Mądra Babcia radością do życia zaraża tysiące fanów. Zauważył to nawet Facebook
- Najważniejsze jest to, żeby się nie zatrzymywać i nie dawać sobie legitymacji na to zatrzymanie, bo "ja już jestem stary". Więc stan umysłu tak, chociaż nie kreujmy też romantycznej wizji, że wszystkie osoby starsze, doświadczone różnymi wydarzeniami, będą zawsze radosnymi owieczkami skaczącymi po łące. Bo my musimy też sobie radzić z tym, co nam z upływem czasu życie niesie. - mówi w rozmowie z Interią Beata Borucka, czyli Mądra Babcia.
Agnieszka Grün-Kierzkowska: Zgodzi się pani ze stwierdzeniem, że starość to bardziej stan umysłu, niż realnej metryki? Wtedy starość nastaje, gdy człowiek zaczyna czuć się staro.
Beata Borucka: - Tak, ale to zależy, dlatego, że nasz organizm funkcjonuje w kilku obszarach. Funkcjonuje przede wszystkim w obszarach fizycznego samopoczucia i zdrowia, ale też w obszarze wydarzeń, jakie się w naszym życiu przytrafiają. I również w obszarze naszej osobowości oraz podejścia do życia. Upływ czasu odgrywa rolę, aczkolwiek różnie wpływa na nas w okresie całego życia. Bo można oczywiście powiedzieć brawurowo, że starość to jest stan umysłu, ale nie do końca. Dlatego, że nasze samopoczucie z upływem lat ma prawo się zmieniać. Nasza sprawność, nasza wydolność, nasze zdrowie. Więc ja bym bardzo chciała, żeby starość była stanem umysłu. Ale tak sobie myślę, że każdy okres życia czy czas dziecięcy, czy młodzieżowy, czy też wiek średni, albo wiek dojrzały sprawia, że to jak się czujemy jest wypadkową tych sytuacji, w których się znajdujemy. Natomiast bardzo fajnie jest pamiętać o tym, że nie zatrzymujesz się, bo się starzejesz, tylko starzejesz się, bo się zatrzymujesz!
Najważniejsze jest to, żeby się nie zatrzymywać i nie dawać sobie legitymacji na to zatrzymanie, bo "ja już jestem stary". Więc stan umysłu tak, chociaż nie kreujmy też romantycznej wizji, że wszystkie osoby starsze, doświadczone różnymi wydarzeniami, będą zawsze radosnymi owieczkami skaczącymi po łące. Bo my musimy też sobie radzić z tym, co nam z upływem czasu życie niesie.
A jak jest w pani przypadku, akceptuje pani siebie również w kontekście wieku i ma pani w sobie zgodę na upływ czasu, na starzenie się? Czy w ogóle wiek odgrywa rolę w tak intensywnym i bujnym życiu?
- Wiek ma ogromne znaczenie w moim życiu dlatego, że z biegiem lat czuję się coraz bogatsza. I uwielbiam ten upływ czasu, ponieważ pozwala mi doświadczyć w życiu nowych rzeczy. Gdyby nie było czasu, nie zostałabym babcią. Nie doświadczyłabym wspaniałej relacji, jaką daje pomost pomiędzy babcią a wnuczętami. Gdyby nie upływ czasu, nie doświadczyłabym bycia teściową. Gdyby nie upływ czasu, nie doświadczyłabym bycia mamą, tak trochę cofając się w rolach życiowych. Uważam, że każdy wiek, każda dekada w naszym życiu, dostarcza nam wzbogacających doświadczeń, swoistych zasobów. Od dzieciństwa po późny wiek dojrzały. I to jest dla mnie podstawowa zasada, żeby nie czuć, że coś nam odchodzi, tylko patrzeć na życie, które nam wciąż przynosi fantastyczne nowe wyzwania!
