Twiggy: 66-letnia modelka
Z dnia na dzień stała się ikoną mody. Do teraz, choć dawno przekroczyła 60., zachwyca i zdobi okładki magazynów. Udowadnia, że atrakcyjną można być w każdym wieku. Na czym polega jej fenomen?
"Sama nie wiem, jak to się stało", mawia skromnie. Lesley Hornby (66) bo tak naprawdę nazywa się Twiggy, w ciągu jednego roku z nikomu nieznanej dziewczyny stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet świata. To ona w latach 60. wyznaczała trendy, to ją naśladowały miliony dziewcząt. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od wizyty u fryzjera...
Świat usłyszał o niej, gdy miała zaledwie 16 lat. Pochodząca z robotniczej rodziny (matka była sprzedawczynią, ojciec stolarzem) Lesley marzyła o karierze na wybiegu. Nijak jednak nie wpisywała się w ówcześnie panujące kanony. Nie przypominała ani Marilyn Monroe ani Brigitte Bardot, które uważano za ideały piękna. W większości agencji modelek za niska i za chuda Lesley słyszała więc "nie". Przełom nastąpił, gdy wybrała się do znanego stylisty fryzur, Leonarda z Mayfair. Zaproponował jej odważne cięcie.
"Coś we mnie zobaczył", tłumaczy Twiggy. Odmieniona, wybrała się na sesję zdjęciową do Barry’ego Lategana. Zdjęcia zachwyciły dziennikarkę "Daily Express", która postanowiła napisać o dziewczynie tekst. "Każdego dnia mój tata chodził po gazety, ale nic się nie pojawiało. Trzy tygodnie później okazało się, że poświęcono mi aż rozkładówkę! Tytuł brzmiał: »Twiggy, twarz roku 66«. Dzień, w którym ukazał się ten artykuł, na zawsze odmienił moje życie", opowiada w jednym z wywiadów.
Dalej wydarzenia potoczyły się błyskawicznie - miesiąc później jej twarz zdobiła okładkę "Vogue’a", a Lesley brała udział w najbardziej kasowych kampaniach reklamowych. Projektanci dosłownie się o nią bili. Świat mody oszalał na punkcie chudej jak patyk androgynicznej dziewczyny o sarnich oczach. Nastolatka stała się też twarzą rewolucji kulturowej, która toczyła się wtedy w Londynie. Twiggy uosabiała niezależność i wolność. Była inna, jedyna w swoim rodzaju, łamała tabu.
Niebawem usłyszała o niej Ameryka, a potem już cały świat. W latach 70. regularnie pojawiała się na okładkach "Vogue’a" na całym świecie. Wkrótce ambitna modelka stworzyła własną linię odzieżową. "Twiggy dresses" rozchodziły się jak świeże bułeczki. Hornby dostała własny program w telewizji. Nagrywała albumy i próbowała swoich sił w filmie. Niespodziewanie ogłosiła koniec swojej kariery w modelingu. Jej słowa: "Nie możesz być całe życie wieszakiem na ubrania", przeszły do historii.
Dwa lata później znów zszokowała świat swoim osiągnięciem. Ken Russell obsadził ją w musicalu "The Boy Friend". Okazało się, że była supermodelka ma talent. Za swoją kreację otrzymała aż dwa Złote Globy! "To było szalone! Nagle dostałam kontrakt płytowy, propozycję zagrania w serialu i kolejny scenariusz filmowy do przeczytania", wspomina dziś ze śmiechem. Połknęła filmowego bakcyla. Zagrała w dziesięciu filmach i kilkunastu serialach. Z powodzeniem występowała też na deskach teatralnych. Wydała też 10 albumów, ostatni w tym roku.
W międzyczasie dwukrotnie wychodziła za mąż (owocem pierwszego związku jest córka Carol). W 2005 roku niespodziewanie wróciła do modelingu - najpierw została jurorką w programie "America’s next Top Model", a potem twarzą marki Marks & Spencer.
Rok temu została z kolei ambasadorką marki L’Oréal, udowadniając, że jako modelka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Justyna Kasprzak
SHOW 12/2016