Joanna Liszowska: Rok pokuty
Od feralnego wypadku Joanny Liszowskiej właśnie mija rok. Co się z nią działo przez ten czas? Czy wróci jeszcze na szczyt i odzyska status wielkiej gwiazdy? Tylko w SHOW bilans zysków i strat aktorki.
Ostatnie 12 miesięcy to najgorszy okres w karierze Joanny Liszowskiej (37). Rok temu aktorka spowodowała wypadek drogowy i od tamtej pory jej życie wygląda zupełnie inaczej. Straciła zaufanie fanów i status jednej z największych polskich gwiazd. Czy było to nieuniknione? Nie, Joanna mogła wyjść obronną ręką z tej trudnej sytuacji. "W tym przypadku można było zrobić dużo więcej", przekonuje w rozmowie z SHOW Justyna Qunio, specjalistka od wizerunku.
W obliczu skandalu
Jest pierwszy września 2014 roku. Joanna wsiada do swojego luksusowego porsche. Jej grafik jak zwykle pęka w szwach. Musi szybko dojechać na plan show muzycznego "Twoja twarz brzmi znajomo", w którym jest typowana na faworytkę. Kilka minut po dziewiątej aktorka wjeżdża w tył jadącego przed nią nissana, a ten z kolei uderza w inny samochód. Sprawy nie da się załatwić polubownie. Na miejscu kolizji zjawia się policja i Liszowska zostaje poddana rutynowej kontroli trzeźwości. Okazuje się, że ma aż 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu!
Informacja przedostaje się natychmiast do mediów. Wybucha skandal, tym większy, że prosto z komendy policji, gdzie została ukarana mandatem i odebrano jej prawo jazdy, Joanna jedzie do pracy, na plan programu Polsatu. Jak wtedy radzi sobie z aferą, którą wywołała? Na początku odmawia komentarzy. Jej telefon milczy. W imieniu gwiazdy nie może wypowiedzieć się menedżerka, co zazwyczaj ma miejsce w takich sytuacjach, bo Joanna krótko wcześniej zrezygnowała z jej usług. Dopiero po czterech dniach pojawia się oświadczenie.
"Jeżeli ktoś myśli, że po kolacji przy winie i odrobinie snu może wsiąść za kierownicę, bo tak czuje, i uważa, że wszystko jest w porządku, jest w dużym błędzie. Ja ten straszny błąd popełniłam. Nie szukam żadnych usprawiedliwień, bo w takiej sytuacji ich po prostu nie ma. To, co się wydarzyło jest naganne. Nie znajduję słów, aby wyrazić, jak bardzo jest mi przykro, i jak bardzo przepraszam. To moja lekcja na całe życie, której z pokorą poniosę konsekwencje i wyciągnę wnioski. Mam nadzieję, że inni, za moim przykładem, również je wyciągną i nie popełnią nigdy tak drastycznego błędu. Przepraszam wszystkich z całego serca", pisała Liszowska.
Wydawałoby się, że to dobre posunięcie. Aktorka okazała skruchę, wyjaśniła swoje nieodpowiedzialne zachowanie. Co więcej, próbowała swoim przykładem przestrzec innych. Można było uznać, że to wystarczające rozwiązanie.
Ucieczka do Szwecji
Niestety, Joanna szybko przekonała się, że publiczność nie wybaczy jej tak łatwo poważnej wpadki. Chociaż była typowana na zwyciężczynię show "Twoja twarz brzmi znajomo", programu nie wygrała. Wypadła także z łask dyrektor programowej Polsatu Niny Terentiew, która liczyła, że Joanna będzie jedną z jej najjaśniejszych gwiazd.
Kolejny ruch Liszowskiej to wywiad dla GRAZII, w którym czytamy: "Nie uciekam od życia tu i teraz. Incydent się wydarzył, do czego się przyznaję i nad czym ubolewam. Konsekwencje prawne - jakiekolwiek będą - są absolutnie słuszne... Nie można uciekać przed problemami, trzeba im stawić czoło. Nie powinny jednak rzutować na pracę. Co mamy do wykonania, musi być wykonane w pełni profesjonalnie. Po całym dniu przychodzimy wieczorem do teatru z różnym samopoczuciem. Możemy w danym momencie być szczęśliwi, a grać postać przeżywającą dramat. Może być przygnębieni, a mamy grać szczęśliwych. Wszelkie problemy osobiste muszą pozostać, jeśli nie przed drzwiami teatru, to przynajmniej w garderobie".
Jednak wbrew swoim słowom, natychmiast po zakończeniu "Twoja twarz brzmi znajomo" Liszowska wyjechała z Polski i zaszyła się w swoim domu w Szwecji. Zmieniła numer telefonu i problem ze skontaktowaniem się z nią mieli nawet szefowie Polsatu, którzy chcieli zaprosić gwiazdę do kolejnego show "Celebrity Splash".
