajmującej się ich instalacją, która działa w tym budynku.

Doceń perły modernizmu

Najciekawsze budynki Saskiej Kępy projektowane były w latach 20. i 30. przez najsłynniejszych architektów tamtych czasów. Choć z założenia jak najprostsze w formie, zachwycają świetlikami, przeszklonymi klatkami schodowymi, tarasami i płaskorzeźbami.

Przy ul. Obrońców 26 stoi dom Juliana Abroziewicza zwany "domem z termometrem". W willi Romanów projektu Mariana Lalewicza przy Katowickiej 10 zachwyca przeszklona półokrągła ściana salonu. Po drugiej stronie ulicy, pod 7A, stoi dom Avenariusa z 1930 roku, pierwotnie według projektu Stanisława Barylskiego, przerobiony przez Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcę osiem lat później. Zwróć uwagę na klatkę schodową i jej oryginalny daszek. Tuż obok stoi inne dzieło tych dwóch architektów - dom trójrodzinny Lachertów, zaprojektowany ściśle według wytycznych architektury nowoczesnej Le Corbusiera. Pod numerem 26 remontowana jest właśnie willa Kiltynowicza projektu Szymona i Heleny Syrkusów.

Co tu dużo mówić: każdy z budynków Saskiej Kępy, nawet niepozorny blok mieszkalny, ma swój urok i przykuwające uwagę elementy. Marzy mi się dzień otwarty, w którym można by je wszystkie obejrzeć od środka i od ogrodu.

Zajrzyj do tajemniczego ogrodu

Choć w większości domy w tej części stolicy są szalenie zadbane, zdarzają się też takie, o których trochę jakby zapomniano. Przy ul. Obrońców, na niepozornym budynku znajdziemy tablicę upamiętniającą wizytę w tym miejscu Pabla Picasso, który gościł u malarzy i rzeźbiarzy w 1948 roku. Jednak znacznie ciekawsze są dzieła sztuki otaczające ten budynek, m.in. zatroskany król siedzący w zarośniętym ogrodzie.

Przy ul. Wąchockiej z kolei kilka lat temu rozpoczęła się przebudowa ambasady Iraku. Nie widać, by teraz trwały w niej jakieś prace budowlane, a chaszcze coraz bardziej zasłaniają piękny taras z filarami i przeszklone ściany tego budynku.

Niektóre elementy zabudowy nie były tu jednak remontowane z premedytacją. Gdzieniegdzie na fasadach znajdziesz jeszcze ślady po kulach z września 1939 roku, kiedy to ustawiono na Saskiej Kępie barykadę broniącą dostępu do centrum miasta. Ogrodzenie budynku przy ul. Francuskiej 4 do tej pory jest powyginane i zniekształcone przez odłamki pocisków wystrzeliwanych z granatników.

Zjedz i podziwiaj

Niektóre lokalne perły modernizmu można oglądać bez przeszkód od wewnątrz i z zewnątrz, bo powstały w nich kawiarnie i restauracje. W Białej - Zjedz i Wypij możesz nie tylko zamówić jedzenie i picie, ale też podziwiać projekt Lucjana Korngolda i Piotra Marii Lubińskiego, czyli Willę Białą z charakterystycznym tarasem opartym na jednym tylko filarze, wokół którego kręcą się schody.

Przy Francuskiej 14 zajrzyj do Think Love, restauracji wegańskiej. Po wojnie mieścił się tutaj jeden ze składów win i towarów kolonialnych braci Pakulskich, a teraz można między innymi napić się pysznych soków, jak "Kochaj mnie" czy "Szczęśliwa siódemka".

Na kawę wstąp do F30 - na Francuską 30 właśnie. Poznasz ją po ogródku zadaszonym kolorowymi parasolami. To miejsce kultowe.

Ludzie, którym ufam w kwestii smaku, polecają również: Vegan Ramen Shop (Finlandzka 12 a), Do widzenia do jutra (ul. Królowej Aldony 17), Kuchnię Funkcjonalną (ul. Jakubowska 16, wejście od Estońskiej), Viet Street Food (ul. Królowej Aldony 5) i chyba najbardziej znany bar z kebabem w Warszawie - Efes na Francuskiej 1.

Idź na azotowe lody

Jest jednak jedno miejsce, które kulinarnie wywarło na mnie duże wrażenie - to Nitro Lody przy ul. Zwycięzców 11. Wszystkie składniki są tu mrożone za pomocą ciekłego azotu. Przemiłe panie zamieniają  w kilka sekund świeże truskawki w pyszny sorbet, dodają do niego białą czekoladę, mleko i miksują ze skroplonym azotem. To oczywiście tylko jedna z opcji smakowych - nie dość, że codziennie pojawiają się nowe, to wraz ze wszystkimi dodatkami tworzą ich naprawdę długą listę. A jak to wygląda! Para wydobywająca się z kielichów robotów kuchennych przypomina tę z pracowni alchemicznej. Czysta magia.

Wstąp do kociej księgarni

Koty i książki to zawsze dobre połączenie. W księgarni "Eureka. Pod magicznymi kotami" panują Czak i Cezar. Można przyjść je pogłaskać (chyba, że śpią na zapleczu), a przy okazji zaopatrzyć się w książkę, która przyda się w dalszej części spaceru.

Nakarm wiewiórki

"Pojedźmy gdzieś do Skaryszaka na widok wiewiórek i zimne piwo (...) Wyłażą z piwnic koty, wyłażą z ciemności dni, wyleźmy gdzieś na zielone ja i Ty" - śpiewa Pablopavo z Ludzikami, a ja wyznam wam, że daję się na tę propozycję namówić, odkąd usłyszałam tę piosenkę po raz pierwszy. 

W Parku Skaryszewskim im. I. J. Paderewskiego faktycznie spotkacie wiewiórki, które - jeśli tylko macie dla nich coś do jedzenia - podchodzą bardzo blisko. To wspaniałe miejsce na spacery, czytanie książek, uprawianie sportów i odpoczynek nad stawami. Woda do jednego z nich spływa z kamiennej kaskady postawionej tu podobno z tęsknoty warszawian za górami.

Obejrzyj film na dachu

Nie masz już siły na spacery? Sprawdź program Promu Kultury Saska Kępa. Tam, na spektakularnie zaprojektowanym dachu odbywają się pokazy kina letniego i koncerty. W budynku Promu obejrzysz też wiele ciekawych dzieł sztuki współczesnych artystów.

Przyjedź na wyprzedaż

Najlepszą imprezą odbywającą się na Saskiej Kępie jest wyprzedaż garażowa organizowana w jeden z czerwcowych weekendów. Na terenach swoich posesji mieszkańcy stawiają kramy, w których można kupić co dusza zapragnie. Widziałam tu oryginalne buty Prady (za małe - co za niefart!), imponującego futrzanego, białego lisa (nie w moim guście, ale takich lisów już nie ma), niezliczone dzieła twórców wszelakich oraz tysiące ubrań, zabawek i bibelotów. I jeszcze można było sobie zrobić zdjęcie u uznanego portrecisty Filipa Ćwika (nie skorzystałam, żałuję). No istny raj!

Agnieszka Łopatowska

W podróży towarzyszyła mi Moto Z² Play


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy