Widoki na brak widoku. Jak żyć w budynku bez okien?
Niewielkie, zagracone, nieustawne - studenckie mieszkania od lat są tematem dowcipów. Jednak projekt, który niedawno powstał z myślą o kampusie jednego z amerykańskich uniwersytetów, jest nie tyle śmieszny, co straszny. Według jego twórców tysiące młodych ludzi miałyby zamieszkać w pomieszczeniach bez okien.
Internet, ta kopalnia szybkich i trafnych komentarzy nie zawiódł i tym razem. "Społeczny eksperyment", "psychologiczny eksperyment", "eksperyment na ludziach". "Dormzilla". "Narzędzie tortur". "Groteska". To tylko kilka określeń pod adresem akademika, który ma stanąć na terenie Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Określeń kontrujących krytykę próżno szukać. I szczerze mówiąc, trudno się dziwić, bo opis obiektu, w którym tysiące młodych ludzi miałoby spędzić jeden z najweselszych i najbardziej kreatywnych okresów swojego życia, rzeczywiście budzi wątpliwości. Delikatnie mówiąc.
Według pomysłodawcy 4500 studentów miałoby zamieszkać w 11-piętrowym budynku. Na pokoje przeznaczono dziewięć kondygnacji, z których każda została podzielona na osiem tzw. "domów", składających się z ośmiu apartamentów, wyposażonych we wspólną kuchnię i rodzaj salonu. Na dachu budynku zaplanowano ogród i przestrzeń do rekreacji, a do dyspozycji lokatorów ma zostać oddana również restauracja, siłownia i estetyczny dziedziniec. Przy tworzeniu koncepcji pomyślano też o ekologii: ogrzewanie będzie w pełni elektryczne.
Brzmi dobrze? Do tego momentu zapewne tak. Wystarczy jednak spojrzeć na plan pięter, by zobaczyć, że duża część pokoi, pozbawiona jest okien. Konkretnie: 95 proc. jednoosobowych apartamentów nie ma dostępu do światła słonecznego.
Co stoi za tym kontrowersyjnym projektem? Jak łatwo zgadnąć - pieniądze. Jednak tym razem nie chodzi o ich brak i wynikające z niego oszczędności, ale o źródło, z którego płyną.