Przecież tylko ten upływ lat pozwala nam zostać kimś z zawodu, pozwala nam zostać dziewczyną, mamą, żoną, kochanką, teściową, synową, babcią. Boże, ile to daje nam bogactwa w życiu. Moim zdaniem, w dzisiejszych czasach jest błędnie stawiany znak równości pomiędzy bogactwem a zamożnością. Każdy dzień życia nas o coś wzbogaca, a zamożność to jest sprawa wtórna. Bo rzeczy materialne nie są najważniejsze w moim życiu. Skarbem są relacje, klimat międzyludzki, w jakim funkcjonuję. To jest uważność i docenianie każdego dnia, patrzenie o poranku na każdy dzień, jak na kompletne źródło nowych doświadczeń, poznania nowych ludzi, doznania czegoś nowego i czerpania przyjemności z każdej chwili.
Ja w tej chwili rozmawiam z panią i udzielam wywiadu, jestem tu i teraz i to jest dla mnie fantastyczne doświadczenie, móc się wypowiedzieć na takie ważne tematy.
Dziękuję bardzo i również się cieszę. Ale ten upływ czasu, poza bogactwem doświadczeń, przynosi nam też pewne zmiany. Pani wspomniała już o tym, że gdzieś nas może boleć, łupać, coś się może fizycznie zmienić. Czy w tym obszarze również ma pani taką otwartość?
Ja mam to szczęście i mogę powiedzieć, że jestem tak naprawdę zdrowa. Poza stałym tematem, że się wiecznie odchudzam i wciąż chodzę głodna (śmiech), to właściwie w szpitalu byłam tylko raz, 38 lat temu, kiedy przychodziła na świat moja córka. To jest koniec moich przygód ze szpitalem, pomijając oczywiście kontakt ze szpitalem w czasie studiów na akademii medycznej. Ale to całkiem inne przygody. Natomiast jeżeli chodzi o mnie, ja jestem bardzo niedochodową pacjentką dla lekarzy, bo bardzo rzadko odwiedzam lekarzy. Nie dlatego, że ich mam jakoś w poważaniu, tylko po prostu nie mam powodów. Myślę, że właśnie moja pogoda ducha, niemalże obsesja w budowaniu i utrzymywaniu wspaniałych relacji powodują, że mam zdrowe relacje ze sobą i z otoczeniem, co się znakomicie przekłada na zdrowie fizykalne. Nie mam żadnej toksycznej relacji w sobie i z otoczeniem, w związku z tym moje zdrowie również jest w znakomitej harmonii. Sądzę, że drogą do dobrego samopoczucia jest wewnętrzny spokój i dbałość o dobrostan. To jest moja recepta na dobre życie w zdrowiu. Jak widać, chyba skuteczna, bo do tej pory działa.
Po drugie, bardzo dużą wagę przywiązuję do obserwowania swojego organizmu i wsłuchiwania się w swoje potrzeby. Kiedy mnie coś niepokoi, natychmiast tym się zajmuję. Mam taką filozofię, że normalne to czuć się dobrze. Nie godzę się na czucie się źle. Więc jeżeli zaczynam się w jakikolwiek obszarze odczuwać dyskomfort, to coś z tym robię. Niedawno miałam taki problem, że pojawiło się jakieś związane z wiekiem zwyrodnienie stawu biodrowego. I tak długo szukałam metod, skutecznych sposobów, aby uchronić się przed endoprotezą, że znalazłam je w końcu znalazłam. Jestem po kilku bardzo skutecznych zabiegach. Przestało mnie boleć i znowu skaczę. Więc najważniejsze to reagować i nie dać sobie prawa do czucia się źle.
Nie wypiera pani tych zmian, tylko z akceptacją je przyjmuje, przygląda się im i po prostu reaguje?
Ależ skąd! Przyjmuję je z absolutną nienawiścią, złe samopoczucie to mój wróg. Natychmiast coś z tym robię, najgorsze jest zbyt łatwe godzenie się.
Wściekam się, jak słyszę od niektórych lekarzy, o proszę pani, to musi boleć w tym wieku. Nie musi boleć!
Świetnie, że pani użyła tego przykładu, bo właśnie chciałam zapytać, czy istnieje jakaś granica wiekowa, po przekroczeniu której, maleją szanse na zmiany, ułożenie sobie życia na nowo, szczęście?
