Krzysztof Kiersznowski: Spełnił marzenie mamy

​Chociaż jąkał się i dwa razy podchodził do matury, mama bardzo chciała, by został aktorem. Syn wypełnił jej wolę, nieraz żałując swojego wyboru.

Zanim rodzina Kiersznowskiego przeniosła się do mieszkania, rezydowali w zaadaptowanej piwnicy z rodzicami mamy, dwoma braćmi babci oraz psami
Zanim rodzina Kiersznowskiego przeniosła się do mieszkania, rezydowali w zaadaptowanej piwnicy z rodzicami mamy, dwoma braćmi babci oraz psamiDzień Dobry TVNEast News

Jego rodzice nie byli zbyt dobrze dobranym małżeństwem. Tata Krzysztofa, były żołnierz AK, wyróżniony Virtuti Militari za udział w Powstaniu Warszawskim, po wojnie siedział w więzieniu. Mamę Krzysztofa, Wandę, marzącą o tym, by zostać aktorką, poznał już po odsiadce. Wkrótce zostali rodzicami - mama pożegnała się z marzeniami o karierze, ale swoje ambicje przeniosła na syna.

"W każdej rozmowie z koleżankami czy ciotkami padały jej słowa: »Mój Krzyś to będzie aktorem«. Co było o tyle debilne, że ja się jąkałem. Po ojcu. Miał w swoim życiu parę ciężkich przesłuchań i po jednym zaczął się jąkać", wspominał Krzysztof Kiersznowski w wywiadzie dla gazeta.pl.

Także dziadek Napoleon, ojciec mamy, zaszczepił mu miłość do sztuki. Dziadek, przedwojenny oficer, znalazł pracę jako bileter w kinie i mały Kiersznowski chodził na wszystkie filmy, potem także do teatru. Bileterki w  stołecznym teatrze Współczesnym znały go tak dobrze, że wiele razy wpuszczały chłopaka bez biletu. Kulturalna edukacja jednak nie pomogła - nastoletni Krzyś wdawał się w  bójki i sprawiał kłopoty wychowawcze. Na pewno wpływ na takie zachowanie miało rozstanie rodziców.

"Przyznam, że do szesnastego roku życia bywałem agresywny, dużo czasu spędzałem na ulicy. Nie zawsze byłem w szkole, chociaż powinienem. Gdy skończyłem 16 lat, całkiem mi przeszło. Dzięki Bogu, bo wszyscy moi koledzy z podwórka albo już nie żyją, bo umarli z nędzy czy przez wódkę, albo siedzą w  więzieniu. Dwóch zmarło właśnie w  więzieniu", mówił w  wywiadzie dla gazeta.pl.

Ale kłopoty w szkole się nie skończyły. Krzysztof, wychowany na opowieściach dziadka, ojca oraz mamy - łączniczki "Łupaszki" - znał inną niż szkolna wersję historii II wojny światowej. Odszczeknął się w  tym duchu nauczycielce historii, a jednocześnie dyrektorce jego szkoły. I od razu był na cenzurowanym. Zdecydował więc, że nie będzie zdawał matury, tylko pójdzie do wojska. Był przekonany, że próbna matura poszła mu fatalnie - co akurat nie było prawdą. Gdy przyszły wyniki, nie mógł się już wymigać. Na szczęście w armii go nie awansowali, więc mógł zdać maturę i dostać się do szkoły teatralnej. Na egzaminie zająknął się i tedy któryś z wykładowców zapytał: "Pan się jąka?!" Ale rezolutny Krzysztof odpowiedział: "AAAAAbsolutnie nie!".

Zobacz także:

Erith: Samospełnienie jest ważneStyl.pl
Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas