Edyta Herbuś: Nie ulegam presji
"Po prostu robię swoje”, mówi SHOW Edyta. Zdradza też, co się zmieniło w jej życiu i jaka jest jej recepta na osiągnięcie sukcesu.
Kariera Edyty Herbuś (35) nabiera tempa. Ostatnio artystka dostaje coraz więcej ciekawych propozycji, również aktorskich. To wszystko zawdzięcza ciężkiej pracy nad sobą i... miłości. "Ważnym krokiem na początku jest znalezienie własnej definicji szczęścia i nieuginanie się pod presją oczekiwań innych, często nawet bliskich ludzi. Wierzę, że sami kreujemy naszą rzeczywistość tym, wokół czego krążą nasze myśli, w co wierzymy, co afirmujemy, jaką wyznajemy filozofię", mówi SHOW Edyta.
Rok zmian
"To nie jest łatwa praca, ale ogromnie satysfakcjonująca, kiedy dostrzega się realne zmiany w życiu wynikające ze zmiany poglądów. Ostatni rok był dla mnie rokiem takich właśnie zmian wynikających z intensywnej pracy nad rozwojem zawodowym i duchowym. Chcę być po prostu sobą i żeby ludzie widzieli, jaka jestem naprawdę. Dziś znajduję się we właściwym miejscu i robię rzeczy, które mnie fascynują. Przełomowym momentem był w moim wypadku spektakl »Diwa« i pierwsza poważna, dramatyczna rola teatralna", wyjaśnia Edyta.
Dla niej to bardzo ważne wyzwanie, dzięki któremu może się sprawdzić jako aktorka. "Deski teatru są bezlitosne, stajesz twarzą w twarz z widzem i albo go poruszysz, albo nie. Musisz być autentyczna", dodaje. Po premierze "Diwy" pojawiło się mnóstwo przychylnych recenzji. Chociaż wiadomo, że nie zawsze inni kibicowali jej planom aktorskim. "Bez względu na niesprzyjające okoliczności, ludzi czy opinie musisz zagrać uczciwie. Nie chodzi o udowadnianie czegokolwiek, bo to kieruje naszą uwagę na zewnątrz. Chodzi o koncentrację na sobie i swojej postaci. Warto robić swoje pomimo wszystko. Jestem już dużą dziewczynką i przestałam myśleć, że wszyscy będą się radować z moich sukcesów i dobrze mi życzyć. Cieszę się z tego, co dobrego dzieje się wokół mnie, z nowych wyzwań, z każdego inspirującego spotkania, ze wzruszeń publiczności, każdej przychylnej recenzji, z tego, że ludzie chcą mnie oglądać i kupują bilety na »Diwę«. Ostatnio zagrałam też w filmie »Miłość w mieście ogrodów«, gdzie wcielam się w tragiczną postać tancerki Anny, która ulega wypadkowi i dowiaduje się, że nie będzie już chodzić. Moja bohaterka musi stoczyć ostrą walkę o siebie, odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jest silną kobietą", dodaje.
Jak widać, Edyta sprawdza się jako aktorka, co dostrzegają producenci i reżyserzy. Zobaczymy ją także w najnowszym serialu "Bodo", który rusza 6 marca w TVP1.
Jak Pola Negri
"Gram w nim ikonę kina niemego, Polę Negri. To wielka radość dla mnie, że producent Michał Kwieciński, uwierzył we mnie, zaufał i powierzył mi rolę kobiety o tak niezwykłej osobowości i charyzmie", wyznaje Herbuś w rozmowie z SHOW. "Przygotowując się do roli i czytając z fascynacją jej autobiografię, odniosłam wrażenie, że pomimo olbrzymiego sukcesu zawodowego, jaki osiągnęła, towarzyszył jej niepokój. Duże znaczenie miało zapewne zdarzenie z jej młodości, kiedy spotkała na swojej drodze Cygankę. Kobieta wywróżyła jej, że będzie krążył nad nią cień śmierci, który miał odbierać jej wszystkie ukochane osoby. Od tego momentu Pola wiele dramatycznych sytuacji w życiu interpretowała właśnie przez pryzmat tego, co wtedy usłyszała. Wyobrażam sobie, że takie obciążenie musiało być szalenie trudne. Szkoda, że nie udało jej się od niego uwolnić", dodaje gwiazda.