Żadna! Czas na rewolucję jest zawsze dobry. Najgorzej jest dać się gwałcić w życiu wiecznie, czyli godzić się na stan i sytuacje, w których cierpimy. I to nie mówię tylko o zdrowiu, ale mówię też na przykład o sytuacjach relacyjnych, o związkach toksycznych, gdzie jesteśmy poddawani przemocy domowej. I nie chodzi tylko o przemoc fizyczną, ale także psychiczną, na które reaguję natychmiast. Czyli nie mam syndromu gotującej się żaby. Ja nie dostosowuję się, gdy mi warunki nie odpowiadają. Jak mnie parzy, to wyskakuję z tego, póki mam energię. Żaba ugotowała się w tym dostosowywaniu się, bo jest zmiennocieplna, a jak potem chciała wyskoczyć, to już nie miała siły niestety. My ludzie jesteśmy stałocieplni, pamiętajmy o tym. Przestańmy się wiecznie dostosowywać do oczekiwań innych. Ja nie muszę już nikogo zadowalać i to jest moja dewiza: Nie dać się ugotować jak ta żaba.
Jest pani przedstawicielką Silver Generation, aktywną zawodowo, niezależną, z dużym apetytem na życie. Czy to panią wyróżnia na tle równolatków, czy też jest po prostu domeną współczesnych Silversów?
Zobacz również:
Wypowiem się raczej głosami mojej sześciuset tysięcznej, już chyba nawet więcej, społeczności. Dlatego, że to jak ja się czuję, to jest nieistotne. Najważniejsze jest to, że osoby, które zgromadziły się wokół moich działań, się zmieniają. To oznacza, że nie jestem jakąś inspiratorką, prekursorką, ale raczej siewczynią jakiejś postawy życiowej, która dodaje odwagi innym, pokazuje, że tak można wyglądać, być za grubą i mieć do tego dystans, że można ostrzyc włosy po wariacku, mając grubo ponad 60 lat.
Mam poczucie, że rozdaję takie legitymacje partyjne.
Jak jesteś w partii Mądrej Babci, to masz legitymację do szaleństwa w każdym wieku.
Namawiam innych - daj sobie legitymację do tego, żeby się dobrze czuć w swoim życiu. Dzisiaj właśnie miałam rozmowę z jedną z Silverek, bo też zatrudniam osoby z mojej społeczności w Silver TV. To jest super sprawa, kobitki na emeryturze przychodzą i dostają szansę na drugie życie, przychodzą co rano, pracują, obsługują studia, pomagają nam. No więc miałam rozmowę z fantastyczną kobietą. Po pierwsze przepiękną, po drugie bardzo inteligentną, po trzecie niezwykle życzliwą i miłą, która każdym swoim gestem, spojrzeniem czy wypowiedzią, była nastawiona na pomoc innym. Była też uniżenie przepraszająca. Ja nie wytrzymałam, wzięłam ją na bok i powiedziałam: Kochana, przestań wciąż przepraszać! Ktoś cię musiał strasznie skrzywdzić. I ona się rozpłakała. Oczywiście nie chcę robić korytarzowej psychoterapii, ale bardzo chcę dzielić się siłą z kobietami, ponieważ każda z nas jest coś warta. Nie odbierajmy sobie same i nie pozwólmy, żeby ktokolwiek nam odebrał poczucie własnej wartości.
Kiedyś robiłam taki eksperyment na ekranie, chyba go powtórzę, bo był bardzo skuteczny. Gniotłam banknot, rozprostowywałam go i pytałam, jaką ma wartość? Odpowiadano: 100 zł. Pogniotłam go bardziej, rozprostowałam i ponownie zapytałam, jaką ma wartość? Usłyszałam: 100 zł. Podarłam go na pół i skleiłam, zapytałam, jaką ma wartość? Oczywiście 100 zł. Czyli wniosek nasuwał się jeden, cokolwiek by nas nie pogniotło, to zostaje wartość.