"Brak kontaktu z mediami i wyprowadzka do Szwecji jest pewnego rodzaju strategią, ale mam wrażenie, że wyłącznie tymczasową. Zwłaszcza w jej przypadku działa to nie do końca skutecznie. Warto byłoby bazować tu na statusie ulubienicy publiczności, jaki niewątpliwie Joanna Liszowska kiedyś posiadała. Jej poprzednie pozycjonowanie oraz częstsza, pozytywna obecność w mediach byłyby niewątpliwie bardzo pomocne. Byłoby to działanie szybkie, a co najważniejsze skuteczne i pozostające w zgodzie z jej poprzednim, pozytywnym wizerunkiem", ocenia zachowanie gwiazdy Qunio.
Jednak sama Joanna przyznawała, że kreowanie wizerunku to dla niej "abstrakcja". "Nie mam żadnego konkretnego planu na siebie i nigdy nie miałam", mówiła. Przed wypadkiem Joanna była jedną z najbardziej rozchwytywanych polskich gwiazd. Dostawała nowe propozycje pracy i przyjmowała je - nie zmieniło tego ani małżeństwo, ani pojawienie się na świecie dwóch córek.
"Ciężką i uczciwą pracą doszłam do tego, że byłam i wciąż mogę pozostać niezależną kobietą. Nie mogłabym być tylko housewife, bo wtedy to na pewno zostałabym desperate", śmiała się i dodawała: "Mojemu mężowi imponuje, że chcę pracować". W związku z tym Liszowska spędzała bardzo dużo czasu w Polsce.
Dziś przyjeżdża do kraju wtedy, kiedy musi. Pojawia się jedynie na planie "Przyjaciółek" oraz na deskach Teatru 6.piętro. Zrezygnowała z bywania na oficjalnych imprezach. W przeciwieństwie do wielu gwiazd nie jest też aktywna w mediach społecznościowych.
Efekt? Joanna została zapomniana. Nie wiadomo, co się u niej dzieje, robi wrażenie, jakby nie zależało jej już na podtrzymaniu sympatii fanów. Show-biznes jednak nie znosi pustki. W czasie gdy o Joannie robi się cicho, swoją szansę wykorzystują inne aktorki.
Do "Przyjaciółek" dołączyły Kasia Zielińska i zwyciężczyni "Tańca z gwiazdami" Agnieszka Sienkiewicz. Ich role z odcinka na odcinek stawały się coraz bardziej wyraziste. W ostatnim sezonie Patrycja grana przez Liszowska trafia za to do szpitala. Ponoć scenarzyści brali nawet pod uwagę uśmiercenie jednej z głównych bohaterek serialu.
Inne cele
Dzisiaj Liszowska ma już za sobą karę za spowodowanie kolizji. Odbyła zasądzone prace społeczne w jednym z przedszkoli w podwarszawskim Piasecznie.
"Koniec wykonywania kary ograniczenia wolności przewidziany był na 2 sierpnia 2015 roku", powiedziała nam rzecznik prasowa do spraw karnych Sądu Okręgowego w Warszawie, Ewa Leszczyńska. We wrześniu Liszowska wraca do występów w Teatrze 6.piętro, a na wiosnę zobaczymy ją w nowym spektaklu "Miłość w Saybrook". Teoretycznie nic się więc nie zmieniło, jednak trudno nie zauważyć, że dziś Liszowska jest w tyle choćby za swoimi koleżankami z "Przyjaciółek".
Małgorzata Socha wciąż dostaje nowe propozycje zawodowe i bryluje na warszawskich salonach, Anita Sokołowska niedawno dołączyła do zespołu warszawskiego Teatru Powszechnego i zagrała główną rolę w spektaklu "Lalka", za to Magda Stużyńska realizuje się jeżdżąc z "Kabaretem Moralnego Niepokoju" po całej Polsce. Tymczasem Joanna wciąż nie ma menedżera, a kontaktów z mediami boi się jak ognia. "Cisza medialna niewątpliwie nie służy Joannie Liszowskiej. Wizerunek można zawsze odbudować, pytanie tylko jak dużo zabierze to czasu, a w przypadku aktora czas gra główną rolę", mówi Qunio.
Może jednak aktorce już nie zależy na odbudowaniu pozycji. "Joasia jest już dzisiaj inną kobietą. Świadomie wybrała domowe zacisze, woli je od życia w blasku fleszy", podsumowuje w rozmowie z SHOW znajoma aktorki. Choć wcześniej deklarowała, że nie przeszkadza jej związek na odległość, dziś woli spędzać czas w Szwecji u boku męża. Może uznała, że małżeństwo jest ważniejsze od kariery, tym bardziej że to właśnie Ola Serneke okazał jej największe wsparcie po skandalu z wypadkiem. "Powinniśmy zastanowić się, jak wiele osób prowadzi samochód dzień po późnej kolacji, imprezie czy evencie bez świadomości, że nadal są pod wpływem alkoholu", bronił jej w rozmowie z SHOW.
Oscar Maya, MM
SHOW 17/2015