Kariera Poli Negri jest dla Edyty wielką inspiracją, jednak Herbuś nie chce powielać błędów ikony kina. Zamierza udowodnić, że można być kobietą sukcesu, ale też szczęśliwą żoną i matką. Nie trzeba z niczego rezygnować ani poświęcać się w imię sukcesu. Herbuś znalazła sposób, jak zachować taką równowagę.
Nie poddaje się presji
"Czasem trudno jest pogodzić ambicje zawodowe ze szczęściem w życiu osobistym, ale warto dążyć do takiej harmonii", mówi. Jej świetnie się to udaje. "Osiągnięcie sukcesu nie musi iść w parze z wielkimi wyrzeczeniami. Jeżeli czujemy, że dokonując pewnych wyborów, poświęcamy się, może to być sygnał, że jakaś granica została przekroczona. Warto się temu przyjrzeć i uświadomić sobie, kiedy popełniliśmy błąd. Intensywna praca jest niezbędna, ale kiedy przyświeca temu pasja, staje się to przyjemnością, a nie poświęceniem", dodaje.
Artystka przekonuje, że najważniejsze to słuchać własnego głosu i pragnień. "W takiej koncentracji, która pozwala usłyszeć głos intuicji, pomaga mi medytacja. Czasem przy tej pracy udaje się dotrzeć do podświadomości i do głęboko ukrytych przekonań, które można przetransformować", wyjaśnia. Herbuś nie ukrywa jednak, że oprócz tego wszystkiego tym, co nadaje sens jej życiu, jest po prostu miłość. Edyta wychodzi z założenia, że tylko kochając otaczający ją świat i ludzi, może być szczęśliwa. Ważne też, żeby dzielić życie z bliską osobą.
Od sześciu lat związana jest z reżyserem Mariuszem Trelińskim, dyrektorem artystycznym warszawskiego Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Gdy przychodzą razem na imprezy, wyglądają jak para zakochanych nastolatków. Co chwilę w mediach pojawiają się też spekulacje, kiedy para stanie na ślubnym kobiercu i założy rodzinę. "Przekroczenie trzydziestki to często czas, kiedy pojawia się presja, że coś trzeba, że coś należy zrobić, a w oczach innych zbyt długo zwleka się z pewnymi decyzjami. Nie uzależniam swoich decyzji od tego, czego oczekują ode mnie inni. Przede wszystkim szanuję swoje potrzeby. Mam prawo wybierać, jak chcę żyć", wyznaje gwiazda.
Chociaż i jej zdarzają się chwile zwątpienia. "Wtedy albo angażuję się w pracę nad nowym spektaklem, albo odwrotnie, pozwalam sobie na chwilę odpoczynku od pracy. Dobrze robi złapanie dystansu, zmiana perspektywy patrzenia na niektóre sprawy, czy zmiana przestrzeni, bo media, jak wiadomo, nie są najłatwiejszym środowiskiem", wyznaje.
Odskocznią od życia w blasku fleszy jest dla niej życie prywatne. Codzienność dzieli z Mariuszem, który zawsze ją wspiera, a ich związek opiera się na zrozumieniu. "Mam wrażenie, że kobiety zbyt często stawiają znak równości między miłością a poświęceniem, pozwalają traktować się przedmiotowo, czy w kontekście mężczyzny. Życzę nam, drogie panie, aby miłość była radością doświadczania wspólnej codzienności i partnerskiego tworzenia relacji z mężczyzną. To właśnie miłość jest motorem życia. Początkiem wszystkiego, co wartościowe", dodaje Edyta. Trudno się z nią nie zgodzić.
Magdalena Makuch
SHOW 4/2015