Nie dajmy odebrać sobie prawa do bycia zadowolonym ze swojego życia. Jeżeli mamy mobbingującego, pastwiącego się nad nami, poniżającego nas męża, partnera, kopnijmy go w dupę i niczego się nie bójmy. Tego kwiatu jest pół światu!
Bardzo swobodnie porusza się pani w obszarze medialnym, tworzy programy autorskie, prowadzi własne studio i na żywo program śniadaniowy. Społeczność zgromadzona wokół pani w mediach społecznościowych liczy prawie milion osób. Jaka filozofia życiowa stoi za tymi działaniami? Dlaczego pani to robi?
Dlaczego, bo mam swoją misję. Skoro mnie się udało wyjść z różnych zakrętów i wilczych dołów, w jakie wpadałam w życiu, kiedy zbankrutowałam, leczyłam się psychiatrycznie, utracić niemal wszystko, rozwaliłam swoje pierwsze małżeństwo, więc skoro mi się udało z tego wszystkiego wyjść i mam fajne życie, którego bym nie zamieniła na żadne inne, to dlaczego innym ma się nie udać?! Mam też szereg kompetencji, których udało mi się w trakcie mojego barwnego życia nabyć, od medycznych przez kompetencje pracy w korpusie dyplomatycznym, pracę w korporacjach, przez artystyczne życie, którego doświadczyłam dzięki mojemu ojcu, który był aktorem. Pomyślałam kiedyś, że jeżeli ja mogę mieć fajne życie, to dlaczego mam nie pomóc innym dokonać pozytywnych zmian w życiu?
Więc mam misję, żeby sprawić, że to pokolenie, które myśli o sobie, że już w życiu nic się nie przydarzy, zmieniło zdanie i zaczęło żyć dla siebie! Korzystajmy z tego, że dzieci wyfrunęły z domu, że wreszcie nie musimy się nimi zajmować. Oczywiście wrabiają nas we wnuki, ale to od nas zależy, ile my czasu tym wnukom poświęcimy.
Napisałam nawet taką fraszkę, że babcia to postać, która tym kusi, że wiele może, a nic nie musi (śmiech).
Ciekawi mnie fenomen Silver TV, telewizji śniadaniowej, która wypełniła lukę medialną i jest najważniejszym punktem dnia dla rzeszy widzów. W tradycyjnych kanałach brakuje konkretnej oferty przeznaczonej dla osób +50, czy Pani ambicją było stworzenie telewizji właśnie dla tej grupy wiekowej?
Ja w ogóle nie miałam żadnych ambicji. Zaczęłam pisać na Facebooku i stworzyłam profil Mądra Babcia, ponieważ zostałam babcią w dość młodym wieku, bo miałam 49 lat i brakowało mi doświadczenia w tej roli. Co prawda nie mam kłopotu z zajmowaniem się dzieckiem sztuk jeden, natomiast kiedy na świecie pojawiły się u mojej córki bliźnięta, zrozumiałam, że mam kłopot z zajmowaniem się trójką dzieci na raz. I właściwie zaczęłam pytać innych, co robią w takich sytuacjach. Ja oczywiście sobie nie nadałam tytułu "Mądra Babcia", to byłby jakiś absurd kompletny. Raczej szukałam "mądrego babciowania".
Historia Mądrej Babci zaczyna się od tego, że zaczęłam pytać inne dojrzałe kobiety, jak sobie radzą z trójką wnucząt, gdy chcą na przykład trzy różne zupy. Czy gotują trzy zupy, czy tylko jedną? Tego typu pytania zadawałam. I zaczęłam dostawać tysiące odpowiedzi i różnych wskazówek. Poruszałam też inne, poważniejsze niż zupa, tematy, typu kara, czy dochodzić kto winien itd. I zaczęły się pojawiać poważniejsze historie. Dostawałam czasami odpowiedzi niepokojące mnie, pod tytułem przyłożyć klapsa, jak dziecko nie słucha, postawić do kąta i tak dalej. Zaczęły mnie te wskazówki martwić, pomyślałam, że coś tutaj chyba jest do poprawienia. Więc zaczęłam szukać ekspertów, specjalistów i rozmawiać na istotne społecznie tematy. W związku z tym nie tylko opisywałam swoje dylematy, ale też pisałam odpowiedzi na komentarze. Ponieważ komentarzy przybywało bardzo szybko, stwierdziłam, że będę nagrywać filmiki. I tak doszło do pierwszego pokazania się na wizji. Raz w tygodniu, w ciągu półtorej godziny, trwał interaktywny wieczorów z mądrą babcią, kiedy po prostu byłam gadającą głową i odpowiadałam na komentarze. I tak to się zaczęło.
