Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Ewa Farna: Wyjątkowe święta

​Po raz pierwszy spędzi je jako mama. Jak dojrzewała do tej roli? Jak radzi sobie z gorszymi momentami i czy planuje więcej dzieci?

"Najpiękniejszy, najmądrzejszy i najkochańszy", tymi słowami Ewa Farna (26) opisuje swojego synka, Artura (6 m-cy). Gwiazda udzieliła ostatnio wywiadu portalowi babybyAnn, w którym opowiedziała o pierwszych chwilach z maluszkiem. A jak będą wyglądały jej pierwsze święta w nowej roli? 

Najsłodszy prezent

Decyzję o powiększeniu rodziny podjęła w wieku 25 lat. Często słyszy, że to wcześnie. Ale Ewa nie jest na tym życiowym etapie, co większość 25-latek. Jest artystką z 15-letnim doświadczeniem i ugruntowaną pozycją gwiazdy. Marzyła o macierzyństwie, choć po tym, co naczytała się na ten temat w sieci, nie jawiło jej się najlepiej. Dziś wyznaje ze śmiechem: "To czarny PR. Dziecko to dar i wcale nie odbiera nam wolności". 

Reklama

Ewie udało się wszystko tak zorganizować, że nie musiała rezygnować z koncertowania. Kiedy ona i jej mąż Martin są na scenie, maluszkiem zajmuje się mama Ewy albo menadżerka. Gwiazda karmi synka piersią tuż przed wejściem na scenę, a gdy 1,5 godziny później z niej schodzi, zawozi śpiące już dziecko do domu. 

Jak każda młoda mama Ewa oszalała na punkcie Artura: "Czasem tak mam, że na niego patrzę i myślę sobie: »Jezu, to jest moje dziecko! On był we mnie! I teraz jest ze mną!« Zmienił moje życie: teraz już zawsze będę matką". Jednak szczerze przyznaje, że i jej zdarzają się gorsze chwile. "Miałam momenty doła: takie jak start karmienia, momenty bezsilności, kiedy nie rozumiałam, co się dzieje. Ale wtedy myślałam sobie: »Mam kochającego męża, zdrowe dziecko, mam gdzie mieszkać. Jestem szczęściarą«. A płacz jest sprawą normalną". 

Teraz przed Ewą piękny czas - pierwsze święta w roli mamy. Gwiazda spędza je ze swoimi chłopakami, rodzicami i rodzeństwem oraz rodziną Martina. A potem młodzi rodzice wystąpią razem na sylwestrowym koncercie we Wrocławiu. 

Będzie liczna rodzina?

Wokalistka nie chciałaby, żeby Artur był jedynakiem - sama ma dwójkę rodzeństwa. "Jakby się udało, chciałabym mieć chłopca i dziewczynkę, bo to musi być fajne: mieć doświadczenie wychowywania różnych płci. Ale gdy będę miała następnego chłopca, też będę szczęśliwa. Jak Bóg da zdrowe dziecko, to będzie błogosławieństwo. Wstyd mi chcieć więcej", mówi młoda mama. 

SHOW
JUSTYNA KASPRZAK

Zobacz także:

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy