Trentino - ten region Włoch Polacy upodobali sobie szczególnie
W sercu włoskich Alp zima pachnie kosodrzewiną i jałowcem, a na stokach język polski słychać od rana do wieczora. Dlaczego Polacy upodobali sobie region Trentino? Sprawdziliśmy w sercu włoskich Dolomitów.
Położona na północy Włoch w dolinie Adygi ze stolicą w Trento autonomiczna prowincja Trentino kusi pięknymi widokami i łatwością dojazdu, czy dolotu z Polski. Większość spotkanych tu narciarzy z kraju przyjeżdża własnym samochodem, ci z południa mówią, że podróż zajmuje im około 12 godzin, ci z Trójmiasta deklarują, że jadąc przez Berlin do Trentino dojeżdżają w około 15. Samolot do Bergamo leci z Krakowa nieco ponad półtorej godziny, jeśli doliczyć do tego czas potrzebny na odprawę plus trzy godziny dojazdu z lotniska we Włoszech, skracamy podróż o połowę. Ale jeśli pomyślimy o zabraniu ze sobą własnego sprzętu i na narty udajemy się całą rodziną, wyjazd samochodem wydaje się dość rozsądną i całkiem budżetową opcją.
A gdy do tego dodamy przepiękną, uznawaną za najbardziej nasłonecznioną i najlepiej naśnieżoną alpejską dolinę Val di Sole, którą otaczają malownicze trzytysięczniki masywów Dolomitów możemy się powoli domyślać, dlaczego to miejsce stało się najpopularniejszym narciarskim regionem Włoch.
Zobacz także: Kiedy wypadają ferie zimowe 2024? Sprawdź kalendarz dla wszystkich województw
Jak mówi Fabio Gerola, przedstawiciel organizacji turystycznej Trentino w zeszłym sezonie ten region Włoch odwiedziło ponad 150 tysięcy Polaków. - Z naszych statystyk wynika, że wasi rodacy aktywnie spędzają czas na stoku. Nikt inny nie odbija tyle razy skipassów i nie robi tylu zjazdów, co polscy narciarze - dodaje z uśmiechem.
Co przyciąga Polaków w ten region Włoch? Powody są różne, wśród pytanych przeze mnie turystów powtarzają się następujące: świetne warunki do jazdy, doskonale przygotowane trasy o zróżnicowanym poziomie trudności, włoski klimat i piękne widoki, smaczne włoskie jedzenie oraz... obsługa w języku w polskim. I rzeczywiście instruktorzy i obsługa w hotelach i na stoku rozumie język polski, a często także się nim posługuje, podobnie jest w hotelach - łatwiej porozumieć się w rodzimym języku niż po angielsku, zdradzają mi stali bywalcy niewielkiej Folgardiy - urokliwego miasteczka położonego w dolinie Val di Sole.
- Gdy po raz pierwszy tu przyjechałam przeżyłam coś w rodzaju szoku kulturowego - mówi pani Aneta. - Świetnie przygotowane trasy, pełna kultura jazdy a do tego ceny porównywalne do tych polskich, tylko standard jakby nieco lepszy - mówi z przekonaniem. W podobnym tonie wypowiada się pan Jacek, który od lat wybiera Trentino na zimowy urlop. - Lubię sobie przyjechać na gotowe - wszystko mam zapewnione, pozostaje mi dobrze się bawić i mieć gwarancję dobrych warunków i odpowiednio naśnieżonych stoków - dodaje. A temu sprzyjają hotele położone tuż przy stoku. Wystarczy wyjść z narciarni i już można szusować w dół do kolejki, unikając tym samym uciążliwego transportu ze sprzętem.
Na aspirujących narciarzy także czeka miła niespodzianka - 2,5 tysiąca wykwalifikowanych instruktorów, którzy nauczą adeptów poprawnej techniki lub skorygują błędy u tych, którzy chcą doskonalić swoją jazdę. Na stokach nie brakuje także narciarskich przedszkoli dla najmłodszych. Kilkulatki w kolorowych kombinezonach uczą się jeździć pod czujnym okiem instruktorów, podczas gdy ich rodzice oddają się białemu szaleństwu na trudniejszych niż ośle łączki trasach, a tych w Trentino nie brakuje. Dużą zaletą tego regionu są bowiem zróżnicowane od kątem trudności trasy zjazdowe, na których zarówno początkujący, jak i zaprawieni w bojach narciarze znajdą coś dla siebie. Czerwone i czarne sprzyjają szaleństwu i ostrej jeździe z dużymi prędkościami, jednak dla zwolenników spokojnych zjazdów przygotowano ponad 30% tras z oznaczeniem niebieskim, które umożliwia spokojną jazdę już po kilku godzinach nauki. Dlatego nie brakuje tu osób, które narty czy snowboard mają na nogach po raz pierwszy. Nauka w tak przyjemnych okolicznościach przyrody idzie jakby nieco łatwiej.
Jednym z najpopularniejszych ośrodków nie tylko w Trentino, ale i w całych Alpach jest Madonna di Campiglio. - Tu po prostu wypada się pokazać - mówi mi Jacek Ciszak, vloger i ekspert z narciarskiego kanału skionline. Zwłaszcza, że właśnie w Madonna di Campiglio jest rozgrywany jeden z najsłynniejszych slalomów nocnych alpejskiego Pucharu Świata. Wtedy zjeżdża się tu cała śmietanka towarzyska, aby rywalizować w 3Tre na stoku Canalone Miramonti - tłumaczy.
Jednak Madonna stała się modna dużo wcześniej. Już w połowie XIX wieku, było to jedno z ulubionych miejsc zimowego wypoczynku księżniczki Sisi i jej krewnych z dynastii Habsburgów. W przeciągu stu lat miejsce stało się topowym kurortem zimowych Alp, co ważne zachowując przy tym kameralny charakter.
Dzięki połączeniu wyciągami i trasami pomiędzy położoną w Val di Sole Folgridą Marillevą z Madonną di Campiglio i gondoli do Pinzolo można zorganizować ski safari - całodzienną wycieczkę z przepięknymi widokami na Dolomity - radzi Jacek Ciszak. To jednak nie koniec atrakcji w tym rejonie Trentino. Oprócz wspomnianych ośrodków narciarskich na jednym karnecie Skirama Dolomiti możemy skorzystać także z tras i wyciągów w Pejo, Monte Bondone, Folgaria - Lavarone - Luserna, Andalo - Fai della Paganella i Passo del Tonale to ponad 400 km tras i niemal 140 wyciągów położonych na wysokościach gwarantujących śnieg do późnej wiosny.
Czytaj także:
Ewa Wachowicz: Kilka słów o ski-tourach i nartach biegowych
Gdzie udać się na ferie w 2024 roku? Eksperci zdradzają najlepsze kierunki dla Polaków