Później te materiały w formie wideo zaczęły być bardzo popularne i lubiane. Ja to kręciłam z domu, telefonem, tak prowizorycznie. Miałam trochę studio filmowe w domu i wreszcie doszliśmy do wniosku z moim partnerem, który jest technicznym okiem tego cyklonu, że trzeba to przedsięwzięcie wynieść z domu. Wtedy wynajęliśmy profesjonalne studio i nazwaliśmy nasze działania telewizją. Koniec historii (śmiech). Więc to nie jest tak, że ja się pewnego dnia obudziłam i powiedziałam, że teraz zrobię telewizję dla Silverów. Nie, ta kula śniegowa szła w tym kierunku naturalnie. A ja tylko wsiadałam na nią i się turlałam dalej. Wyznaję w życiu filozofię "go with the flow" (płynąć z prądem). Jak jest flow, to płynę tam, skąd wieje wiatr. Jak przestaje, to patrzę skąd znowu zaczyna wiać. I zmieniam kierunek. Ja mam taką dużą elastyczność i natychmiastowość w działaniu, bo przestałam się w życiu bać.
Lęk zabija w naszym życiu wszystko. I dlatego trzeba się przestać bać. Ludzie najczęściej boją się porażki, w związku z tym nie zaczynają działać, nawet nie próbują. Ja się nie boję porażki, nie marzę o sukcesie, działam i patrzę, jak mi idzie. I sukces sam przychodzi.
Dlaczego "Mądra Babcia"? Przecież babcia może być kochana, jedyna, najwspanialsza. Dlaczego potrzebne są mądre babcie?
Dlatego, że babcie robią wiele głupot. Powiem to z całym szacunkiem i miłością do mojej społeczności, ale my również mamy skłonności do robienia głupot: robienia wbrew rodzicom, konfliktowania się z synową, zięciem, wprowadzenia swoich metod wychowawczych itd. Napisałam książkę pt. "Mądra Babcia", bo to, że babcia jest kochana, ciepła, życzliwa i opiekuńcza, to jest truizm. Babcia przede wszystkim musi być mądra, dlatego, że jeżeli bierze jakikolwiek udział w wychowywaniu młodego pokolenia, to musi wnosić nie tylko życzliwość i ciepło, ale również racjonalne postępowanie. Trzeba wychowywać mądrze, a rodzice i dziadkowie powinni trzymać sztamę pokoleniową. A babcie robią dużo głupot za plecami rodziców, którzy jednak są sztabem dowodzącym w wychowaniu dziecka. Oczywiście jest jeden moment, kiedy wszyscy się muszą wtrącać, bo duży broni małego. Jeżeli dziecku się dzieje krzywda, fizyczna lub psychiczna i ktokolwiek to widzi, powinien obowiązkowo zareagować. Gdyby tak się złożyło, że ktokolwiek z rodziców moich wnucząt dotknąłby i użył fizycznej przemocy na moich oczach, to byłby koniec. Wtedy ta relacja, o którą tak dbam, dla mnie jest spalona na stosie. I to nie podlega dyskusji, bo duży ma bronić małego przed innym dużym.
Przeczytaj także: Czyste powietrze i wyjątkowe krajobrazy. Oto trzy jesienne kierunki idealne dla seniorów
Pani zdaniem osoby starsze nadal skupiają się głównie na swoim zdrowiu, czy są bardziej aktywne i dbają po prostu o zdrowie?
