Wielkanoc na wyspie kawalerów
Pomiędzy surową Afryką a żyzną i ucywilizowaną Sycylią leży Malta. Tyleż surowa, co niezwykle bogata. Nieprzyjazne podłoże, przez które nie przepływa choćby strumyk, ujarzmiono tu w sposób, który trudno sobie wyobrazić. Dlatego Maltę trzeba koniecznie zobaczyć.
Jeden z najmniejszych krajów Europy tworzą trzy wyspy: Malta, Gozo i Comino. Ta ostatnia jest tak mała, że można byłoby ją pominąć. Ale leży między dwoma pozostałymi i kryje zjawiskowo piękną Błękitną Lagunę.
Co sprawiło, że na leżącej tak blisko afrykańskiego arabskiego świata wyspie tak rozkwitła kultura chrześcijańska? Wszystko zaczęło się za czasów Rzymian, gdy w jednej z zatok rozbił się statek św. Pawła z Tarsu. Zmuszony poczekać na naprawę, apostoł spędził na wyspie blisko trzy tygodnie.
To wystarczyło, by skutecznie zaszczepić wśród mieszkańców wiarę chrystusową. Na tyle skutecznie, że nie wykorzeniło jej Bizancjum, które odbiło wyspę Rzymianom. Nie wykorzenili też Arabowie, w ręce których Malta przeszła na ponad dwa stulecia, ani też normańscy władcy Sycylii, którzy władali wyspą do XVI wieku. Wtedy też, w poszukiwaniu schronienia, na Maltę przybyli średniowieczni zakonnicy, joannici.
O ile św. Paweł na wyspę chrześcijaństwo przywiózł, o tyle kawalerowie maltańscy, jak zwykło się zakonników nazywać, skutecznie je obronili. I to nie tylko na Malcie. Cała Europa była im wdzięczna za odparcie w 1565 roku inwazji tureckiej. A wdzięczność możnowładców przełożyła się na efekt, który do dziś zachwyca przybywających a wyspę. Porty, twierdze i wspaniałe kościoły, ba - całe miasta, to wszystko jest dziełem joannitów.
Dołożyli oni też wszelkich starań, by to, co powstawało było wyjątkowe. Zatrudniali wielkich artystów, wśród których znalazł się Michelangelo Caravaggio. Namalowane przez niego "Ścięcie św. Jana Chrzciciela" można podziwiać w stołecznej katedrze. O hojności kawalerów maltańskich krążą legendy. Według jednej z nich w ich szpitalu karmiono chorych na srebrnej zastawie.
Panowaniu joannitów kres przynieśli Francuzi pod wodzą Napoleona. Tych z kolei zastąpili Anglicy. I o ile Francuzów Maltańczycy do dziś uważają za ciemiężycieli, o tyle Anglików, którzy przejęli po nich wyspę, wspominają dobrze. Pamiętają - to dobre słowo. Trudno sobie bowiem wyobrazić, ale niepodległość Malta uzyskała dopiero w 1964 roku!
Anglicy pozostawili po sobie między innymi lewostronny ruch. Jeszcze kilka lat temu po wyspie jeździły, też pozostawione przez Anglików, wesołe żółte autobusiki, ale dziś można je zobaczyć w sklepach pamiątkarskich, gdzie królują na tablicach z magnesami tuż obok czerwonych maltańskich krzyży.
Jak przystało na kraj, gdzie wiara katolicka wpisana jest do konstytucji, a rozwody są surowo zakazane, w krajobrazie maltańskich miasteczek górują kościoły. Jedną z najczęściej odwiedzanych świątyń jest wspomniana już katedra w Valletcie, ale nie ustępuje jej kościół w Moście (Mosta), którego kopuła do niedawna była trzecią co do wielkości największą taką konstrukcją na świecie.
Maltańczycy chętnie przypominają, że przegrywała ona jedynie z rzymskim Panteonem i watykańską bazyliką św. Piotra. Teraz ich głosy nieco przycichły, bo wyprzedzili ich... bracia z sąsiedniej wyspy Gozo, wznosząc imponujący kościół w miejscowości Xewkija. Religijni Maltańczycy z wielką atencją podchodzą do obchodów Wielkanocy i poprzedzającego ją Wielkiego Tygodnia. A że mają gorący południowy temperament, to i święta obchodzą z werwą.
Wszystko zaczyna się od Wielkiego Czwartku, kiedy wierni odwiedzają w kościołach siedem ołtarzy.
Wielki Piątek to odprawiane ze szczególnym namaszczeniem drogi krzyżowe. Najbardziej uroczysta jest Droga Krzyżowa (Via Crucis) w stolicy, mająca swój początek w kościele Ta Gieżu.
Rośli mężczyźni niosą olbrzymie feretrony z figurami Drogi Krzyżowej, bosi zakapturzeni pokutnicy ciągną za sobą żelazne łańcuchy. Apostołowie, faryzeusze i legioniści idą przed księżmi, dygnitarzami i kawalerami maltańskimi. Tego dnia pogrążeni są w zadumie. Ale spotkają się w niedzielny poranek, by głośno i radośnie fetować Zmartwychwstanie. Tego dnia nie pójdą już w radosnej procesji, oni w niej wręcz pobiegną!
M&M Osip-Pokrywka
Świat i Ludzie 13/2013