Bobek? Tak, z tych Bobków
Chciał odzwyczaić rodziców od papierosów, więc spryskiwał je dezodorantem. Walczył z siostrą, bo nazywała go „Kluseczką”. Podkreśla, że nigdy nie wstydził się nazwiska.
Tylko jedna osoba wyprowadzała grzecznego Filipka z równowagi - jego starsza siostra Magda. "Ciągle mnie we wszystko wrabiała. To ja musiałem robić jej herbatę i latać po słodycze do sklepu!", skarży się aktor, i dodaje, że Magda bez przerwy wszczynała z nim bójki. Częstym powodem awantur było przezwisko, które mu nadała. "Byłem nieco pulchnym chłopcem, więc Magda nazywała mnie Kluseczką, co oczywiście doprowadzało mnie do białej gorączki", wspomina. Kiedy "Kluseczka" akurat nie kłócił się z siostrą, spędzał czas z chłopakami z podwórka. "Uwielbialiśmy robić wszystko to, czego nam zabraniano. Ponieważ mieliśmy zakaz chodzenia po drzewach, więc na nie wchodziliśmy. Nie wolno nam było spacerować po dachach garaży, więc właśnie tam urządzaliśmy sobie zabawy", mówi. Chłopcy często też lepili kulki z wody i z piasku - nazywali je "paćkami" i obrzucali nimi ogródki działkowców.
Ale największe psikusy Filip płatał rodzicom... "Oboje palili, więc żeby uchronić ich przed nałogiem, chowałem im papierosy, spryskiwałem je dezodorantem, a nawet maczałem w soku z ogórków kiszonych. Wszystko na nic", śmieje się aktor. Sam pierwszego papierosa zapalił w liceum. "Dziś najchętniej udusiłbym tych, którzy poczęstowali mnie fajkami. Zaciągnąłem się i poczułem potworny smród i pieczenie. Okropne uczucie. Ale następnego dnia zadzwoniłem do znajomej i konspiracyjnym szeptem spytałem: Słuchaj, masz może fajki?. Tego samego dnia mama tylko na mnie spojrzała i od razu powiedziała: Paliłeś? . Natychmiast to wyczuła!".
W dzieciństwie nie lubił pytań o to, kim chciałby zostać w przyszłości. "W końcu, dla świętego spokoju, zacząłem powtarzać za kolegami, że chcę zostać strażakiem", wspomina. Po ukończeniu szkoły podstawowej złożył papiery do technikum budowlanego. "Myślałem wtedy o konkretnym zawodzie", mówi. Szybko jednak okazało się, że to nie dla niego. "W wakacje zapisałem się do zespołu teatralnego. I wtedy doznałem olśnienia! Zrozumiałem, że właśnie to chcę robić w życiu!", mówi. Wkrótce z technikum o profilu "budownictwo lądowe" przeniósł się do liceum ogólnokształcącego o profilu... muzycznym. "Niezła zmiana, co?", uśmiecha się. W liceum przeszedł okres buntu. "Paliłem, imprezowałem i wagarowałem. Groziło mi nawet niezaliczenie roku z powodu nieobecności. Nie idźcie tą drogą!", ostrzega.
Po maturze oświadczył rodzicom, że chce zdawać do Akademii Teatralnej. "Aktor? A co to za zawód? Co ty niby będziesz robił?", usłyszał od mamy. Tata był bardziej powściągliwy: "Rób, jak uważasz, ale gdy ci nie wyjdzie, nie miej do nas pretensji". Studia wspomina jako okres wytężonej pracy. Na pierwszym roku ktoś mu zasugerował, by zmienił nazwisko. "Nigdy nawet o tym nie pomyślałem", mówi, i dodaje: "Przecież Filip Bobek brzmi szalenie oryginalnie. Kiedy przedstawiając się, widziałem, że ktoś się dziwnie uśmiecha, zawsze dodawałem z poważną miną: Tak, z tych Bobków. I wtedy wyraz twarzy tej osoby był... bezcenny! A ty, jak masz na nazwisko?".
Justyna Kasprzak
SHOW 21/2012