Różnie, dlatego, że to wszystko zależy, jak my się czujemy w życiu i w swoim otoczeniu. Jeżeli zostaliśmy osamotnieni poprzez to, że się nami nie interesują bliscy, dzieci nie mają dla nas czasu, wnuki nas też lekceważą, to wtedy szukamy na różne sposoby relacji z innym człowiekiem. W związku z tym, chcąc zwrócić uwagę bliskich, wymyślamy sobie dolegliwości i choroby. Bo jak zadzwonię do mojej córki i zapytam słuchaj, co tam słychać, porozmawiaj ze mną, to ona powie, wiesz co, nie mam czasu, właśnie mam spotkanie, mam naradę, lecę tu, lecę tam, ale jak zadzwonię i powiem, słuchaj, wiesz, w nocy, to miałam takie coś, że nie czułam prawej strony ciała. To córka się przejmie, bo to już brzmi groźnie, prawda? Czasami mamy taką głęboką tęsknotę za bliskimi i nawet nie wiemy, że to robimy, wymyślamy choroby. Nawet nie wiemy, że to jest ten głos pod tytułem: zobacz mnie, usłysz mnie! A potem ktoś mówi, Boże, ta moja matka, ile razy dzwoni, to zawsze coś jej jest. A przecież nie chce z nią rozmawiać, jak jej nic nie jest?! Prawda? Więc zastanówmy się, czy tej matce naprawdę coś jest, czy po prostu to jest wołanie o uwagę: Jestem tu, żyję! Znajdź dla mnie 10 minut.
A przecież dzisiejsza rzeczywistość może wyglądać u osoby osamotnionej zupełnie inaczej. Dlatego, że nigdy wcześniej nie było tak dużo inicjatyw senioralnych. Jest Uniwersytet Trzeciego Wieku, są kluby seniora, są targi, wydarzenia, festiwale Viva Seniorzy. Są spektakle specjalnie organizowane dla seniorów, wycieczki, kluby. Wreszcie jest Internet, gdzie to wszystko można znaleźć.
Przeczytaj także: Skończyć z dziadurzeniem. Seniorka: Nie jestem żadnym złotkiem!
No dobrze, to teraz gdyby pani miała sformułować takie hasło, które miałoby nakłonić te osoby, które nie są odważne i w dalszym ciągu chowają się w tym swoim domu, w tych czterech ścianach. To co by pani im powiedziała?
Jak ktoś chce, to znajdzie sposób. Jak ktoś nie chce, to znajdzie powód. Przestańmy szukać powodów, żeby nie żyć szczęśliwie. Znajdźmy sposoby, żeby tak żyć.
Jak się czuje jedyna Polka, która znalazła się wśród 20 kobiet na świecie, mających pozytywny wpływ społeczny, wyróżnionych przez FB?
Uhonorowana i doceniona. To jest niezwykła nagroda, która świadczy o tym, że zostałam zauważona przez tak dużą społeczność. Moja działalność została bardzo wyróżniona. Mimo, że jestem laureatką wielu nagród i statuetek, to jednak Facebook, światowa korporacja, Stany Zjednoczone, robią wrażenie. Ilekroć otrzymuję nagrodę i ją odbieram, odczuwam ogromną satysfakcję z dobrze realizowanej misji życiowej. Nie robię tego dla siebie, ale dla NAS, Silversów!
Beata Borucka jest mamą dorosłej córki Marty i babcią trojga wnucząt: 14-letniego Antka oraz 10-letnich bliźniaków, Stefanii i Gustawa. Zawodowo absolwentka Akademii Medycznej, psycholog biznesu. Uwielbia gotować, pisze wiersze i poetyckie bajki dla dzieci, które inscenizuje z całą rodziną w domowym Teatrze Za Szafą. Poczucie humoru i dystans do świata pozwalają jej zachować nieustającą radość życia. Stworzyła jedyną internetowa telewizję SilverTV, dedykowaną osobom dojrzałym. Została wyróżniona przez FB jako jedna z 20 kobiet na świecie, mających pozytywny wpływ społeczny.